Mrożący krew w żyłach finisz ligi, sytuacja zmieniająca się jak w kalejdoskopie, kilku zainteresowanych w grze o tytuł, która toczyła się do ostatnich sekund. A jednak większość uważa, że choć końcówka ligi białoruskiej była dramatyczna, tak zarazem… przewidywalna.
O mistrzostwo Białorusi biły się trzy drużyny: BATE, Dinamo Mińsk, a także Szachtior Szoligorsk prowadzony przez Marka Zuba. Na dwie kolejki przed końcem wydawało się, że polski trener zgarnie okazały skalp. Sytuacja w tabeli wyglądała tak:
1. Szachtior 65 pkt
2. Bate 64 pkt
3. Dinamo 62 pkt
Przed Szachtiorem dwa mecze z wyraźnie słabszymi zespołami, w tym jeden u siebie. Ale to jest liga białoruska, tu wszystko jest możliwe. Potoczyło się to tak:
29 kolejka
Szoligorsk – Torpedo Żodino 1:2
Dinamo Mińsk – Krumkaczy 1:0
BATE – Nieman Grodno 3:1
30 kolejka
Neman Grodno – Szoligorsk 3:1
Vitebsk – Dinamo MIńsk 1:4
FK Gorodeja – BATE 3:3
Szczególnie ciekawy był scenariusz meczu BATE. Gorodeja prowadziła 3:1, aż w końcówce zaczęły dziać się cuda. W 78 minucie sędzia podyktował karnego, którego wykorzystał Rodionow. Ten sam Rodionow strzelił w 95 minucie gola na 3:3. Oczywiście nikt nikogo za rękę nie złapał, ale za naszą wschodnią granicą mało kto ma złudzenia. Tu Karol Bochenek, ekspert od tamtejszej piłki:
Ostatecznie tabela wygląda tak:
BATE więc dwunasty rok z rzędu mistrzem Białorusi. Wchodzą do eliminacji z jak zawsze niezłym rankingiem, ale ponownie każdy, kto nie jest rozstawiony, będzie marzył by na nich trafić. To już nie jest zespół, który potrafił zagrozić Juve czy Bayernowi. Ostatnio odpadli z Dundalk.