Reklama

Agent Milika: – Oczekiwania Ajaksu były nierealne. Ale Napoli za nierealne pieniądze sprzedało Higuaina

redakcja

Autor:redakcja

27 listopada 2017, 10:00 • 11 min czytania 20 komentarzy

Oczekiwania Ajaksu ze Arka były nierealne w normalnych warunkach. Ale ponieważ Napoli za nierealne pieniądze sprzedało Higuaina, spowodowało to kolejne ruchy. Holendrzy żądali dużych pieniędzy i wydawało się, że nic z tego nie będzie. Uczestniczyłem w wielu spotkaniach z dyrektorami Ajaksu i Napoli, aż w końcu wszyscy uznali, że stanowiska są zbyt rozbieżne. Akurat byłem na weselu kolegi w Berlinie, gdy zadzwonił dyrektor Napoli i poinformował, że jednak nadal próbują. W końcu się udało – zdradza kulisy największego transferu w historii polskiej piłki w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z „Przeglądu Sportowego” Przemysław Pańtak, agent m.in. Arkadiusza Milika.

Agent Milika: – Oczekiwania Ajaksu były nierealne. Ale Napoli za nierealne pieniądze sprzedało Higuaina

GAZETA WYBORCZA

W swoim poniedziałkowym felietonie z cyklu „A jednak się kręci” Rafał Stec poleciał grubo. „Czy androidy śnią o elektrycznych golach” – już tytuł brzmi dziwnie, dalej jest jeszcze ciekawiej. Uważajcie – stężenie absurdu naprawdę wysokie.

Zabawy z piłką mają sens tylko między ludźmi, robotom pozostanie co najwyżej podziwiać, co wyczyniamy z nią my, tak jak my będziemy biernie obserwować, jak sprzątają kuwety, czeszą nas według właśnie wygenerowanego najnowszego krzyku mody i w ogóle zaspokajają nasze zachcianki, zanim sobie je uświadomimy. Przekładając to na konkretną rodzinę zwykłych Polaków: posadzie Roberta Lewandowskiego nic nie grozi, natomiast Anna Lewandowska będzie musiała się przebranżowić, bo lodówkę wyposaży nam Individual Dietetics Programme, którego działania nie będziemy nawet próbowali rozumieć. (No dobrze, jemu też odpadnie fucha: zachwalanie Coca-Coli).

Ganianiem za piłkami wreszcie zajmie się cała uwolniona od innych zajęć ludzkość, co okaże się naturalnym, nieuniknionym końcem ewolucji. I dowodem na istnienie Boga, który stworzył nas dla celów wyższych, wyrafinowanie abstrakcyjnych, metafizycznych. Może nawet mimo zastrzeżeń sklecimy drużynkę androidów do kopania, którym dla jaj zaproponujemy towarzyski meczyk. Tylko kto miałby sędziować? Ktoś z naszych – głupio. Pies też odpada, zarzucą nam, że najlepszy przyjaciel człowieka, zresztą nawet wytresowane kangury lub hipopotamy mogłyby podświadomie wziąć stronę braci kręgowców. Ale właściwie… Pomyślcie o słodkiej zemście na tych śmiesznych plastikowych złomach: skopalibyśmy im tyłki 1:0, po golu wciśniętym ręką.

Reklama

Powrót wojownika Wasilewskiego wydarzeniem poniedziałkowego meczu Wisły z Bruk-Betem.

W filmie o Wasilewskim na pewno byłoby miejsce na krew, trud, pot i łzy. Krwi najwięcej byłoby w scenie z 30 sierpnia 2009 r. W 25. minucie meczu Anderlechtu ze Standardem Liege Wasilewski atakuje piłkę wślizgiem. Axel Witsel odpowiada nadepnięciem na nogę Polaka, po którym ta łamie się jak zapałka. Trzyma się właściwie tylko na skórze.

