Reklama

Kto wykorzystał szansę, kto ją zmarnował? Noty po Urugwaju

redakcja

Autor:redakcja

11 listopada 2017, 00:11 • 6 min czytania 58 komentarzy

W meczach o punkty liczy się wynik, liczy się styl, liczy się to jak zazębiały się poszczególne formacje i czy drużyna faktycznie była drużyną. Ale sparing z Urugwajem na kilka miesięcy przed Mistrzostwami Świata? Trochę inna śpiewka. Jeśli kadra zagrałaby żenująco, ale jeden zawodnik pokazałby, że jest gotowy wnieść sporo jakości od zaraz, to i tak bilans jest na plus. Kto wie więc, czy w takim meczu indywidualne cenzurki nie są najistotniejsze?

Kto wykorzystał szansę, kto ją zmarnował? Noty po Urugwaju

ARTUR BORUC – 6

Artur miał tyle wolnego czasu, że mógł oddać się refleksjom, nostalgii, przemyśleniom o przemijaniu. Mógł poprzyglądać się spokojnie trybunom polskich kibiców, zastanowić się czy na pewno podjął dobrą decyzję, względnie – zaplanować niedzielę, wtorkową kolację, ogółem wynudzić się jak mops. Żegna się z kadrą z czystym kontem, ale nie można powiedzieć, by ten mecz korespondował z jego najsłynniejszymi meczami w biało-czerwonej koszulce. Mówi się jednak, że takie mecze bywają najtrudniejsze dla bramkarza, bo tym trudniej zachować koncentrację. Artur ją zachował zarówno przy sytuacji z 28 minuty, jak i przy bombie z dystansu Gastona Silvy.

JAROSŁAW JACH – 6

Na początku meczu śmierdziało na kilometr, że mamy do czynienia z debiutantem, nieotrzaskanym zarówno z grą w kadrze, jak i z poważniejszym międzynarodowym futbolem. Interwencję w 22 minucie wykonywał nie Jach, a stres – zero zagrożenia, a obrońca Zagłębia wybija na korner. Potem jednak z każdą minutą czuł się pewniej, dzięki czemu Glik zyskał rzetelnego giermka. Na plus również dwa wygrane pojedynki główkowe w polu karnym Urugwaju, a także bardzo obiecujące wyprowadzanie piłki, którym popisał się w drugiej połowie.

Reklama

KAMIL GLIK – 7

Zaczął od kiksu we własnym polu karnym, ale później latał nad murawą. W powietrzu wygrywał wszystko, wyglądało to niemal jakby Urugwajczycy mieli płacone za wrzucanie prosto na głowę Glika. Świetnie dyrygował dość eksperymentalnym zestawieniem defensywy i mamy pewność, że niejedna dobra interwencja takiego Jacha poprzedzona była soczyście wyrażoną radą Kamila. Profesor. Ale też widać, że większość stopni naukowych zdobywał właśnie w tym ustawieniu, jako wódz i lider Torino. Nikt inny nie czuł się w ustawieniu z trójką stoperów i dwoma wahadłowymi tak naturalnie, jak on.

THIAGO CIONEK – 5

Sprokurował rzut wolny na dwudziestym metrze, poza tym bez większych błędów, chyba, że brać pod uwagę jego próby wyprowadzania piłki. Miał dużo więcej wsparcia w Bereszyńskim niż Jach w Rybusie.

BARTOSZ BERESZYŃSKI – 7

Obok Glika najlepszy piłkarz meczu. Jeśli ktokolwiek zastanawiał się w jaki sposób Bereś wypracował sobie w Sampie mocną pozycję, dzisiaj miał doskonały materiał dowodowy. Bereszyński to nie jest Cafu ani Maicon, który w ataku będzie wyglądał lepiej niż skrzydłowy, a w pole karne wpadnie z raboną lub bajecznym dryblingiem. Ale to jest taki koń do pracy, że żal nam wszystkich Urugwajczyków, którzy dzisiaj grali po stronie Bartka. W obronie, poza jednym zbyt luźnym kryciem na początku meczu, nikt przeciwko niemu nie zrobił sztycha. W ataku czasem bywał zatrzymywany, to wślizgiem, to podwojeniem, to po prostu gorszą decyzją. Ale za minutę znowu się podłączał i znowu rywal musiał się męczyć. Bereszyński cały czas był wsparciem dla graczy ofensywnych, ani przez chwilę nie zapominając, że trzeba pilnować tyłów. Jego dogranie do Grosickiego z 82 minuty mogło zakończyć się bramką.

Reklama

MACIEJ RYBUS – 4

Bardzo blado wypada w porównaniu do Bereszyńskiego. Jeśli już Urugwajowi udało się cokolwiek stworzyć, to niemal zawsze po akcji jego stroną. Nie miał żadnej rażącej obsuwy – może poza jedną piłką za plecy – ale nie dawał tej pewności co Bereś. Do ataku Rybus włączał się bardzo rzadko, przez co Grosicki musiał radzić sobie sam na dwóch, trzech defensorów. Strzał z Rybusa z trzydziestu metrów był dowcipem z brodą.

