Reklama

Śnieg, „Last Christmas” i… pierwsze mecze mundialu. To już za pięć lat

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2017, 09:59 • 9 min czytania 17 komentarzy

„Jest 21 listopada, gdzieniegdzie leży śnieg, podrygiwać zaczęli skoczkowie narciarscy, w niektórych sklepach rozbrzmiewa zamulające „Last Christmas”. A wieczorem startuje piłkarski mundial. Wysilmy wyobraźnię, przyzwyczajajmy się. Za 5 lat o tej porze na inaugurację mistrzostw drużyna Kataru podejmie nieznanego jeszcze rywala na stadionie, który jeszcze nie istnieje, wznoszonym w mieście Lusail, które też jeszcze nie istnieje” – pisze w swoim felietonie w „Gazecie Wyborczej” Rafał Stec na pięć lat przed najdziwniejszym mundialem w historii.

Śnieg, „Last Christmas” i… pierwsze mecze mundialu. To już za pięć lat

FAKT

Lewandowski walczy o rekordowy rok. Jeden gol i zanotuje najlepszy wynik w karierze.

Nasz najlepszy piłkarz zdobył 49 bramek i wyrównał swój rekord sprzed dwóch lat. Teraz ma jeszcze osiem spotkań na ustanowienie nowego, a zaczyna nad nim pracować już dzisiaj w spotkaniu z Anderlechtem (godz. 20.45).

„Lewy” ma dzisiaj ułatwione zadanie, bo gra przeciwko fatalnie spisującym się Fiołkom. Mistrzowie Belgii przegrali wszystkie mecze w obecnej Lidze Mistrzów i nie strzelili jeszcze gola. Stracili ich za to aż 15, co daje piękną średnią niemal czterech straconych bramek na mecz.

Reklama

Ostatni w lidze, pierwsi na go-go. Piłkarze Pogoni wraz z członkami sztabu (Bursztyn, Niepsuj, Hołota, Kort, Strzelecki, Bardzel) zabalowali grubo, szkoda że będąc ostatnim zespołem ligi.

Jak ustalił Fakt wymieniona szóstka straciła pensje z powodu zabawy nocą z soboty na niedzielę, między innymi w klubie go-go, czyli oferującym rozrywkę o charakterze erotycznym.

Szczególnie interesująca jest pozaboiskowa aktywność Hołoty. Środkowy pomocnik z powodu choroby nie pojechał do Krakowa na piątkowe spotkanie z Wisłą (0:1) i nie wystąpił w sobotnim starciu trzecioligowych rezerw z Wdą Świecie (1:1), a mimo to miał siłę na zabawę w nocnym klubie. Co więcej, w tym roku w czerwcu wziął ślub, zresztą z tego powodu na kilka dni opuścił zgrupowanie Pogoni we Wronkach.

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.26.06

Nie wiadomo, co dalej z Guilherme, Legia może stracić swojego pomocnika.

– Kilka tygodni temu przedstawiliśmy Guilherme propozycję nowego kontraktu – mówi Ivan Kepcija, dyrektor techniczny Legii. Kłopot w tym, że propozycja wciąż nie jest satysfakcjonująca dla brazylijskiego rozgrywającego, który oczekuje kontraktu na poziomie 500 tys. euro rocznie. Propozycja z klubu jest o ponad 20 procent niższa i wydaje się, że stronom trudno będzie o porozumienie (…). Dyrektor zdradza również, że zimą dojdzie do rozmów z Arkadiuszem Malarzem (37 l.).

Reklama

Wasyl zadebiutował w Wiśle.

Gotowy do gry jest już teraz. – Miał zagrać z Puszczą Niepołomice tylko 45 minut, ale czuł się na tyle dobrze, że został na boisku jeszcze po przerwie. Może być ważnym elementem tego zespołu już teraz, a nie za trzy miesiące – twierdzi Goncalo Feio.

GAZETA WYBORCZA

Rafał Stec pyta, czy katarski mundial sprawi, że w piłce nastanie chaos?