– Jestem zszokowany – mówi wtedy o urazie Leo Beenhakker, ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski. Wasilewski był jednym z jego ulubieńców. Po kontuzji przechodzi wiele operacji, niektórzy przepowiadają, że nie będzie mógł chodzić. Złamanie nogi nie złamało jednak Wasilewskiego – po ośmiu miesiącach od koszmarnego urazu wraca na boisko. Po kolejnych kilkunastu, już za kadencji Smudy, wraca do reprezentacji.

– Kontuzja czegoś mnie nauczyła. Nic nie dzieje się bez powodu – mówi dziś Wasilewski. Oprócz trudnych wspomnień po urazie zostały mu też śruby w nodze.

Messi z nową umową z zawrotnymi 700 milionami odstępnego.

Negocjacje trwały 12 miesięcy, od grudnia 2016 roku, kiedy jego ojciec i agent zarazem spotkał się pierwszy raz w tej sprawie z Bartomeu. Już miesiąc wcześniej prezes Barcy ogłosił: – Przedłużyliśmy kontrakt z Neymarem, teraz czas na Messiego.

Reklama

Dziś brzmi to ironicznie. Barcelona dała podwyżkę Neymarowi i podniosła w jego kontrakcie klauzulę wykupu do 222 mln euro. Wtedy wydawało się, że to kwota zaporowa, ale tego lata PSG obalił mit. Katalończycy stracili Brazylijczyka, co tylko spotęgowało poczucie, że przyszłość klubu zależy od negocjacji z Messim. On jest największym symbolem zespołu z Camp Nou.

Głos w sprawie zabierali wszyscy, choć podobno rozmowy kontraktowe przepływały bez zakłóceń. Czy chodziło o pieniądze? Na pewno w jakimś stopniu. W styczniu 2017 roku dyrektor wykonawczy Barcelony Oscar Grau powiedział publicznie, że w sprawie nowego kontraktu dla Messiego trzeba zachować zdrowy rozsądek. Wzburzyło to szatnię. Luis Suarez odpowiedział, że Leo to najlepszy piłkarz świata, a zadaniem klubu jest przedłużenie z nim umowy, a nie szukanie zdrowego rozsądku.

Zrzut ekranu 2017-11-27 o 08.59.33

SUPER EXPRESS

Igor Angulo – łowca kogutów i… 4. zawodnik w klasyfikacji Złotego Buta, jedynie za Cavanim, Immobile i Icardim.

Igor Angulo (33 l.) w meczu z Jagiellonią (3:1) strzelił dwa gole i ma już w tym sezonie 18 trafień. Jest nie tylko najlepszym strzelcem Ekstraklasy, ale też jednym z najlepszych w Europie. – Skoro moje nazwisko wymienia się przy Cavanim, Lewandowskim czy Messim, to znaczy, że dzieje się u mnie coś szczególnego.

– Wiem, że po meczu z Jagiellonią wskoczyłem na trzecie miejsce w tabeli Złotego Buta i choć dla mnie dobro zespołu zawsze będzie ponad wszystko inne, to jest mi bardzo miło, bo każdy napastnik marzy o tym, aby być w takich tabelach wysoko – mówi Angulo, który dzięki popisowi z „Jagą” ustanowił też strzelecki rekord w karierze.

Podwójna wygrana Korony. Ograła nie tylko Legię, ale i VAR.

Zwycięska bramka dla Korony padła już jednak po ewidentnym spalonym. Tę sytuację również analizowali eksperci z VAR i fatalnie się pomylili. Nie zauważyli, że Łukasz Kosakiewicz zanim zagrał do Jacka Kiełba, był na ofsajdzie.

– Sędziowie? Bez komentarza… I niech to posłuży za cały komentarz – machnął ręką trener mistrzów Polski Romeo Jozak.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Główny tekst to pomeczówka Legii, poniżej mamy krótszy, o priorytetach transferowych mistrza Polski. Czyli – stoper, pomocnik i nowa umowa dla Guilherme.

Sztab szkoleniowy i właściciel klubu, Dariusz Mioduski określili cele transferowe: środkowy obrońca i pomocnik na pozycję nr 6. Wpływ na poszukiwania stopera ma Michał Pazdan, który myśli o wyjeździe za granicę (ma klauzulę odstępnego ).

