Reklama

Nie rozmawiałem z dziennikarzami, bo myślałem, że praca mnie obroni. Myliłem się

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2017, 09:35 • 10 min czytania 13 komentarzy

– Uważałem, że praca mnie obroni. Robiłem tyle fajnych rzeczy, że sądziłem, że to wystarczy. Życie mi pokazało, że się myliłem. Zrozumiałem to po pracy w Gliwicach. Robiliśmy tam wiele dobrego, a ludzie o tym nie wiedzieli. Gdy pojawiały się niedomówienia, na zewnątrz wychodziły najczęściej nieprawdziwe informacje. Nie dostrzegałem tego, nie mówiłem, jak jest. I nie wiedziałem, że popełniam błąd – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Marcin Brosz, trener lidera ekstraklasy, Górnika Zabrze.

Nie rozmawiałem z dziennikarzami, bo myślałem, że praca mnie obroni. Myliłem się

FAKT

Polska łakomym kąskiem z pierwszego koszyka.

Znamy już wszystkich uczestników przyszłorocznych mistrzostw świata w Rosji. Większość rywali marzy o wylosowaniu reprezentacji Polski, a zadaniem piłkarzy Adama Nawałki (60 l.) będzie pokazanie, że to były niemądre pragnienia.

W teorii Polska jest jedną ze słabszych drużyn z pierwszego koszyka. Trudno dziwić się przeciwnikom, że wolą zagrać z nami niż z Niemcami, Brazylią czy Francją.

Reklama

Deniss Rakels chce walczyć o pozostanie w Lechu.

Pojawiły się głosy, że będzie musiał już zimą szukać nowego pracodawcy. Sam miał o to prosić. – To nieprawda, z nikim o tym nie rozmawiałem. Skupiam się na tym, żeby jak najlepiej prezentować się w Lechu – przyznaje Rakels, który długo czeka na gola. Już półtora roku. – Od kwietnia 2016 roku. Długo… – zawiesza głos. – Trzeba jednak pamiętać, że leczyłem bardzo poważną kontuzję – dodaje.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 08.49.38

Marcin Brosz bije się ze stresem.

– Podczas meczu wchodzimy na wartości zawałowe. Ale to żadne odkrycie, każdy pewnie się tego domyśla. Byłem jednak zaskoczony, że stres utrzymuje się w nas przez 48 godzin – mówi szkoleniowiec.

Wiele razy zastanawiał się, dlaczego po sobotnim meczu, w niedzielę, o godz. 9-10 rano jest jeszcze kłębkiem nerwów. – Gdy usłyszę, że ktoś mógł się lepiej zachować, cały się spinam. Jestem podminowany. Teraz już wiem. Ciało regeneruje się o wiele szybciej niż głowa – tłumaczy.

Reklama

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 08.49.47

GAZETA WYBORCZA

Peruwiańczycy uciekali się do wszystkich dozwolonych chwytów, by awansować na mundial.

Zanim awansowali na mistrzostwa – jako ostatni, po 35 latach przerwy – musieli oblecieć kulę ziemską. A ich rodacy zatruwali życie piłkarzom z Nowej Zelandii pokonanym potem 2:0. W nagrodę nikt w całym kraju nie poszedł do pracy ani do szkoły.

Nowozelandczycy dotarli do Limy z trzygodzinnym opóźnieniem, ponoć zmuszeni przez gospodarzy do międzylądowania w Chile. Nocą pod ich hotelem, „na powitanie”, eksplodowały fajerwerki. O świcie nad głowami przelatywały – możliwie nisko – wojskowe myśliwce, które hałasowały także w trakcie treningów. Zajęcia zakłócały tłumy kibiców, Peruwiańczycy mieli też spowalniać wszelkie przejazdy autokarem. A podczas meczów oślepiali rywali zielonym światłem lasera (ze szczególnym uwzględnieniem bramkarza Stefana Marinovica). – Biorąc pod uwagę wszystkie przeszkody, jakie przed nami postawiono, nie mieliśmy tu prawa wygrać. Zrobili wszystko, co tylko mogli. Powinniśmy byli zamieszkać obok hotelu ich drużyny, tylko to by pomogło – wzdychał trener Anthony Hudson komplementowany za taktyczny majstersztyk po remisie 0:0 u siebie.