Jest 21 listopada, gdzieniegdzie leży śnieg, podrygiwać zaczęli skoczkowie narciarscy, w niektórych sklepach rozbrzmiewa zamulające „Last Christmas”. A wieczorem startuje piłkarski mundial.

Wysilmy wyobraźnię, przyzwyczajajmy się. Za 5 lat o tej porze na inaugurację mistrzostw drużyna Kataru podejmie nieznanego jeszcze rywala na stadionie, który jeszcze nie istnieje, wznoszonym w mieście Lusail, które też jeszcze nie istnieje. Obiekt będzie klimatyzowany, żeby kibice nie roztopili się na trybunach, a piłkarze nie wykorkowali na murawie.

Owszem, my też pięć lat przed Euro 2012 nie mieliśmy jeszcze Stadionu Narodowego, lecz targowisko z przyzwyczajenia nazywane Stadionem Dziesięciolecia. Ale przynajmniej mieliśmy Warszawę. Katarczycy kombinują odwrotnie – najpierw urządzimy boisko, potem dobudujemy do niego miasto.

Owszem, nasi piłkarze również zwyciężali wtedy rzadko. Ale przynajmniej wcześniej własnonożnie awansowali na Euro 2008, grywali w porządnych europejskich firmach i w ogóle reprezentowali kraj z futbolowymi tradycjami. Katarczycy kombinują inaczej – najpierw załatwmy sobie mundial, potem obudujemy go piłką nożną.

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.28.12

Dalej rozmowa z Tomaszem Redwanem, specjalistą marketingu sportowego o walce z negatywnym wizerunkiem kibiców.

Niedziela, mecz Legia – Górnik. Sędzia dwa razy przerwał grę ze względu na dym z rac odpalonych na trybunach. Tomasz Jędrzejewski, specjalista od bezpieczeństwa na imprezach masowych, powiedział mi, że bez cichego przyzwolenia Legii lub wynajętej przez klub firmy ochroniarskiej kibice nie mieliby szans ich wnieść na stadion w takich ilościach. Czy kluby i zarządzająca ligą Ekstraklasa SA walczą z chuligaństwem na stadionach, czy tylko udają?

Jeśli walczą, to nieudolnie. Tajemnicą poliszynela są przecież relacje grup chuligańskich z szefami klubów. Przypomnę bulwersujące zajście po meczu Legii z Lechem, gdy bandyci przemocą dyscyplinowali piłkarzy z Warszawy za porażkę w Poznaniu. Co zrobili właściciel i zarząd klubu? Próbowali wyciszyć sprawę i wydali komunikat: „Załatwimy to we własnym gronie” (…). Stadiony nie są oderwane od Polski. Spójrzmy, jaki jest poziom debaty publicznej: prowadzonej wrogo, napastliwie, niemerytorycznie. Jeśli hasła rasistowskie i ksenofobiczne słyszymy na marszach z okazji rocznicy odzyskania niepodległości, to dlaczego nie miałyby padać na ligowych stadionach? Może nawet z ust tych samych ludzi. Przywykliśmy do tego, że z tymi o innych poglądach rozmawia się jak z wrogami, czyli także z użyciem siły.

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.32.55

SUPER EXPRESS

Andrzej, syn Janusza Wójcika, opowiada o planach, których jego ojcu nie było dane zrealizować.

– Przygotowywaliśmy e-maile do ludzi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w poszukiwaniu kontraktów dla ojca. Tata wiele razy podkreślał, że jego przyjaciel Walery Łobanowski miał straszne problemy z chodzeniem, a przecież był dobrym trenerem. Jeśli on by sobie dał radę, to ojciec też. Na ławce trenerskiej nie trzeba skakać i robić fikołków. Chciał poza tym napisać kolejną książkę. Ja mu trochę odradzałem, bo byłoby to trochę za szybko po poprzednich publikacjach. Był energiczny. Miał dużo pomysłów i jak sobie coś zaplanował, to chciał to robić – twierdzi syn Wójcika, który nie ma jeszcze informacji w sprawie pogrzebu ojca.