Legia spróbuje pozbyć się Daniela Chima Chukwu, który ma drugi najwyższy kontrakt w drużynie. To nie tylko mocno obciąża budżet płacowy, ale powoduje, że zawodnicy odgrywający ważniejszą rolę w zespole (np. Guilherme) czują się niedowartościowani. W tym sezonie Chukwu zagrał w 5 meczach (3 w PP, dwa w lidze) i nie strzelił gola. Dlatego znalezienie Nigeryjczykowi innego miejsca pracy to jeden z priorytetów władz Legii. Może być kłopot, piłkarz właśnie kupił mieszkanie w stolicy.

Wnioski po meczu w Kielcach? Między innymi odrodzony Hamalainen i rozkręcający się Pasquato.

Odrodzony Hämäläinen
Cierpliwość Romeo Jozaka nagrodzona: w meczu z Górnikiem Fin strzelił gola, w Kielcach, do bramki dołożył asystę. We wcześniejszych spotkaniach pod wodzą chorwackiego szkoleniowca Kasper Hämäläinen nie poprawił statystyk. Sen z powiek Jozaka spędza postawa Fina w defensywie. Korona atakowała jego stroną niemal tyle samo razy, co środkiem i lewą flanką. Dwie asysty zaliczył obrońca Kosakiewicz, za którym nie wrócił Hämäläinen. Ale na zmianie trenera Legii to on zyskał najwięcej.

Pasquato się rozkręca
Już w meczu z Górnikiem włoski pomocnik omal nie wypracował gola Armando Sadiku efektownie podbijając piłkę w polu karnym. W Kielcach, gdzie rywale bronili twardo, delikatny Włoch popisał się doskonałymi prostopadłymi podaniami – jedno skończyło się golem, drugie strzałem w słupek. Pasquato elegancko panował nad piłką, nie tracił jej, mijał rywali, grał dynamicznie. Sprowadzony za 250 tys. euro pomocnik niekoniecznie musi rywalizować z Hildeberto o legijne rozczarowanie rundy.

Pogoń zmierza po… sto dni bez wygranej.

W starciu dwóch ostatnich zespołów ekstraklasy Pogoń zremisowała w Szczecinie z Piastem 2:2, choć osiem minut przed końcem prowadziła 2:1. Dziś minęło 98 dni od ostatniego zwycięstwa Portowców.

W drugim spotkaniu za kadencji trenera Kosty Runjaica gospodarze spisali się znacznie lepiej niż w poprzedniej kolejce z Wisłą Kraków (0:1), długimi momentami przeważali, najsłabiej zaprezentował się najbardziej doświadczony – 35-letni golkiper Łukasz Załuska. Wychowanek Ruchu Wysokie Mazowieckie wpuścił pod ręką już jedno z pierwszych uderzeń gości, później interweniował tak nieszczęśliwie, że sam wbił futbolówkę do bramki i Piast uratował punkt.

Przy okazji rywalizacji z gliwiczanami zawodnicy Pogoni przekonali się na własnym przykładzie o trafności przysłowia: „nieszczęścia chodzą parami”. W tym sezonie Portowcy w Szczecinie spisywali się fatalnie, nie wygrali w ekstraklasie od czerwca, a padający w sobotę rzęsisty deszcz sprawił, że przy ulicy Twardowskiego czuli się jeszcze mniej komfortowo niż zazwyczaj. Kilkugodzinna ulewa do tego stopnia zniszczyła murawę, szczególnie w środkowej strefie, że sędziowie zastanawiali się nad sensem rozegrania spotkania. Ostatecznie mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, jednak boisko z minuty na minutę coraz bardziej przypominało bagno.

Zrzut ekranu 2017-11-27 o 08.51.43

Antoni Bugajski o Marcinie Wasilewskim, czyli niezniszczalnym z innej epoki.

