Reklama

Fantastycznie, że te melony zostały obrane. Mbappe, Dembele i Gabriel Jesus walczą o miano „Golden Boya”

redakcja

Autor:redakcja

21 października 2017, 21:30 • 2 min czytania 14 komentarzy

Każdy z tych trzech chłopaków ma tyle potencjału, że to się w głowie nie mieści. Kylian Mbappe rozdaje karty w PSG, Gabriel Jesus strzela częściej niż Guardiola wypowiada słowo „podanie”, a Ousmane Dembele, pomimo kontuzji, został już namaszczony na następcę Neymara. Za kilka tygodni odbędzie się gala, na której jeden z wymienionych dostanie do rąk statuetkę dla „Golden Boya” 2017 roku. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętamy, czy kiedykolwiek była tak pasjonująca walka o tę nagrodę.

Fantastycznie, że te melony zostały obrane. Mbappe, Dembele i Gabriel Jesus walczą o miano „Golden Boya”

Na początku weźmy na warsztat postać, o której jest ostatnio bardzo głośno, a jego liczby powodują, że dostajemy oczopląsu. Gabriel Jesus. Na początku budził wątpliwości. Przychodził chłopak z Palmeiras i co prawda w lidze brazylijskiej był totalnym kozakiem, ale i tacy pokazywali, że nie zawsze potrafią odzwierciedlić to w Europie. Inaczej było w przypadku Jesusa, który zgodnie z nazwiskiem, był realnym zbawieniem City. Wszedł do ligi z buta i pomimo urazu kilka tygodni po debiucie, nie zatracił żadnego z atutów i nadal wymiatał w Premier League. A w tym sezonie Gabriel przechodzi samego siebie i pewnie wygrywa rywalizację z Sergio Aguero.

Reklama

Numer dwa z trójki nominowanych – Kylian Mbappe Lotin. Po pierwszym sezonie w Monaco można było spekulować, czy będzie to typowy „one season wonder”, bo nie raz, nie dwa, mieliśmy do czynienia z podobnymi zawodnikami, którzy straszliwie zmarnowali swój potencjał. Ale Mbappe jednym z nich nie jest, za to można określić go jako idealne zobrazowanie niesamowitej generacji piłkarzy z Francji. Że nie popadł w nostalgię to jasne, ale on w PSG wydaje się być jeszcze lepszy. To on maltretował obrońców Bayernu i pozbawił Carlo Ancelottiego posady szkoleniowca w Bawarii. On jest po prostu wybitny.

Czas na ostatni ogromny talent. Aktualnie jest kontuzjowany, ale gdy tylko wróci, jesteśmy przekonani, że to on będzie powodował urazy u rywali, ale raczej na ich psychice. Jego się ogląda… Głównie z uwagi na swoją boiskową bezczelność. Kozaczył już w Rennes, Kamil Grosicki przepowiadał mu świetną przyszłość i faktycznie, gdy w Dortmundzie wszedł do jednej z najlepiej działających piłkarskich maszyn, to nic się nie zmieniło. Czas, aby pokazał na co go stać jeszcze poziom wyżej, z niecierpliwością czekamy na jego powrót.

Jose Mourinho powiedział kiedyś, że „z młodymi piłkarzami jest jak z melonami. Tylko jeśli obierzesz i spróbujesz melona, możesz być w stu procentach pewny, ze trafiłeś na dobrego”. Jakże się cieszymy, że ta trójka dostała możliwość pokazania się światu. Bo czy kiedykolwiek wybór złotego dzieciaka był aż tak trudny?

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...