Reklama

Jak liga NBA powiedziała „Hello!”

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

01 listopada 2017, 15:53 • 3 min czytania 2 komentarze

1 listopada to tradycyjnie czas, kiedy wspomina się także sportowców. Z ciekawości sprawdziliśmy jednak, czy w przeszłości pod tą datą nie kryły się jakieś ważne wydarzenia sportowe i nie myliliśmy się – przecież dokładnie tego dnia, w 1946 roku, rozegrano pierwszy mecz w historii NBA. Warto więc przypomnieć tamtą potyczkę i gościa, który zapakował pierwsze punkty w najlepszej dziś lidze świata.  

Jak liga NBA powiedziała „Hello!”

Jest piątek, 1 listopada 1946 roku, godz. 20.30. Hala Maple Leaf Gardens. Na boisko wybiegają koszykarze Toronto Huskies i New York Knickerbockers. Na trybunach siedzi ponad 7 tys. widzów. W powietrzu czuć napięcie, nerwowość. Czy zawodnicy przeczuwają, że już za moment wydarzy się coś niezwykłego? Tego dziś nie wiemy…” – zacząłby pewnie Bogusław Wołoszański.

Co jednak wiemy na pewno? Na początku warto przypomnieć, że szyld NBA zaczął funkcjonować dopiero od roku 1949, kiedy to doszło do połączenia Basketball Association of America (BAA) i National Basketball League (NBL). Do dziś oficjalnie uznaje się jednak, że pierwszym meczem w historii NBA był ten rozegrany jeszcze w ramach wspomnianej BAA, która wystartowała w 1946 roku.

Liga składała się wówczas z jedenastu ekip. W dywizji zachodniej występowały Pittsburgh Ironmen, Cleveland Rebels, Chicago Stags, St. Louis Bombers i Detroit Falcons, a na wschodzie Philadelphia Warriors, Boston Celtics, Providence Steamrollers, Washington Capitols oraz właśnie New York Knickerbockers i Toronto Huskies. Tamta koszykówka była oczywiście inna niż obecna, wystarczy chociażby wspomnieć, że wtedy jeszcze teoretycznie można było nawet grać na czas. Zegar 24 sekund wprowadzono do ligi dopiero w połowie lat 50. Na marginesie można też wspomnieć, że roczne kontrakty zawodników opiewały wówczas na kwotę około 5 tys. dolarów.

Wróćmy jednak do meczu w Toronto, gdzie miejscowi Huskies zmierzyli się z Knickerbockers. Mecz promowały takie oto plakaty. Grafik płakał jak projektował? Nam się podoba.

Reklama

First-NBA-Game-Poster

Co ciekawe, na boisku nie zabrakło wtedy dość nietypowych praktyk. Jedna z kolportowanych historii opowiada o tym, jak to grający trener gospodarzy Ed Sadowski rzekomo nakazał tego dnia… zwężenie siatek. Chodziło o to, żeby piłka dłużej wypadała z kosza, dzięki czemu on – a był to facet ważący blisko 110 kilo – mógł sprawnie przemieścić się do ataku.

Mecz zakończył się jednak wygraną nowojorczyków 68:66, chociaż najskuteczniejszy na parkiecie był właśnie wspomniany już Sadowski, który rzucił 18 pkt. Z kolei w szeregach Knickerbockers 14 „oczek” uzbierał Leo Gottlieb, a 11 Ossie Schectman. I przy tym ostatnim panu zatrzymajmy się, bo to jego ręce rzuciły pierwsze punkty w dziejach NBA. Tak wyglądała ta akcja…

Dla Ossiego (jego rodzice byli żydowskimi imigrantami z Rosji) były to punkty jak punkty, nie mógł przecież wiedzieć, że to historyczna akcja dająca podwaliny pod przyszłą najlepszą ligę świata. Wystarczy wspomnieć, że sam Schectman dowiedział się o tym dopiero w latach 80., kiedy liga dokładnie zbadała statystyki sprzed kilku dekad. Komisarz ligi David Stern nazwał go później nawet jednym z pionierów NBA.

Dorastałem przy nim, ale nigdy wcześniej nie wspominał o tym (meczu – red.). Prawdopodobnie zupełnie się tym nie zajmował, był kapitanem drużyny i chciał po prostu wygrywać mecze. Nigdy się tym nie chwalił, ale kiedy sprawa wyszła na światło dzienne, było to dla niego bardzo emocjonujące – opowiadał później Peter Schectman, jego syn.

Reklama

Ossie, który po zakończeniu kariery imał się przeróżnych zajęć, prawdziwą popularność zyskał więc będąc już w podeszłym wieku. W ogóle dożył pięknego wieku. Zmarł w 2013 roku mając 94 lata.

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
9
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...