Jerzy Dudek mówi, że Wójt był świetnym motywatorem.

Janusz Wójcik jako trener dał się lubić?
Piłkarze go uwielbiali. Był wielkim motywatorem, zawsze miał bardzo dobry kontakt z zawodnikami. Nie owijał w bawełnę, a tworzył genialną atmosferę. Nigdy nie był wielkim trenerem myślącym nad taktyką. Zostawiał to raczej samym zawodnikom. Ale potrafił doskonale mobilizować. Kiedy mieliśmy na przykład grać z Hiszpanią w Warszawie, mówił, a w zasadzie krzyczał do nas: „Panowie, oni to sobie mogą grać, ale u siebie w Hiszpanii na gitarze. Tu będziemy grać my! Na nich!”. To do chłopaków docierało. Gdybym miał go do kogoś porównać, to chyba do Mourinho. Oczywiście, zachowując proporcje.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.44.47

Napoli pozostaje w grze – także dzięki Piotrkowi Zielińskiemu i jego ładnej bramce na 2:0.

Zaczęło się zaraz po przerwie. Najpierw fantastycznym strzałem z prawie 30 metrów popisał się skrzydłowy Lorenzo Insigne, drugiego gola dołożył niedługo później Piotr Zieliński. To pierwsze trafienie rozgrywającego kadry w europejskich pucharach – po akcji z Mertensem wbił piłkę do bramki z kilku metrów.  Sarri dał mu szansę od pierwszej minuty. Zieliński, który w ostatniej kolejce Serie A strzelił gola w wygranym 2:1 meczu z Milanem, w pierwszej połowie był mało widoczny. W drugiej doszedł do świetnej sytuacji, ale fatalnie ją zmarnował. Później pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności. Przegrywając 0:2 goście zrezygnowani opuścili głowy. Na 3:0 trafił Mertens. 

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.44.54

Jesienią Juventus – jak zwykle – nieco dołuje. Barcelona wykorzysta to po raz drugi?

W Juventusie słabsze wyniki (wysoka porażka z Barceloną, 3. miejsce w tabeli Serie A) tłumaczą naturalnym okresem przejściowym, którego potrzebowała przebudowywana drużyna Allegriego. Od trzech lat, czyli odkąd Allegri prowadzi zespół z Turynu, Juventus zawsze rundę jesienną ma słabszą od wiosennej. Mimo dwukrotnego awansu do finału Champions League w poprzednich trzech latach, za każdym razem w grupie przeżywał męczarnie.

Teraz kibice mistrza Włoch szczególnie liczą na Paulo Dybalę. Od Argentyńczyka wymaga się lepszej skuteczności, bo od początku października strzelił zaledwie dwa gole. Dodatkowo 24-letni napastnik chce zerwać z opinią piłkarza, który nie wyróżnia się w starciach z mocnymi rywalami. Z Barceloną wersja „HD” ma znów zostać przez turyńczyków aktywowana.

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.45.01

W zespole Zagłębia w meczu z Koroną wreszcie znów, po dłuższej przerwie, zadebiutował wychowanek. Konrad Andrzejczak.

W Lubinie po wykreowaniu m.in. Jarosław Jacha, Jarosława Kubickiego, Filipa Jagiełły oraz Krzysztofa Piątka, który za 600 tys. euro został już sprzedany do Cracovii, apetyty na kolejnych graczy wyedukowanych przez klub znacznie się zaostrzyły. – Nie jesteśmy jednak zakładnikami tej filozofii. Do pierwszego składu będą trafiać ci, którzy na to zasługują. Andrzejczak zasłużył. Nie wpuściłem go na pokaz, lecz żeby wykonał konkretną pracę, bo bardzo dobrze operuje piłką – tłumaczy szkoleniowiec Zagłębia. Andrzejczak w ekstraklasie zagrał już jako osiemnastolatek, ale przez ponad trzy lata nie potrafił tego powtórzyć. W poprzedni sezonie był wypożyczony do drugoligowego Bełchatowa. – Po epizodzie w tym klubie mocno wierzyłem, że dostanę szansę w Zagłębiu, pracowałem na nią od początku rozgrywek. Pobyt w Bełchatowie był dla mnie dobrą lekcją. Dojrzałem tam, wiele rzeczy zrozumiałem – przyznaje Andrzejczak, który w spotkaniu przeciwko Koronie zagrał na prawym „wahadle”, nieoczekiwanie zastępując Sašę Balicia. – Żadnej presji, mecz jak mecz, tyle że w ekstraklasie – uśmiecha się wychowanek KKS Jelenia Góra, który do szkółki Zagłębia trafił mając 14 lat.