Zagrajcie jak za dawnych lat. Słowami przyśpiewki kibiców Górnika Zabrze „Wyborcza” zachęca piłkarzy uczestniczących w niedzielnym ligowym hicie do stworzenia widowiska godnego starć tych klubów sprzed dekad.

Jeden mecz niewiele zmienia, ale najbliższy może wstępnie wyjaśnić, czy lidera z Zabrza można poważnie traktować jako kandydata do mistrzostwa. I czy wicelider po cichutku wrócił na właściwy kurs.

W Zabrzu są spokojni. Nie podpalają się. Trener Marcin Brosz narzuca sposób myślenia i dyskutowania o Górniku. Ma ogromne wsparcie w sztabie, który nie tylko w klubie pracuje, ale i mu kibicuje (drugi trener Marek Kasprzyk kiedyś jeździł za Górnikiem nawet na mecze wyjazdowe). Dla Brosza historia, nawet najwspanialsza, jest nieistotna. Liczy się tylko to, co tu i teraz. Nawet to, że ostatni raz Górnik zwyciężył na Łazienkowskiej w lidze aż 19 lat temu (wygrał 1:0, jedynego gola w ostatniej minucie strzelił mój kolega z ogólniaka i szkolnej reprezentacji Tomasz Sobczak) i że obecny trener Górnika grał w tamtym meczu. – Nie chcę wracać myślami aż tak daleko. Wierzę, że w niedzielę otworzymy nową kartę historii – odpowiada.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.03.15

SUPER EXPRESS

Narzeczona Igora Angulo, Argine Miren Romana Otero, zdradza sekrety swojego partnera.

Co robicie z tymi kogutami, które Igorowi wręcza kibic Górnika?
Z tym pierwszym nie wiedzieliśmy co zrobić. Zabraliśmy więc go do domu. Można powiedzieć, że powiększyła nam się wtedy rodzina. Jednak niebawem oddaliśmy go i wrócił do nas w postaci mrożonki. Potem przygotowaliśmy rosół, który bardzo nam smakował. Nie wiem, ile w sumie Igor zebrał tych kogutów. Straciliśmy rachubę. Obecnie jednego mamy w zamrażalce.

Jakie pasje ma najlepszy strzelec ligi?
Podróże. Chcemy poznać najpiękniejsze zakątki Polski. Ostatnio wybraliśmy się ze znajomymi do Wrocławia, gdzie super spędziliśmy czas. Wcześniej zwiedzaliśmy także Zakopane, bo Igor lubi górskie wyprawy. Z kolei latem najchętniej odpoczywa na plaży. Ponadto dużo czyta. Jest samoukiem. W ten sposób nauczył się angielskiego. Poświęca dużo czasu, aby go udoskonalić. Teraz wspólnie uczymy się polskiego, ale to trudny język.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.23.27

Hiszpanie uważają, że podstępem wyrzuciliśmy ich z pierwszego koszyka.

„Jedną z dziwnych anomalii losowania grup MŚ 2018 jest to, że Polska znalazła się w koszyku nr 1, mimo że przez ostatnie 36 lat tylko raz wyszła z grupy na ważnych turniejach” – zaczyna swój artykuł dziennikarz. Jego zdaniem Biało-Czerwoni specjalnie unikali rozgrywania meczów towarzyskich (przed meczami z Urugwajem i Meksykiem ostatni raz graliśmy w listopadzie 2016 roku ze Słowenią), aby nie osłabiać swojej pozycji w rankingu FIFA. „Kiedy Hiszpania i Anglia walczyły ze sobą towarzysko i traciły przez to rankingowy dorobek, Polska bezczynnie budowała swoją pozycję tylko na kwalifikacjach” – pisze „Marca, podkreślając, że zespół Adama Nawałki dopiero w listopadzie zagrał spotkania towarzyskie, wiedzą, że przy podziale na koszyki ważny będzie ranking październikowy.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.25.15

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.03.33

Eksperci typują grupę marzeń i grupę śmierci. Co do tej pierwszej – wszyscy są zgodni – Polska, Peru, Iran, Panama. W tej drugiej wymieniane są głównie: z 2. koszyka Hiszpania i Urugwaj, z 3. koszyka Senegal, z 4. przede wszystkim Japonia. Na pierwszych stronach także odpowiedź na pytanie, gdzie będą stacjonować Polacy. Prawdopodobnie w Soczi.