Dużo działo się w 17. kolejce Lotto Ekstraklasy, znowu jest o co się spierać i czym emocjonować, a poniedziałkowy mecz zapowiada się jako dobre podsumowanie intrygującego weekendu. Drużyna Macieja Bartoszka nie przegrała pięciu ostatnich meczów, a zespół Kiko Ramireza znowu może wskoczyć na podium, ale wielu kibiców jeszcze bardziej intryguje, że do ekipy gości dołączył Marcin Wasilewski.

W ekstraklasie „Wasyl” debiutował w poprzednim wieku. Nie był to żaden indywidualny popis, w którym wywrócił hierarchię ligowych obrońców. Uczestniczył za to w projekcie, o którym swego czasu było całkiem głośno. Śląsk Wrocław awansował właśnie do elity i chwilowo miał do zainwestowania w piłkę zgrabną gotówkę, pochodzącą od ludzi, którzy z jakichś powodów zafiksowali się na wydawanie większej kasy. Sprowadzono Piotra Włodarczyka za 2 miliony złotych z Ruchu Chorzów, Sławomira Nazaruka za półtora miliona z Górnika Łęczna, Macieja Kowalczyka za milion z Ceramiki Opoczno. Nazwiska jak nazwiska – bardziej niż one wrażenie robiło, że przy dobijaniu targu banknoty furczały aż miło. W roli menedżera pojawił się Janusz Wójcik, a on za drobne nie zwykł pracować, nieco później pojawili się też bramkarz Grzegorz Szamotulski i pomocnik Leszek Pisz, którzy podobnie jak „Wójt” sprawnie liczyli pieniądze w grubszych nominałach. Nic dziwnego, mieli wtedy status gwiazd, byłych filarów Legii.

Zrzut ekranu 2017-11-27 o 08.51.53

W „Prześwietleniu” Łukasza Olkowicza – Przemysław Pańtak, czyli człowiek stojący za najdroższym transferem w historii polskiej piłki, Milika do Napoli.

Gdzie negocjuje się najtrudniej?
W Polsce.

Uśmiechnął się pan.
Chodzi o wymagania klubu, które mogą blokować zawodnika. On może odejść i zrobić kolejny krok w karierze, a oni chcą od razu ogromnych pieniędzy. Mogliby zyskać więcej, gdyby wpisali do umowy procenty od kolejnego transferu.

(…)

Kiedy w Ajaksie przekonali się do Milika?
Po kilku miesiącach, gdy wygrał rywalizację z Sigthórssonem. Szybko zyskał szacunek kibiców, śpiewali: Milik, Milik (nuci).

A potem był największy transfer w historii polskiej piłki za 32 miliony euro. Kiedy po raz pierwszy usłyszał pan o zainteresowaniu Napoli?
W listopadzie 2015 roku, osiem miesięcy przed transferem. Jeszcze bez konkretów, ale ważne było podtrzymywanie tego kontaktu. Najbardziej przysłużył się sam Arek dobrą grą na EURO. Po turnieju w Neapolu zdecydowano, że go chcą.

Ale negocjacje długo się ciągnęły. Pomógł transfer Gonzalo Higuaina do Juventusu za 90 milionów euro?
Na pewno był powiązany. Oczekiwania Ajaksu były nierealne w normalnych warunkach. Ale ponieważ Napoli za nierealne pieniądze sprzedało Higuaina, spowodowało to kolejne ruchy.

Że to pana największy transfer to wiemy, ale czy najtrudniejszy?
Tak, bo Holendrzy żądali dużych pieniędzy i wydawało się, że nic z tego nie będzie. Uczestniczyłem w wielu spotkaniach z dyrektorami Ajaksu i Napoli, aż w końcu wszyscy uznali, że stanowiska są zbyt rozbieżne. Akurat byłem na weselu kolegi w Berlinie, gdy zadzwonił dyrektor Napoli i poinformował, że jednak nadal próbują. W końcu się udało.

Zrzut ekranu 2017-11-27 o 08.52.02

W „PS” dziś także rozmowa z Marcinem Wasilewskim.

