Reklama

Brakowało tylko Sandry i Kariny przy linii bocznej. Zapach osiedla w Londynie!

redakcja

Autor:redakcja

18 października 2017, 23:03 • 3 min czytania 20 komentarzy

Drodzy piłkarze Chelsea, szanowni zawodnicy AS Roma. Serdecznie dziękujemy wam za ten wieczór. Niby to 90 minut Ligi Mistrzów, niby 90 minut w piłkarskiej elicie, w absolutnym topie topów, wśród najlepiej opłacanych gwiazd, największych stadionów, najdroższych biletów i najbardziej wymagających trenerów. A jednak, Chelsea i Roma zabrały nas dzisiaj w sentymentalną podróż do czasów, gdy rolę podgrzewanej murawy pełnił spieczony słońcem asfalt, bramek dwa plecaki, zaś publiki – Sandra i Karina szczebioczące przy linii bocznej.

Brakowało tylko Sandry i Kariny przy linii bocznej. Zapach osiedla w Londynie!

Weźmy ten gol Aleksandara Kolarova, na 2:1, jeszcze przed przerwą. Kompletnie bezczelnie puszcza sobie piłkę na obieg tuż przed polem karnym Chelsea, wpada między trzech obrońców, jakby skrycie podkochiwał się we wspomnianej Sandrze, po czym ładuje prosto pod ladę bramki strzeżonej przez Courtois. Liga Mistrzów? Gdzie tam, stawiamy na grubo, że ostatni raz Kolarov takie zagrania uskuteczniał w Belgradzie, gdy wrócił tam na swoje szkolne boisko w przerwie między rundami. A przecież to był ledwie wierzchołek wszystkich chamskich fajerwerków, które odpalili piłkarze z obu stron w najfajniejszym meczu tego wieczoru. Hazard zabawiał się z obrońcami, jakby od każdego miniętego miał kolejne skrzynki browarów fundowane przez kolegów. David Luiz próbował przerzutów, których my nie zdecydowalibyśmy się wykonać nawet na plejce. Bakayoko, Dżeko czy Nainggolan próbowali uderzeń z absurdalnych pozycji i co więcej – wielokrotnie udawało im się oddać soczyste strzały. Gol Dżeko, wolej po przerzucie z własnej połowy, to mistrzostwo świata, ale dzisiaj prawie każda bramka zasługiwała na osobne hymny pochwalne.

Bo też i w meczu co chwila działo się coś godnego uwagi. Piłkarze wzajemnie się nakręcali, to było widać – ktoś wykonał efektowny zwód, to zaraz ośmieszony chwilę wcześniej obrońca próbował podobnych zagrań pod drugą bramką. Duże wrażenie zrobiła akcja Chelsea tuż po utracie pierwszego gola – praktycznie każde z zagrań, od długiego podania Luiza, przez kiwkę na skrzydle, doskonałe przyjęcie Moraty, próbę dryblingu w wykonaniu Hiszpana – wszystko wydawało się jedną wielką zemstą za popis Kolarova sprzed kilkudziesięciu sekund.

Do tego jeszcze ta dramaturgia, te zmiany wyniku – najpierw, wydawałoby się, całkiem komfortowe 2:0 dla Chelsea przy jednoczesnej sporej przewadze „optycznej”, potem trzy gole Romy, które dały im prowadzenie 3:2. Polowanie Dżeko na hat-tricka, wymiany ciosów, walka – oglądało się to naprawdę przyjemnie i co najważniejsze – nie odnosiliśmy wcale wrażenia, że do tych wszystkich doskonałych zagrań swoją sporą cegiełkę dokładają niemrawi obrońcy. Wręcz przeciwnie – momentami leciały iskry, nawet przy jakichś nieistotnych starciach przy linii bocznej na środku boiska.

Końcowy wynik – 3:3 – naszym zdaniem jest sprawiedliwy. Oba zespoły po prostu zasłużyły na zdobycie co najmniej trzech goli, może nawet więcej. Najgorzej wychodzi na tym naturalnie Atletico Madryt, które dziś pogubiło punkty w Azerbejdżanie. Tym samym Seba, Mati, Siwy i Gruby, którzy dzisiaj dla niepoznaki przebrali się za piłkarzy Chelsea i Romy, swoim efektownym 3:3 utrzymali przewagę obu ekip nad bandą Cholo Simeone.

Reklama

Najnowsze

Boks

Herbie Hide i najszybsza obrona pasa wagi ciężkiej w historii

Szymon Szczepanik
0
Herbie Hide i najszybsza obrona pasa wagi ciężkiej w historii

Komentarze

20 komentarzy

Loading...