W Poznaniu robi się nerwowo.

Lech Poznań w niedzielę będzie ratował się przed przekroczeniem bariery dwóch miesięcy bez wygranej w lidze!

Właśnie minęło bowiem 50 dni od ostatniego zwycięstwa w ekstraklasie. 1 października poznaniacy pokonali Legię aż 3:0 i od tego momentu zanotowali cztery remisy oraz porażkę. – To dla nas ostatni dzwonek, żeby się obudzić – mówi skrzydłowy Maciej Makuszewski.

Wisła Płock będzie mieć nowy dom. Wkrótce przetarg na budowę stadionu Nafciarzy.

Stadion ma być gotowy w drugiej połowie 2021 roku lub na początku 2022. Budowa nowego obiektu nie oznacza, że Wisła nie miałaby gdzie grać. Inwestycja podzielona jest na cztery etapy. Każdy z nich będzie budową osobnej trybuny. – Zaczniemy od miejsca, gdzie teraz stoi telebim. Później ruszy budowa trybuny wschodniej, na której mecze oglądają najzagorzalsi kibice. Kolejna będzie główna. Inwestycję zakończy postawienie trybuny w miejscu obecnego budynku z szatniami – tłumaczy wiceprezes Marzec.

– Jeżeli chodzi o taką etapową budowę, to z naszą koncepcją zapoznali się ludzie z PZPN i wstępnie wyrazili zgodę, żebyśmy w czasie stawiania nowych trybun mogli nadal grać u siebie – wyjaśnia prezes Kruszewski.

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.45.11

Ofensywni – Olkowicz i Wołosik – wspominają ich spotkania z Januszem Wójcikiem.

OLKOWICZ: – Poznałem go wiele, wiele lat później od Barcelony.  Okoliczności już inne, on był po pracy w Legii i reprezentacji Polski, ja zaczynałem przygodę z dziennikarstwem. Wtedy jeszcze z trudem przychodziło mi czytać między wierszami, a czasy w polskiej piłce były takie, że jak mawiał starszy kolega Darek Łuszczyna, doskonale orientujący się w futbolowych realiach: „Ważniejsze jest to, co się dzieje przed meczem. Nie patrz na boisko”. Z trenerem umówiłem się na rozmowę o jego pracy w Legii, spędziliśmy sympatyczne dwie godziny, w trakcie których przekonywał mnie, że odebranie jego drużynie mistrzostwa Polski to był spisek całej Polski wymierzony przeciwko niemu, a doszukiwanie się nieuczciwości w zwycięstwie z Wisłą (6:0) to sprawka jego wrogów. Mówił barwnie, przekonująco, urzeczony jego słowami, a być może z kryjącym się gdzieś w podświadomości obrazem herosa z dzieciństwa, przyjmowałem bezkrytycznie te wspomnienia. Kilka lat mi zajęło, potrzebowałem do tego wielu rozmów z uczestnikami sezonu 1992/93, by zrozumieć, że wtedy zabawił się ze mną i nawinął sporo makaronu na uszy. W sumie nie miałem mu tego za złe – skoro na boisku „golił frajerów”, to samo zrobił, gdy przyszedł żółtodziób i chciał dowiedzieć się prawdy. Widocznie w oczach „Wuja” nie dorosłem do tego, żeby ją poznać.

Zrzut ekranu 2017-11-22 o 09.45.20

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
3
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Komentarze

17 komentarzy

Loading...