Reklama

Mógł być pogrom, ale City zdecydowało się podłączyć Napoli do tlenu

redakcja

Autor:redakcja

17 października 2017, 23:04 • 3 min czytania 28 komentarzy

Jedni i drudzy prowadzą w swoich ligach, nie tracąc punktów w ogóle (Napoli), lub robiąc to ledwie raz (City). Jednym i drugim udało się stworzyć kapitalne machiny ofensywne, bo ładują rywalom w kraju pokaźne wory bramek. W końcu jedni i drudzy mają takich piłkarzy w składzie, których trzeba zaliczyć do europejskiej czołówki na konkretnych pozycjach. Zbierając to wszystko do kupy – ten mecz nie mógł się nie udać, nie mógł być nudny i choć futbol lubi być nieprzewidywalny, to dziś z logiką pokornie się zgodził i obejrzeliśmy naprawdę wciągające widowisko.

Mógł być pogrom, ale City zdecydowało się podłączyć Napoli do tlenu

Choć długo wydawało się, że będzie maksymalnie jednostronne i już po pierwszej połowie przełączymy kanał, znając rozwiązanie. City przyjezdnych miażdżyło, wdeptało w ziemię i nie pozwoliło pisnąć – nie ma w tych określeniach cienia przesady, można było się przerazić na widok konstrukcji, którą przygotował Guardiola. Spójrzcie tylko na oba gole, Sterling i Jesus trafiali z najbliższej odległości, właściwie do pustaka, niczym w meczu reprezentacji liceum na reprezentację przedszkola, gdzie ci pierwsi urozmaicają sobie życie efektownym graniem. Nie było Napoli – środek zmontowany przez Hamsika, Diawarę i Zielińskiego istniał tylko teoretycznie, Callejon i Mertens przepraszali, że żyją, tylko Insigne coś próbował, ale też ile filigranowy Włoch może sam zrobić.

Naprawdę, Napoli może dziękować, że nie przegrywało w pewnym momencie 0:4 – centymetr niżej i piłka wpadłaby do bramki, a nie całowała poprzeczki po uderzeniu De Bruyne. Sekunda więcej zawahania się i Koulibaly nie zdążyłby wybić piłki z linii, po rozpaczliwej interwencji Reiny. Wiadomo, że Napoli zaraz gra z Interem, ale tak wywieszać białą flagę? Nie wypada.

Na szczęście – dla dramaturgii widowiska i honoru neapolitańczyków – coś się w końcu w tym meczu zmieniło. City najwyraźniej pomyślało, że nic w tym meczu nie musi, bo rywal nie przyjechał, a Napoli postanowiło jednak przekroczyć bramy stadionu nie tylko ciałem, ale i duchem. Pod bramką Edersona zaczęło się dziać, mniej lub bardziej skoordynowane ataki w końcu przerodziły się w konkret, czyli rzut karny. Tego jeszcze zmarnował Mertens – strzelając w środek – ale to nie podłamało Napoli. W drugiej połowie Obywatele nie wyciągnęli wniosków, znów zlekceważyli sprawę i przyjezdni znów atakowali, po raz kolejny dostając rzut karny, kiedy Ghoulam wszedł w pole karne jak do siebie i został sfaulowany. Jedenastkę tym razem zamieniono na gola, konkretnie zrobił to Diawara.

Z łatwego meczu City zrobiło sobie mecz niewdzięczny, bo Napoli dążyło do tego punktu. I parę razy serce kibicom gospodarzy mogło mocniej zabić, kiedy do niezłej sytuacji doszedł Mertens, ostatecznie uderzając niecelnie, gdy kluczową interwencją w defensywie po wrzutce musiał się popisać Stones, gdy Ederson uprzedzał Mertensa po sprytnym dośrodkowaniu. Wiadomo, nie były to jakieś setki, ale kto by pomyślał, że ten mecz jeszcze choć przez chwilę zawiśnie na włosku?

Reklama

Słówko jeszcze o Zielińskim – no, nie była to jego popisowa partia. To on nie nadążył z zablokowaniem dośrodkowania przy pierwszym golu, to po jego stracie zespół ratować musiał zespołowi Albiol, w innym wypadku City miałoby kolejną setkę. Za mało było w grze Polaka przyspieszających podań, za dużo wtapiania się w — mimo stykowego wyniku – przeciętną grę Napoli.

Manchester City – Napoli 2:1

Sterling 9′, Jesus 13′ – Diawara 73′

Najnowsze

Anglia

Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Damian Popilowski
0
Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League
Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Liga Mistrzów

Komentarze

28 komentarzy

Loading...