Reklama

Arsenal na wygnaniu, sporo egzotyki, bez Polaków? Wieczór z Ligą Europy

redakcja

Autor:redakcja

28 września 2017, 14:08 • 6 min czytania 2 komentarze

Tak, wiemy doskonale, że głównym zadaniem Ligi Europy jest możliwość w miarę bezbolesnego odpuszczenia oglądania meczów, o które to zdecydowanie trudniej we wtorki, środy oraz weekendy. Wiemy, że to ten dzień, w którym możemy wszem i wobec ogłosić: skarbie, dla ciebie i tylko dla ciebie jestem w stanie zrezygnować z tej piłkarskiej uczty. Ale przecież nie brakuje wśród nas nałogowców, którzy tego jednego dnia odpoczynku i regeneracji nie potrzebują i dziś znów, już od 17.00, będą nerwowo szukać w telewizji kolejnych transmisji. Postanowiliśmy przygotować dla tych zapaleńców króciutki przewodnik po dzisiejszych meczach.

Arsenal na wygnaniu, sporo egzotyki, bez Polaków? Wieczór z Ligą Europy

Tym bardziej, że pogubić się łatwo – trzy godziny rozgrywania spotkań, jeden mecz o 17.00, dwanaście o 19.00, jedenaście o 21.05. Łącznie obejrzymy dzisiaj 48 zespołów, czyli jakichś 650 piłkarzy, wśród nich mogą się znaleźć również Polacy. Z jednej strony nie zabraknie żwiru, czyli meczów pokroju Rosenborg – Vardar, który łącznie interesuje siedemnaście osób, głównie rodziny piłkarzy, z drugiej – wybiegną na murawy piłkarze Arsenalu, Milanu czy Evertonu. Okej, co więc naszym zdaniem warto obejrzeć?

1. Powrót koszmaru z ulicy Łazienkowskiej

Astana jeszcze długo będzie nam się kojarzyć z jednym z najpopularniejszych słów w polskim futbolu – tym rozpoczynającym się nazwą waluty a kończącym na „-wpierdol”. Dla kibiców Legii oglądanie meczu, w dodatku rozgrywanego właśnie w Astanie, może być traumatyczne, ale u kibiców z wielu miejsc w Polsce będzie to sympatyczna i sentymentalna podróż do niedalekiej przeszłości, w której Junior Kabananga zamiatający podłogi reprezentantami Polski nie jest niczym niecodziennym. Nie wiadomo wprawdzie, czy dziś ujrzymy na murawie sympatycznego napastnika, bo pierwszy mecz Ligi Europy z Villarrealem opuścił, jednakże nawet bez niego warto spojrzeć na starcie Astany ze Slavią Praga.

Nie chcemy się już znęcać nad legionistami, że będą mogli obejrzeć Tomasa Necida strzelającego gole (tak, w Pradze już trzy sztuki w pięciu meczach), ale Slavia to w ogóle ciekawy zespół. Dość mocarstwowe ambicje, jak na czeski warunki całkiem kozackie transfery – Stoch, Danny, Altintop, Rotan, do tego doświadczony Skoda w ataku. Co prawda na mecz z Maccabi w pierwszej kolejce LE wyszli dość rezerwowym składem, ale tak czy owak – to wciąż kilka interesujących nazwisk, szczególnie w kontekście, że to rywal z podobnym położeniem w „geopolityce futbolu”. Też niezbyt silna liga, też niezbyt bogaci rywale, też nieszczególnie ekscytujące dla zagranicznych zawodników wyzwania – a jednak, za duże pieniądze budują dość ambitnie. Dziś można na żywo sprawdzić, jak chiński kapitał i ufundowana z tego kapitału realizacja strategii klubu sprawdza się w boju na zawsze trudnej sztucznej murawie. I czy faktycznie o wiele lepiej, niż oszczędna Legia.

Reklama

Poza tym jest jeden argument nie do podważenia – 0 17.00 to jedyny mecz. rywalizuje jedynie z ligą estońską oraz zapleczem rumuńskiej ekstraklasy.

2. Arsenal, który nie zagra z Bayernem

Dziwnie, prawda? Ostatni raz takie zmieszanie odczuwaliśmy, gdy w Lidze Mistrzów w sezonie 2014/15 po latach zabrakło Manchesteru United. Oczywiście, Arsenal w ostatnich siedmiu sezonach za każdym razem odpadał z LM od razu po wyjściu z grupy, ale po pierwsze – regularnie zajmował miejsce premiowane awansem do fazy pucharowej, po drugie zaś – uczestniczył w tych rozgrywkach. Ostatni sezon w tej ścisłej elicie bez udziału „Kanonierów” to czasy, gdy mistrzem Polski był ŁKS a dla Ajaksu Amsterdam trafiał Szota Arweładze. Później wyginęły dinozaury, nastąpił biblijny potop, a potem już Arsenal zawsze grał w LM.

Dziś czeka go mecz nieszczególnie egzotyczny – pierwszy wyjazd w tym sezonie LE to BATE Borysów, które dość dobrze dało się poznać już w Lidze Mistrzów. Arsenal ma przed sobą dwie ścieżki – jedną wydeptaną przez liczne angielskie zespoły pokroju Southamptonu czy West Hamu United, drugą, którą kroczył dumnie Manchester United. Pierwsza? To mecze takie jak Birkirkara – West Ham, gdzie „Młoty” męczyły się niemiłosiernie z Maltańczykami eliminując ich dopiero w rzutach karnych. To mecze pokroju dwóch starć „Świętych” z Hapoelem Ber-Szewa, gdzie padły dwa remisy. Druga to oczywiście zwycięski marsz Jose Mourinho po kolejne trofeum w swojej karierze – a potem awans do Ligi Mistrzów nie poprzez Premier League, ale właśnie triumf w tym „pucharze pocieszenia”.