Delegacja PZPN, w skład której wchodzili m.in. Zbigniew Boniek i Adam Nawałka, przemierzyła po Rosji kilka tysięcy kilometrów, aby sprawdzić stan interesujących ją obiektów. Po wizytacji prezes PZPN wskazywał na walory obu lokalizacji. Z jednej strony morze i słońce w Soczi, z drugiej górski kurort na uboczu pod Kazaniem. Federacja może czekać z podjęciem decyzji do 15 grudnia, ale zgodnie ze swoimi preferencjami polska ekipa znów powinna zamieszkać nad wodą, jak podczas EURO 2016. Plan zgrupowań będzie bardzo podobny do tego przed francuskim turniejem. Najpierw relaksacyjno-regeneracyjne spotkanie w rodzinnym gronie nad Bałtykiem, potem obóz przygotowawczy w Arłamowie i wylot do Rosji.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.03.40

Zderzenie pokoleń w hicie kolejki.

Gdy 15 lipca legioniści wyjeżdżał do Zabrza, mało kto, oprócz kibiców Górnika, wierzył, że beniaminek będzie w stanie przeciwstawić się mistrzom Polski. Po jednej stronie boiska strzegł swojej bramki 37-letni Arkadiusz Malarz, bo drugiej 21-letni Tomasz Loska. 20-letni Mateusz Wieteska mógł się zastanawiać, czy faktycznie jest słabszy niż dekadę starszy Maciej Dąbrowski, że pożegnano się z nim przy Łazienkowskiej. 19-letni Maciej Ambrosiewicz witał się z ekstraklasą pojedynkami w środku pola z osiem lat starszym Thibaultem Moulinem, a 20-letni Szymon Żurkowski nie mógł przewidzieć, że wkrótce będzie miał pewniejsze miejsce w składzie, niż w Legii 31-letni Kasper Hämälainen. Młodość (23,54 – średnia wieku pierwszej „11”) była silniejsza niż doświadczenie Legii (28.27 lat). I szybko się też okazało, że to nie jednorazowy strzał. Po 15 kolejkach to właśnie najmłodszy zespół w lidze jest liderem.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.07.21

Jarosław Koliński przypomina ostatni przypadek, kiedy beniaminek był mistrzem Polski, czyli niesamowity sezon 1988/89 w wykonaniu Ruchu Chorzów.

Rok 1988 – śląski klub, jeden z najbardziej utytułowanych w Polsce, wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej i od razu walczy o mistrzostwo, rzucając wyzwanie nietykalnemu mistrzowi. W składzie ma jednego supersnajpera i wielu piłkarzy z regionu. 2017 – śląski klub, jeden z najbardziej utytułowanych w Polsce, wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej i od razu walczy o mistrzostwo, rzucając wyzwanie nietykalnemu mistrzowi. W składzie ma jednego supersnajpera i mnóstwo piłkarzy z regionu.

Ruch Chorzów jest ostatnim beniaminkiem w historii polskiej ligi, który sięgnął po tytuł. W tym sezonie jego wyczyn ma szansę powtórzyć Górnik Zabrze. Analogii między tymi klubami jest dużo – Ruch spadł z ligi tylko na rok, podobnie jak Górnik. Oparł zespół przede wszystkim na piłkarzach ze Śląska. Górnik również. W ataku szalał Krzysztof Warzycha, podobnie jak dziś w Górniku szaleje Igor Angulo. Niebiescy musieli zatrzymać rządzącego wówczas w lidze Górnika (4 tytuły z rzędu), tak samo jak dziś ekipa z Zabrza musi znaleźć sposób na Legię (2 mistrzostwa z rzędu i 4 w 5 ostatnich latach).

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.07.40

Dziś debiut Kosty Runjaicia jako szkoleniowca Pogoni. Z tej okazji w „PS” sylwetka nowego trenera Portowców.

Runjaic trener był przeciwieństwem Runjaica piłkarza – lenia niechętnego do wysiłku, wierzącego w siłę talentu. Do Mainz jeździł oglądać zajęcia FSV prowadzone przez Jürgena Kloppa. Był na stażu w Aston Villi, Arsenalu, Barcelonie, Crvenej Zvezdzie Belgrad oraz Fenerbahce Stambuł. Opłaciło się. Utrzymał Darmstadt w IV lidze, by w kolejnym sezonie awansować. Uratował byt MSV Duisburg, jednak puste konto bankowe okazało się ważniejsze od punktowego. Klub nie dostał licencji na występy w 2. Bundeslidze, więc Runjaic odszedł.