JACEK GÓRALSKI – 5

Jacek Góralski to taki piłkarz, którego pokocha każdy polski kibic. Góralski zawsze jeździ na dupie, nie odpuszcza żadnej akcji, zaangażowaniem może obdzielić trzech innych zawodników. Ale być może do wejścia na wyższy poziom brakuje mu właśnie hamulca. Raz wejdzie wślizgiem i zrobi kapitalną interwencję. Innym razem jak pijawka przyssie się do pomocnika i odbierze piłkę tak wysoko, że od razu stworzy szansę na dobrą kontrę. Ale dzisiaj również poszedł na raz z Bentancurem, co ten wykorzystał i oddał – na szczęście – mierny strzał. Kiedy indziej był wyraźnie spóźniony z wejściem i sędzia odgwizdał faul na 35 metrze. Powiecie – no i co z tego, było daleko, a z akcji nic nie wynikło? Odpowiemy – to było nieodpowiedzialne zagranie, które w innym sektorze boiska mogłoby mieć bardzo negatywne konsekwencje. Poza tym w poważnym meczu sędzia nie wahałby się pokazać żółtego kartonika, który piłkarza o charakterystyce Góralskiego zmusza do tańca nad przepaścią.

GRZEGORZ KRYCHOWIAK – 6

Z racji faktu, że na początku kadra wyglądała defensywnie jak Polska al’a Janusz Wójcik na Wembley, Krychowiak w pierwszej połowie był rozgrywającym. Jak nie zrobił dobrego przerzutu lub podania, nie było akcji. Więcej – raz sam wyprzedził obrońcę na skrzydle (!) i celnie dograł do Wilczka, który powinien oddać znacznie groźniejszy strzał. W drugiej połowie Krychowiak zgasł jeśli chodzi o grę do przodu, a szkoda, bo była doskonała okazja by przypomnieć sobie, że czasami w meczach kadry jest bardzo potrzebny także w roli cofniętego rozgrywającego. W tyłach, poza jednym dziwnym przerzutem na rzut rożny, bez zarzutu.

JAKUB BŁASZCZYKOWSKI – 6

Wyraźnie pod nieobecność Lewandowskiego chciał brać odpowiedzialność za kreowanie gry ofensywnej. Walczył za dwóch, starał się jak mógł, zostawił mnóstwo serducha i zawsze był pod grą. Być może gdyby grał inny napastnik zaowocowałoby to jakąś bramką, ale współpraca z Wilczkiem kompletnie mu się nie układała. W konsekwencji szukał Grosickiego, ale ten przecież tylko schodził do środka, a nie czekał tam na zagrania, więc okazji nie było tak wiele. Nie można mieć do Kuby pretensji, choć wiele akcji lądowało w martwym punkcie.

KAMIL GROSICKI – 6

W pierwszej połowie był tak sfrustrowany brakiem podań i wsparcia ze strony Rybusa, że kamera wyłapała soczyste „kurwa mać” prosto z ust Grosika. Był wtedy kompletnie osamotniony, dlatego trudno się dziwić, że podczas jednej z kontr spróbował strzału z dystansu z nieprzygotowanej pozycji. Po zmianie stron olał schematy i częściej widzieliśmy go w środku pola niż na boku. Wyglądało to naprawdę nieźle – wprowadzał najwięcej ożywienia w akcje ofensywne, dzięki spółce z Bereszyńskim wyszedł na czystą pozycję, stworzył też sytuację Kubie Błaszczykowskiemu.

KAMIL WILCZEK – 3

Na początku meczu uderzenie głową, które nie doleciało do bramkarza. Okazja po podaniu Krychowiaka zaowocowała strzałem w maliny. Koszmarna decyzja o strzale z dwudziestego metra, potem jeszcze gorsze wykonanie. Może ze dwa razy wysoko odebrał piłkę, ale też zanotował ze cztery proste straty. Próbował grać kombinacyjnie, ale jakby nie nadążał myślami za pomysłami kolegów. Jedyną sytuację miał ostatecznie po kiksie obrońcy, a potem z bliska trafił w bramkarza za co opieprzył go Juskowiak. Najgroźniej było więc, gdy trafił butem w twarz Vareli. Powiedzieć, że nie wykorzystał szansy, to nic nie powiedzieć.

ARTUR JĘDRZEJCZYK – 5

Jędza stanowił ogniwo defensywnego monolitu z drugiej połowy, który nie dopuścił do żadnej groźnej sytuacji. Trochę brakowało nam jego ofensywnych wejść – na to musieliśmy czekać do 92 minuty – ale nie taka była dzisiaj jego rola.

KRZYSZTOF MĄCZYŃSKI – 4

Bez zajadłości Góralskiego, ale też bez większej ogłady w ofensywie. Zabił w zarodku przynajmniej jedną okazję na groźną kontrę. Gdy Zieliński wypracował mu pozycję strzelecką, fatalnie przestrzelił.

PIOTR ZIELIŃSKI – 4

Nie będziemy udawać – Zieliński pada trochę ofiarą oczekiwań, jakie wobec niego mamy. Nie tylko my zresztą, jesteśmy pewni, że Nawałka wpuszczał Ziela by ten rozruszał całą ofensywę, a nie pokazał maksymalnie jeden zryw, z którego nic efektywnego nie wyszło. Może to niesprawiedliwe, ale należy wymagać od takiego zawodnika więcej.

JAKUB ŚWIERCZOK – bez oceny

Próbował grać szybko klepką, raz wywalczył faul przy linii bocznej, co umożliwiło ustawienie pozycyjnego ataku. Ogółem jednak nie miał dość okazji, by dało się ocenić jego przydatność dla drużyny.

MACIEJ MAKUSZEWSKI – bez oceny

Epizod.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

58 komentarzy

Loading...