Pańska sytuacja jest podobna do Michała Żewłakowa. On urodził się w Warszawie, ale dopiero na koniec kariery zagrał w Legii. Potem został w klubie w roli dyrektora sportowego. Plan marzeń?
Nie zastanawiam się nad tym, co będzie. Chcę skoncentrować się tylko na piłce, nie myśleć o innych rzeczach. Jeśli człowiek ma dwa cele, to trudno się w pełni poświęcić jednemu.

No i jest oferta z Anderlechtu, który proponuje posadę skauta.
Ze strony Belgów było już kilka takich podejść. Za każdym razem, gdy tam jestem, słyszę, że drzwi w Anderlechcie są dla mnie otwarte.

Kibice są pod wrażeniem, że ciągle widzą u pana błysk w oku, kiedy mowa o powrocie na boisko.
Nie traktuję piłki jak zawód, to moja pasja. Gdyby było inaczej, to w wieku 37 lat nie jeździłbym na treningi indywidualne, nie zatrudniałbym specjalisty od przygotowania fizycznego. Po co miałbym uprzykrzać sobie życie, robić coś wbrew sobie? Wspaniale, że mogę się zajmować tym, co kocham.

Znany mecz dekady. Ciężko będzie przebić to, co działo się w starciu Borussii z Schalke.

Sobotnie derby Zagłębia Ruhry słuszne zostały uznane za mecz dekady w odwiecznej rywalizacji Borussii Dortmund z FC Schalke 04. Po 25 minutach gospodarze prowadzili 4:0, ale mimo takiej przewagi ich seria ligowych meczów bez zwycięstwa urosła do siedmiu. Wszystko z powodu niesamowitej pogoni zawodników z Gelsenkirchen, którzy zaczęli odrabiać straty w 61. minucie, a wyrównującego gola strzelili w czwartej minucie dolicznego czasu. Mimo że głównymi bohaterami byli oczywiście piłkarze Schalke, to sami gracze największe zasługi przypisali swojemu trenerowi. Mało dotychczas znany, dla większości anonimowy, 32-letni zaledwie Domenico Tedesco zaimponował w sobotę reakcjami na koszmarnie dla jego zespołu przebiegające wydarzenia na boisku Signal Iduna Park.

Zrzut ekranu 2017-11-27 o 08.52.28

Messi w Barcelonie na zawsze.

Związek napastnika z Barcą trwa już siedemnaście lat, ale w ostatnich tygodniach wydawało się, że może zbliżać się do końca. Gwiazdor co prawda dalej imponował formą, ale katalońskie media rozpisywały się o jego konflikcie z władzami klubu i pojawiało się wiele pogłosek, że 30-latek ma już dość gry na Camp Nou. Plotki tylko podsycał fakt, że poprzednia umowa Messiego z Blaugraną wygasała już 30 czerwca przyszłego roku, przez co od nowego roku napastnik mógłby negocjować z dowolnym zespołem.

– Jestem tu bardzo szczęśliwy – zdementował piłkarz. – Od dłuższego czasu byliśmy dogadani, brakowało tylko podpisów na umowach i wreszcie udało się znaleźć na to odpowiednią chwilę. Barca to mój dom, z którego nie mam zamiaru się wyprowadzać – przekonywał Argentyńczyk.

Cyniczny Inter w grze o scudetto.

Nawet za czasów Jose Mourinho, czyli kiedy Inter zdobywał potrójną koronę, nerazzurri nie mieli tak znakomitego początku sezonu jak obecnie. Po 14 kolejkach mają jedenaście zwycięstw i zaledwie trzy remisy.

Za najważniejszych zawodników w składzie Interu uważani są: napastnik Mauro Icardi i trener Luciano Spalletti. Początkowo narzekano, że zespół z Mediolanu w ogóle nie wykorzystał w odpowiedni sposób okna transferowego, ale teraz wydaje się, że sprowadzenie skutecznego trenera było najlepszym z możliwych ruchów.

Zrzut ekranu 2017-11-27 o 08.52.45

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

20 komentarzy

Loading...