– To był jeden z najlepszych trenerów, z jakimi współpracowałem. Dużo wymagał, ale był sprawiedliwy. Stawiam go w topie pod względem warsztatowym, wyróżniał się różnorodnością zajęć – wyjaśnia Tatara.

Co kluczowe dla obecnej sytuacji Pogoni, Runjaic szybko nawiązywał kontakt z zawodnikami. – Miał bardzo dobre relacje z zespołem, zapamiętałem go, jako człowieka pełnego optymizmu. Powinien dodać graczom pewności siebie – mówi Ilków-Gołąb. – Bardzo ceniłem jego rozmowy z drużyną i indywidualne. Umiał w kapitalny sposób zmotywować, w zasadzie każdego. Jeżeli jeden z piłkarzy był w dołku, potrafił tak przeprowadzić analizę meczową, żeby go podnieść na duchu. Mówił: „Zobacz, tu potrafiłeś zrobić to tak, więc ciągle wierzę w ciebie”. Nie ganił, nie krzyczał – dodaje Tatara.

Victor Perez z Wisły za młodu nie chciał iść do Realu. Tak, Realu Madryt.

Niewielu piłkarzy może o sobie powiedzieć, że kiedykolwiek dostali ofertę z Realu Madryt. Victor Perez z Wisły Kraków ją dostał, ale nie miał ochoty skorzystać. – Skontaktowali się ze mną, gdy miałem sześć lat. Grałem w lokalnej drużynie z mojego miasta na jakimś turnieju. Zobaczyli mnie ludzie z Realu i odezwali się do mojego trenera – wspomina. Środkowy pomocnik raczej się wzbraniał. – Nie chciałem iść do Realu. Ważniejsza była dla mnie możliwość grania ze znajomymi. Nie paliło mi się do odejścia, ale rodzice przekonali mnie, że warto. Spędziłem tam cztery lata. Codzienne dojazdy były uciążliwe, bo zajmowały ponad godzinę w jedną stronę. Później przeniosłem się do szkółki Getafe – opowiada zawodnik Wisły.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.08.38

W „Chwili z…” Izy Koprowiak w tym tygodniu trener Marcin Brosz. Między innymi o tym, jakim błędem było zamknięcie się na dziennikarzy w Piaście Gliwice.

Dlaczego na początku swojej pracy nie rozmawiał pan z dziennikarzami?
Uważałem, że praca mnie obroni. Robiłem tyle fajnych rzeczy, że sądziłem, że to wystarczy.

A jednak nie wystarczyło.
Życie mi pokazało, że się myliłem. Zrozumiałem to po pracy w Gliwicach. Robiliśmy tam wiele dobrego, a ludzie o tym nie wiedzieli. Gdy pojawiały się niedomówienia, na zewnątrz wychodziły najczęściej nieprawdziwe informacje. Nie dostrzegałem tego, nie mówiłem, jak jest. I nie wiedziałem, że popełniam błąd. Awans, wymogi, awans, wymogi. Nie miałem kiedy się zatrzymać i spojrzeć na siebie z boku. Przez wiele lat żyłem na wariackich papierach. Podczas 12 lat pracy trenerskiej miałem tylko sześć miesięcy po Piaście, by spokojnie usiąść i popatrzeć na wszystko z dystansem. Mówi się, że to bezrobocie. Ale właśnie wtedy można przeanalizować siebie, innych, znaleźć powody, wyjechać na staż.

W jaki sposób pracował pan nad zmianą swojego podejścia?
Na początek chciałem zrozumieć was, dziennikarzy. Czasem z mojej wypowiedzi ukazywały się dwa wyrwane z kontekstu zdania. Byłem rozżalony, najprościej było stwierdzić: więcej z tym człowiekiem nie pogadam. Po Gliwicach miałem czas. Starałem się dowiedzieć, czy ktoś zrobił to specjalnie, czy może ja popełniłem błąd. Wcześniej byłem przekonany, że robię wszystko dobrze i inni mnie krzywdzą. Ale potem spojrzałem na dziennikarza, który ma sześć etatów i trójkę dzieci. Zrozumiałem, jak trudna jest jego praca, że czasem nie ma kiedy zjeść kanapki, bo biegnie z konferencji na konferencję. Zależało mi, by zrozumieć. Dziś staram się przekazywać ludziom jak najwięcej informacji.

Zrzut ekranu 2017-11-17 o 09.09.43

fot. FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...