Reklama

Nowa miotła złamana przez Arkę. Fornalika czeka masa pracy

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2017, 20:39 • 3 min czytania 6 komentarzy

Skoro karuzela z trenerami ruszyła na dobre, trzeba było też zajrzeć do składzika i wyjąć stamtąd parę nowych mioteł, które mają przynieść tak zwany „efekt”. Chorwacka miotła w Warszawie na razie jest efektywna i pewnie na coś podobnego liczyli w Gliwicach, bo Piast raczej na nadmiar punktów nie narzeka. Fornalika czeka jednak chyba jeszcze więcej pracy niż Jozaka – Piast nie dość, że dziś przegrał, to jeszcze zrobił to w bardzo marnym stylu.

Nowa miotła złamana przez Arkę. Fornalika czeka masa pracy

Zadecydował bowiem gol po wrzucie z autu. Jasne, wiemy, że Arka zdobywać bramki w ten sposób umie i lubi – zaskoczyła w ten sposób choćby Górnik Zabrze – ale naprawdę, wciąż dać się pokonać w ten sposób nie wypada. Jak Polacy dostali tak od Ekwadoru, to już można było zakładać, że tamten mundial nie będzie dla nas powtórką z 1974 roku. Sytuacja jest statyczna, wystarczy dobrze się ustawić i najzwyczajniej w świecie wybić piłkę. Wtedy kadrę Janasa, a dziś ekipę Fornalika to przerosło. Zbozień wrzucił, Sołdecki przedłużył, Siemaszko trafił. Cała filozofia, w której kompletnie pogubili się gospodarze, taki Pietrowski za Siemaszką był spóźniony wręcz nieprzyzwoicie.

Nawet gdybyśmy chcieli być dla Piasta życzliwi i uznać, że trudno, stało się, to gospodarze nie dali do takiej oceny żadnych argumentów. W ataku byli beznadziejni, oddali ledwie dwa celne strzały, a były to próby Valencii, kiedy piłka zanim doleciała do Steinborsa, wypłakała dwie paczki chusteczek. Znów zawiódł Vassiljev, grający dzisiaj momentami jak oldboj. Przecież ta akcja, gdy w kompromitujący sposób piłkę zabrał mu da Silva, była wzięta rodem z orlika, na którym panowie z brzuszkiem kopią po pracy, a jednemu się już nie chce. Poza tym Estończyk grał bezpiecznie, a gdy już ryzykował trudniejszymi zagraniami, były one zazwyczaj niecelne.

Żivec? Ciągle holował piłkę, nie miał żadnego pomysłu na rozegranie akcji. To znaczy, raz na jeden wpadł – zaprezentował przezabawne padolino, za które Złotek wlepił mu żółtą kartkę, wykluczające Słoweńca z meczu z Górnikiem. Papadopulos? Nieskuteczny. W pierwszej minucie jego strzał został zablokowany, potem zmarnował dobrą okazję, kiedy nie trafił z głowy.

Arka, która do tej pory nie wygrała meczu na wyjeździe w lidze, po prostu nie mogła takiej okazji nie wykorzystać, bo rywala poza pierwszymi 15-20 minutami raczej nie było. Gdynianie co prawda też nie zagrali koncertu w ofensywie – poza golem kojarzy się jeszcze przeciętny strzał Piesia i trochę niecelne uderzenie Szwocha z wolnego – ale znów wracamy do początku. Wystarczyło wziąć piłkę w ręce, odegrać ćwiczony schemat i Piast był bezradny.

Reklama

Oj, wiele pracy przed Fornalikiem, tak jak wiele pracy przed Eurosportem, by pokazywać mecze tak, jak przystało na to w XXI wieku. Dziś stacja uraczyła nas reklamami, co byłoby normalne, gdyby nie zdarzyło się kwadrans przed końcem meczu. Mecz wynikiem był na styku, a widzowie mogli się dowiedzieć, jakie są promocje w Media Markt. To już chyba wolimy stand-up Terleckiego.

[event_results 360341]

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
1
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...