Reklama

Sędziowie w lepszej formie niż piłkarze, ale nie w bardzo wysokiej

redakcja

Autor:redakcja

03 października 2017, 14:53 • 4 min czytania 69 komentarzy

Za nami bardzo słaba kolejka w wykonaniu piłkarzy. Czy sędziowie dostosowali się w niej do poziomu zawodników? Naszym zdaniem absolutnie nie, bo takie stwierdzenie musiałoby chyba oznaczać, że rozjemcy spotkań w każdym meczu nie zauważaliby kilkumetrowych spalonych, tego, że gracze urządzali sobie zajęcia z siatkówki, a przy rzeźnickich faulach na złamanie nogi karaliby agresorów tylko napomnieniem. W skrócie – prawie niemożliwe było nawiązanie rywalizacji z kopaczami. Nie oznacza to jednak, że mówimy o kolejce idealnej czy chociaż bardzo dobrej. Mamy co zrobić przy tworzeniu Niewydrukowanej Tabeli.

Sędziowie w lepszej formie niż piłkarze, ale nie w bardzo wysokiej

Najważniejsza sprawa – sędziowie ewidentnie wypaczyli tylko jedno rozstrzygnięcie. Konkretniej zrobił to Piotr Lasyk, któremu przyszło poprowadzić śląskie derby. A błędem, który zaważył na wyniku, było odgwizdanie rzutu karnego po symulce Angulo. Tym razem to zabrzanie skorzystali z tego, że sędziowie palą się do gwizdania jedenastek. Hiszpan, którego zachowania chyba nie warto po raz kolejny komentować, karnego zamienił na bramkę, a dodatkową korzyścią w tej sytuacji było wykluczenie z gry Jakuba Szmatuły. Bramkarz Piasta zagotował się po tym, jak jego drużyna została skrzywdzona. Żeby nie było wątpliwości – sama decyzja o wysłaniu piłkarza pod prysznic była słuszna. Podobnie jak większość w innych spornych sytuacjach w tym meczu. Ale u nas wynik końcowy derbów to 0-0.

Teraz sytuacja z trochę innej bajki. Łukasz Szczech sędziował mecz Arki z Cracovią i robił to nieźle, ale w naszej ocenie powinien wyrzucić z boiska Adama Marciniaka za brutalny faul na Mateuszu Szczepaniaku. Jeśli nie z powodu bezpośredniej czerwonej kartki, to z drugą żółtą. Nie doszukiwalibyśmy się tu chęci zrobienia krzywdy przeciwnikowi, ale takie wejście na wysokości kolana, to zawsze przykry obrazek, których chcielibyśmy oglądać jak najmniej. Do zdarzenia doszło jednak w 79. minucie, więc zgodnie z zasadami niewydrukowanej tabeli, nie możemy doliczyć Cracovii gola zmieniającego rozstrzygnięcie.

Nieco inaczej sprawa wygląda z meczem Wisły Płock z Bruk-Betem. Tutaj Mateusz Kupczak powinien wylecieć z drugą żółtą kartką w końcówce pierwszej połowy, gdy mając na koncie jedną, bezpardonowo przerwał kontrę Wisły. Mikrofony były ustawione blisko murawy, więc dobrze słyszeliśmy rozmowę arbitra z piłkarzem i nie potrafimy zrozumieć pobłażliwości wobec Kupczaka – wiedział, ile ryzykuje i powinien ponieść konsekwencje. Wisła i tak wygrała, więc odnotujemy to zdarzenie w rubrykach „sędzia pomógł/zaszkodził”.

Tak samo jak sytuację z meczu Lecha z Legią. Gospodarze zgnietli przeciwnika i wygrali zasłużenie – co do tego nie ma wątpliwości. Pojawiają się one dopiero przy rzutach karnych. Sędzia Marciniak gwizdnął jednego dla Legii, ale później bardzo przytomnie naprawił tę pomyłkę przy pomocy VAR-u. I za to brawa. Ale o gwizdnięcie karnego dla gości mocno prosił się też Emir Dilaver i naszym zdaniem przynajmniej raz wypadałoby tę prośbę spełnić. Musimy wyraźnie zaznaczyć, że obie sytuacje były trudne do oceny, co widać nawet wśród ekspertów, u których dominują nastroje „50/50”. My po obejrzeniu kilkunastu powtórek decydujemy się przyznać karnego za zagranie piłki ręką przez obrońcę, drugą decyzję (starcie Nagy-Dilaver) zostawiamy bez zmian. Rozumiemy to, że była przesłanka, by nie użyć gwizdka, bo Dąbrowski był aktywny w czasie walki o piłkę, ale mamy bardzo poważne wątpliwości, że akurat to spowodowało, że Dilaver zagrał nieprzepisowo. Jednak tak jak wspominaliśmy – nie miało to większego wpływu na obraz meczu.

Reklama

No i na koniec akcja, w której pogubił się sędzia Tomasz Kwiatkowski. Mecz Wisły Kraków z Jagiellonią. Najpierw sytuacja z „ręką” Arsenicia, przy której nie było podstaw, by użyć gwizdka. W konsekwencji kilkanaście sekund później starcie Runje z Sadlokiem w polu karnym, w którym pewne podstawy były. Stało się odwrotnie, gwizdek poszedł w ruch w pierwszym ze zdarzeń. Na dodatek zmarnowano trochę czasu na użycie VAR-u. Sytuacja tak kuriozalna, że sędziemu bez dwóch zdań należy się bura, jednak umówmy się – nikt skrzywdzony nie został. Przynajmniej takie jest nasze wrażenie – prostowanie czegokolwiek byłoby sprzeczne z ideą rubryki. Na szczęście.

xIOtiUy

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
2
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

69 komentarzy

Loading...