Reklama

Najważniejsze pytanie w Płocku – czy leci z nami bramkarz?

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2017, 12:39 • 3 min czytania 24 komentarzy

Dwóch piłkarzy na jedną pozycję. Marzenie, którym polskie kluby żyją od zawsze, niestety, najczęściej niespełnione, bo braki budżetowe sprawiają, że gdy wypadnie gość z podstawy, trener musi zamienić się w szwaczkę i szyć na złamanie karku. Do tego jednak przywykliśmy, ale obecna sytuacja w Wiśle Płock, nawet na warunki ekstraklasy, jest trudna do zrozumienia, bo zdaje się, że na pozycji bramkarza Nafciarze nie ogarnęli sobie ani jednego kandydata.

Najważniejsze pytanie w Płocku – czy leci z nami bramkarz?

To znaczy, regularnie między słupkami staje Seweryn Kiełpin, ale w tym sezonie ekstraklasy za rzadko można uznać, że po zajęciu pozycji bramkarza, Kiełpin rzeczywiście zachowuje się jak bramkarz. Najnowszy przykład dostaliśmy w Gdańsku, kiedy najwyraźniej piłka dopiero co wypadła z wrzątku:

No, ale to koniec, bo był jeszcze spacer po agrest w Zabrzu:

Reklama

Czy łapanie much w Kielcach:

Za dużo tego, tym bardziej, jeśli zauważyć, w jakich momentach Kiełpin popełniał tak kuriozalne błędy. Pal sześć już ten Górnik, przy stanie 0:3 każdy może zgłodnieć – i wtedy agrest wchodzi jak marzenie – natomiast błędy z Lechią i Koroną jego drużynę musiały już boleć. Kielce i Gdańsk, to – mimo problemów Lechii – wciąż dość trudne tereny i nie ma sensu dokładać sobie kolejnych poziomów trudności samemu. Niestety, Kiełpin swojej drużynie to zrobił i ta ostatecznie przegrywała, 0:2 z Koroną, 0:3 z biało-zielonymi.

Może jednak Kiełpin wali byki od czasu do czasu, ale zazwyczaj jest pewnym punktem Nafciarzy? Niezbyt. Na półmetku rundy zasadniczej był dopiero 15. bramkarzem w lidze, jeśli chodzi o liczby w zestawieniu InStat. Obronił ledwie 63% strzałów – z golkiperów mających ponad 1000 minut na liczniku w ekstraklasie 17/18, gorsze osiągi wykręcił jedynie Załuska, odbijający lub łapiący 61% uderzeń.

W zdrowych warunkach rywalizacji Kiełpin już dawno czytałby książki na ławce, lecz niestety, w Płocku rywalizacji na tej pozycji nie ma. Trudno uznać przecież Mateusza Kryczkę za idealne rozwiązanie. On już swoją szansę w ekstraklasie dostał, w siedmiu meczach puścił trzynaście bramek i to nie tak, że rywale ładowali mu na pustaka. Kryczka puszczał takie petardy…

Reklama

… albo grał w jakąś dziwną odmianę siatkówki.

W kadrze jest jeszcze młodziutki Bartłomiej Gradecki, ale najwyraźniej, póki co nie wyróżnia się na tyle, by dostać szansę od Brzęczka. Trener przecież widzi, co się dzieje i gdyby mógł, nie robiłby sobie pod górkę i posadziłby Kiełpina na ławkę. Na razie nie ma jednak alternatywy, choć to może się zmienić. Wisła była już zainteresowana Aleksandrem Wasjutinem, Rosjanin ostatecznie nie trafił do Płocka, ale sprawa nie jest zamknięta. To 22-letni bramkarz Zenitu St. Petersburg, dziś wypożyczony do FC Lahti. Wiadomo, że fińska liga to nie jest piłkarski kosmos, ale Wasjutin do momentu kontuzji radził sobie dobrze – w 23 meczach 10 razy był niepokonany, puścił 16 goli. Jeśli w odpowiednim czasie dojdzie do siebie, niewykluczone, że Kiełpin dostanie konkurenta.

A raczej: dostać, tak czy siak, musi, nieważne czy będzie nim Rosjanin, czy ktoś inny. Chyba że Wisła dalej chce maszerować do pierwszej ósemki z Kiełpinem w takiej formie, co byłoby przecież spacerem pod bardzo stromą górę.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...