Reklama

Na dwóch ostatnich MŚ były czwarte. Czy w Niemczech polskie piłkarki ręczne znowu błysną?

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

01 grudnia 2017, 11:14 • 4 min czytania 2 komentarze

Przez lata przyzwyczailiśmy się do tego, że w styczniu zawodnicy Bogdana Wenty a potem Michaela Bieglera walczą o medale MŚ i ME. W przyszłym roku polska reprezentacja nie zdobędzie krążka Euro 2018, ponieważ… nawet nie zakwalifikowała się do tego turnieju. W tej sytuacji honoru naszego handballa będą bronić panie, które już jutro rozpoczną swój udział w mundialu w Niemczech. Na dwóch poprzednich dziewczyny zdobywały czwarte miejsca. Czy i teraz zajdą równie daleko?

Na dwóch ostatnich MŚ były czwarte. Czy w Niemczech polskie piłkarki ręczne znowu błysną?

W 2013 w Serbii nasze dziewczyny były absolutną rewelacją turnieju. Na medal nie było jednak szans, spotkanie o brąz przegrały dosyć wyraźnie (26:30) z Danią. Dwa lata później, właśnie w kraju Hansa Christiana Andersena, podopieczne Kima Rasmussena dostały po głowach jeszcze boleśniej – w meczu o 3. miejsce Rumunki zmiażdżyły je 31:22. W tym roku Polek w ogóle mogło zabraknąć na MŚ, ponieważ przegrały dwumecz o udział w tym turnieju z mocnymi mistrzyniami olimpijskimi, Rosjankami. IHF zadecydował jednak, że jedyna dzika karta na imprezę, jaką ma przyznać, należy się naszej drużynie. W ten oto sposób zespół Leszka Krowickiego znalazł się w grupie B, w której zmierzy się z Norwegią, Szwecją, Czechami, Węgrami i Argentyną.

Trzeba podkreślić jedno – żeńska reprezentacja Polski, podobnie jak męska, przeszła w ostatnim czasie gruntowny lifting. W drużynie ma więc już m.in. Iwony Niedźwiedź, Patrycji Kulwińskiej, Moniki Stachowskiej, Anny Wysokińskiej, Karoliny Siódmiak i kilku innych dziewcząt, kojarzonych z sukcesami z ostatnich lat. Czy w związku z ich nieobecnością biało-czerwone są dużo słabsze? No właśnie niekoniecznie, co pokazał ostatni turniej o Puchar Karpat. Polki zagrały w nim wyśmienicie i okazały się lepsze od Rumunii, Macedonii i Brazylii. Trener tej ostatniej drużyny, Jorga Duenas, w rozmowie z portalem handball.pl nie mógł się nachwalić naszej kadry:

– Uważam, że Polska zanotowała wspaniały, kapitalny turniej, miała wielką równowagę w grze między obroną, a przejściem do kontry. Do tego dodałbym bardzo dobrą postawę bramkarek, które były na świetnym poziomie.  Na tydzień przed początkiem mundialu Polska pokazała wysoki poziom gry i jeśli go utrzyma, może zajść daleko w Niemczech,  może być rewelacją albo niespodzianką imprezy.

Oczywiście nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby jego słowa się sprawdziły. Na razie jednak zamiast o medalach myślimy o celu nr 1, czyli wyjściu z grupy. Do II rundy, która będzie rozgrywana systemem pucharowym, awansują cztery najlepsze ekipy. Patrząc na wspomniany powyżej skład naszej grupy wydaje się, że biało-czerwone są w stanie zająć w niej nawet drugie miejsce. Pierwsze rezerwujemy bezdyskusyjnie dla Norweżek, czyli mistrzyń świata sprzed dwóch lat.

Reklama

Kiedy analizujemy polską reprezentację, dochodzimy do jednego wniosku – naszą najmocniejszą bronią jest druga linia. Dyryguje nią ikona naszego szczypiorniaka, czyli Karolina Kudłacz-Gloc. Doświadczona rozgrywająca, nazywana przez niektórych Grzegorzem Tkaczykiem żeńskiej piłki ręcznej, może liczyć na pomoc równie utalentowanej co atrakcyjnej Kingi Achruk oraz przebojowej Moniki Kobylińskiej (na zdjęciu). Takiego tria rozgrywających może nam zazdrościć większość uczestników mundialu.

Warto dodać, że z tymi dziewczynami nie zagra tym razem wysoka Alina Wojtas (191cm). Selekcjoner Leszek Krowicki uznał, że nasza bombardierka nie wróciła do pełni formy po kontuzji. Z tego też powodu dziewczyna Kuby Świerczoka zamiast zdobywać bramki będzie analizować występy swoich koleżanek w TVP.

Jeśli chodzi o polską kadrę, mocno liczymy tez m.in. na Adriannę Płaczek. Nasza bramkarka jest ostatnio w wybitnej formie, w trakcie Pucharu Karpat doprowadziła do… łez niejedną rywalkę. Miejmy nadzieję, że na MŚ zapracuje na to, żeby w polskich domach zaczęto ją nazywać Sławkiem Szmalem w spódnicy.

Tak jak w kadrze panów w pewnym momencie Bogdana Wentę zastąpił Michael Biegler, tak w drużynie dziewczyn za Kima Rasmussena przyszedł wspomniany wcześniej Leszek Krowicki. To doświadczony szkoleniowiec, który przez lata pracował w Niemczech, m.in. w klubie VFL Oldenburg. Dwukrotnie zdobył z nim puchar kraju, wywalczył też brązowy medal w Bundeslidze.

Pierwszy duży turniej pod jego batutą, czyli Euro 2017, nie poszedł Polkom dobrze. Dziewczyny przegrały wszystkie trzy mecze i szybko wracały do domu, ale na usprawiedliwienie trzeba dodać, że trafiły do grupy śmierci. Holandia zdobyła potem srebro, Francja brąz, a Niemki prawie awansowały do półfinału, więc biało-czerwone spadły z naprawdę wysokiego konia. Teraz na starcie powinny mieć dużo łatwiej. Jeśli wejdą w ten turniej dobrze, niewykluczone, że potem namieszają w fazie pucharowej, przysparzając kibicom handballa potężnych emocji, jakich nie odczuwali od lata 2016, kiedy to kadra panów walczyła (jak pamiętacie bez efektu) o medal IO w Rio de Janeiro.

KG

Reklama

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Honess: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Szymon Piórek
0
Honess: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...