Reklama

Po wczorajszej męczarni liczymy na odbicie. Nadzieja w Górniku i nadzieja w Lechu

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2017, 10:21 • 4 min czytania 6 komentarzy

Nie oszukujmy się, wczoraj ekstraklasa nie dostarczyła nam futbolu na najwyższym poziomie (co innego w piątkowym meczu Arki z Wisłą Kraków). Dzisiaj liczymy więc na ponowne odbicie i wreszcie trochę piłkarskiej jakości. Tym bardziej, że w akcji zobaczymy m.in. bijącego się o samodzielnego lidera Lecha oraz rewelacyjnego beniaminka z Zabrza. W dzisiejszym rozkładzie mamy starcie Bruk-Betu z Górnikiem (15:30) oraz Pogoni z Lechem (18:00). Co nas zastanawia przed tymi meczami?

Po wczorajszej męczarni liczymy na odbicie. Nadzieja w Górniku i nadzieja w Lechu

Czy Formella pokaże, że pożegnanie go było błędem?

To potwornie ciężkie zadanie, bo zwykły dobry występ może nie wystarczyć. Ale przyznać trzeba, że na początku sezonu ewidentnie widać już, że przeprowadzka do Szczecina – ponownie pod skrzydła Macieja Skorży – była bardzo dobrym posunięciem ze strony 21-latka. W lidze wygląda to tak, że Pogoń nie strzela goli, o ile Formella nie wypracuje pierwszej bramki. A tak było w meczach z Piastem, Arką i Sandecją, natomiast w pozostałych trzech starciach Portowcy kończyli z zerem z przodu. Najmocniej jednak skrzydłowy błysnął w Pucharze Polski, właśnie przeciwko Lechowi, gdzie wypracował swojej drużynie aż dwa gole. Jeżeli i dziś Formella zapisze coś po stronie goli lub asyst, w Poznaniu być może zaczną się zastanawiać, czy nie nazbyt pochopnie się go pozbyli.

No ale właśnie, z naciskiem na „być może”. Przy obecnej sytuacji kadrowej Kolejorza kolejni skrzydłowi są mu potrzebni niczym piasek na Saharze. Nenenad Bjelica ma bowiem do dyspozycji świeżo upieczonego kadrowicza Nawałki, Macieja Makuszewskiego (w tym sezonie już 2 gole, 2 asysty, 1 KP), Niclasa Barkrotha (3 asysty), Mario Situma (2 gole, 1 asysta) i Kamila Jóźwiaka (1 gol). Za chwilę wróci też najlepiej czujący się na boku Darko Jevtić, a przecież na skrzydle mogą grać też Michai Radut i ten nieszczęsny Deniss Rakels. Innymi słowy, żeby w Poznaniu naprawdę zaczęli tęsknić za Formellą, ten musiałby chyba sieknąć dzisiaj hat-tricka.

Czy kadra zbuduje Macieja Makuszewskiego?

Reklama

Adama Nawałka ma to do siebie, że potrafi budować zawodników poprzez występy w kadrze. To nie jest tak, że selekcjoner wybiera sobie graczy, którzy wskoczyli na wysoki poziom w klubie i wystawia ich w reprezentacji. Przeciwnie, ma świetne oko do zawodników, którzy są na krzywej wznoszącej, co jednak nie jest jeszcze wiedzą powszechną. Od razu przypominają się tu przypadki innych kadrowiczów. Kiedy Arkadiusz Milik został podstawowym napastnikiem reprezentacji, w Ajaksie grał w kratkę, bardzo często zaczynając na ławce. A po powrocie z meczów z Niemcami i Szkocją (gdzie strzelił po golu) w kolejnych ośmiu ligowych kolejkach strzelił 6 goli i zaliczył 3 asysty. Z kolei Bartosz Kapustka przed otrzymaniem pierwszego powołania, czyli po 6. kolejce ligi w sezonie 2015/16, miał na koncie jednego gola i jedną asystę. A w kolejnych dziesięciu meczach strzelił jedną bramkę i dołożył aż osiem asyst. No i jeszcze Michał Pazdan, dla którego świetny występ w meczu z Gruzją był kluczowy przy opiewającym na 700 tysięcy euro transferze do Legii.

Makuszewski, który naprawdę fajnie pokazał się na ostatnim zgrupowaniu, może pójść podobną drogą. Innymi słowy, wcale nie zdziwilibyśmy się, gdyby w kolejnych meczach w lidze grał z jeszcze większą pewnością siebie oraz jeszcze lepszymi efektami niż przed wyjazdem na kadrę.

Czy Szymon Pawłowski odbije się w Niecieczy?

Skoro trzymamy się dziś tematu skrzydłowych Lecha, warto się też zastanowić, czy w Bruk-Becie obejrzymy debiut Szymona Pawłowskiego i jak on może wyglądać. Przerażające jest to, że facet wciąż ma ledwie 30 lat, a my już myślimy o nim, jak o piłkarskim emerycie. Jeszcze nie tak dawno Szymon potrafił być motorem napędowym Kolejorza, a dziś został pożegnany, jak osiemnaste koło u wozu (którym w kontekście natłoku na skrzydłach Lecha w istocie był). Najpierw nie udało mu się zaczepić w Szczecinie, a w końcówce okienka transferowego – żeby nie zaliczyć kompletnie straconej rundy – przeniósł się do Niecieczy. Do drużyny, która – umówmy się – skrzydłowymi raczej nie stoi, i w której będzie miał spore szanse na grę. Przeprowadzka wydaje się więc jak najbardziej przemyślana, chociaż wciąż dostrzegamy tu spore ryzyko. A konkretnie takie, że jeśli Szymon nie poradzi sobie w Bruk-Becie, to chyba trzeba będzie postawić już na nim krzyżyk. Z całą pewnością debiut w nowym otoczeniu będzie bardzo ważny, a Górnik Zabrze to oczywiście rywal wymagający, ale też taki, przy którym ofensywni piłkarze mają przestrzeń, żeby się wykazać.

Czy młodość pokona doświadczenie?

34-letni Mucha, 32-letni Jovanović i Piątek, 30-letni Pawłowski i 29-letni Putiwcew. Do tego cała plejada graczy z przedziału 25-26 lat – Miković, Misak, Guba, Maksimenko, Śpiączka, Stefanik, Kupczak. Przy drużynie Bruk-Betu Górnik wygląda na zespół nieopierzonych dzieciaków. Loska, Ambrosiewicz, Żurkowski i Wieteska to piłkarze, którzy mogą grać w nowej młodzieżówce Czesława Michniewicza (i większość z nich gra). Bracia Wolsztyńscy mają po 22 lata, a Kurzawa, Wolniewicz i Koj po 24. W Zabrzu „wiekowi” są tylko Hiszpanie, czyli Suarez i rewelacyjny Angulo, co sprawia, że model funkcjonowania pierwszej drużyny Górnika jest naprawdę godny naśladowania. Dziś jednak – żeby podnieść z boiska w Niecieczy trzy punkty – potrzeba będzie wyrachowania i zimnej krwi. A tej ostatniej, wśród wielu zasłużonych komplementów, na początku sezonu zabrzanom brakuje najbardziej.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...