W pierwszym meczu, wygranym 3:1 z Koeln, Arsenal postawił na mieszankę podstawowych zawodników (Sanchez!) z młodością. Dziś? Rotacje mogą być naprawdę głębokie, w meczowej osiemnastce znalazło się trzech absolutnych debiutantów z londyńskiej akademii, w Anglii zostali zaś Sanchez, Koscielny, Lacazette czy Ozil. Vlad Dragomir, Marcus McGuane i Jose Da Silva – zapisujemy i patrzymy, miejmy nadzieję, że któryś zdąży się pokazać. W tym kontekście możemy potraktować oglądanie Arsenalu jako użytkowanie wersji demonstracyjnej gry komputerowej, której premiera wyznaczona jest dopiero za kilkanaście miesięcy. Tak, wiemy, brzmi jak pocieszanie Syzyfa, że szczyt góry już całkiem blisko. Ale przy Lidze Europy trzeba szukać choćby i takich przyjemnych drobnostek.

3. Kiedy wreszcie odpali ten wielki AC Milan? 

Reklama

AC Milan z pozycji jednego z największych europejskich klubów spadł tak dawno, że młodsi kibice prawdopodobnie nie czują żadnej ekscytacji, gdy pada nazwa tej niegdyś wielkiej marki. My jednak do najmłodszych nie należymy i co dwanaście miesięcy zadajemy sobie pytanie – czy to już czas, gdy klub z San Siro wróci na swoje miejsce? W tym sezonie wydawało się to tak prawdopodobne, jak nigdy wcześniej – przede wszystkim z uwagi na rozbicie banku przez nowych właścicieli, którzy wysupłali tyle gotówki, że Mediolan znów stał się atrakcyjny dla gorących nazwisk. Screen z transfermarkt.de.

Nieźle, prawda? Transfer za ponad 40 baniek z Juventusu to do tej pory była domena najbogatszych klubów świata. Nazwać te transfery dozbrajaniem to jak określić van Bastena mianem niezłego napastnika. Zdecydowanie za małe słowo. To była prawdziwa rewolucja dokonana za ogromne fundusze, w dodatku z głośną pompą – bo jednak wielu z tych zawodników znajdowało się w notesach dyrektorów sportowych bardzo mocnych klubów. Ale transfery i dziesiątki milionów euro to tylko fundamenty. Resztę trzeba pokazać na murawie, na której Milanowi idzie… jak zawsze. Albo raczej: jak od początku kryzysu. Wysoka porażka z Lazio, porażka z Sampdorią, zwycięstwa nad ligowym dżemikiem odniesione w niezbyt porywającym stylu. Efekt jest taki, że po 6 meczach Milan już traci 6 punktów do duetu Napoli-Juventus, a przecież mediolańczycy nie grali jeszcze z żadnym z ligowych mocarzy – i dotyczy to zarówno czołowego duetu, jak i grupy pościgowej, z Romą czy Interem. A gdy faktycznie trafiło się mocniejsze Lazio – po 50 minutach gry było 4:0 (skończyło się 4:1).

Dlatego z meczów o 21.05 wybieramy właśnie reprezentanta Mediolanu, który zmierzy się na własnym terenie z Rijeką. Nie tylko dlatego, że ciekawi nas gra Milanu w tym sezonie, ale również z uwagi na zespół rywala, który wbrew wszystkiemu w ubiegłym sezonie po jedenastu latach dominacji wreszcie zdetronizował Dinamo Zagrzeb.

4. Polacy w pucharach

Na koniec zostawiamy wątek lokalny, czyli nadzieje na występy naszych stranieri. Fajnie byłoby obejrzeć szczególnie Tomasza Kędziorę, bo jego Dynamo Kijów gra z Partizanem Belgrad, ale obrońca dopiero powraca po chorobie, przez którą wypadł poza kadrę meczową. Usiadł na ławce w ostatnim meczu ligowym, ale ostatnie minuty złapał jeszcze w sierpniu. Tuttomercato przewiduje, że może dziś wyjść od pierwszej minuty, na ławce zaś usiąść grający właściwie od deski do deski Tamas Kadar, w środku zastąpi go Vida. Nie ukrywamy – liczymy na gościa, dlatego każda rozegrana przez niego połówka wydaje się dość cenna. Z inną drużyną z Belgradu, z Crveną Zvezdą, zagra FC Koeln Pawła Olkowskiego, ale tutaj również zastanawiamy się, czy nie jest jeszcze zbyt wcześnie. Do tej pory Olkowski grał wyłącznie w rezerwach klubu, dopiero w ostatnim spotkaniu przeciw Hannoverowi usiadł na ławce. Bez szans na grę jest Maciej Rybus – Lokomotiw gra ze Zlinem, ale Polak cały czas leczy uraz. Nie wiadomo też, czy zagra Jacek Góralski, który w barwach Łudogorca gra w mniej więcej w co drugim meczu. Z Basaksehir w pierwszej kolejce LE zagrał 77 minut, ale w ubiegłym tygodniu złapał czerwoną kartkę w Pucharze Bułgarii i w meczu w ten weekend wylądował poza kadrą.

Dlatego też niespecjalnie nastawiamy się dzisiaj na dopingowanie Polakom przed telewizorami.

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
0
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?
1 liga

Gruchała: Nie przyszedłem do Arki, żeby zarobić pieniądze

Jan Mazurek
6
Gruchała: Nie przyszedłem do Arki, żeby zarobić pieniądze

Liga Europy

Komentarze

2 komentarze

Loading...