Reklama

Spalona szansa Tytonia

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2017, 16:21 • 3 min czytania 10 komentarzy

Fakt, że Przemysław Tytoń zadebiutował w tym sezonie La Liga można uznać za sporą niespodziankę, bo musiało się naprawdę sporo wydarzyć, aby do tego doszło. Po pierwszej – odejście Germana Luxa. Po drugie – kontuzja Rubena. Po trzecie – zbyt mała liczba treningów Pantilimona. Jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa był to pierwszy i ostatni raz, gdyż taka sytuacja raczej się już nie powtórzy. 30-latek nie zrobił nic, żeby Pepe Mel choćby przez moment zawahał się przy wyborze pierwszego bramkarza na kolejny mecz.

Spalona szansa Tytonia

W takim momencie, by myśleć o czymkolwiek więcej, to trzeba zagrać perfekcyjny mecz, a Tytoń niestety tego nie zrobił. Już po czterech minutach dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki. Co prawda przy pierwszym trafieniu nie miał szans, bo Juanmi uderzył perfekcyjnie w okienko bramki, a strzał oddawał z okolic piątego metra. No, ale 60 sekund później, to bramkarz mógł już zrobić znacznie więcej. Przy strzale z dystansu był zasłonięty, lecz właśnie takie piłki Tytoń powinien bronić, żeby nie przesiedzieć całego sezonu na ławce rezerwowych trybunach. Natomiast drugie 45 minut można uznać za równie słabe, bo znów: przy pierwszym golu był bez szans, przy drugim (zresztą znów Illaramendiego) mógł zrobić więcej. Piłka przeleciała po rękawicy Polaka, a umówmy się, to nie było idealne uderzenie. Zdecydowanie można było to wyciągnąć, a i tak nie mówilibyśmy o fenomenalnej interwencji.

Nie da się ukryć, że Tytoń nie pomógł sobie tym występem, a jedynie zaszkodził.

Mimo wszystko warto było poświęcić trochę czasu na to widowisko, ponieważ działo się naprawdę sporo. Początek zdecydowanie dla Sociedad. Cóż, łatwo było się pomylić, bo Baskowie zaczęli mecz w iście profesorskim stylu. Właściwie to wydawało się, że wciągną Deportivo lewą dziurką od nosa, a złośliwcy już wklepywali tweety – Przemek przed którą wrócisz do domu? Tymczasem drużyna Tytonia z każdą minutą radziła sobie coraz lepiej, aż wreszcie Adrian Lopez zdobył fenomenalną bramkę. Bardzo możliwe, że to będzie trafienie kolejki, bo nie zawsze zdarza się, żeby zawodnik tak idealnie kropnął z pierwszej piłki. Później przyszło wyrównanie za sprawą trójkowej akcji: Juanfran-Adrian-Andone. Ten pierwszy dośrodkowywał na głowę Adriana, który wyłożył piłkę Andone, a 24-latek nie miał już najmniejszy problemów ze skierowaniem jej do siatki. Po wyrównaniu siadło nam trochę tempo tego meczu, ale końcówka meczu była niemal identyczna do jego początku. Najpierw obrońcy Deportivo zaspali przy rzucie rożnym, a wykorzystał to wszystko Llorente, który nie miał najmniejszego problemu z wpakowaniem piłki do siatki. Na koniec kropkę nad ,,i” postawił jeszcze Illarramendi.

Tak więc Real Sociedad zrównał się punktami z Barceloną i zalicza naprawdę dobry start sezonu. Duża w tym zasługa Januzaja, który grał dzisiaj pierwsze skrzypce. Masa udanych dryblingów, świetnych podań, a także dalekich przerzutów. Dziwna sprawa, że nie strzelił dzisiaj gola albo nie zanotował asysty. Choć po jednej z jego wielu akcji powinien być rzut karny, ale czego spodziewać się po hiszpańskich sędziach? Oczywiście przeoczenia oczywistego faulu w polu karnym.

Reklama

Deportivo La Coruna – Real Sociedad 2:4 (1:2)

0:1 Juanmi 3′

0:2 Illarramendi 4′

2:1 Adrian 27′

2:2 Andone 50′

2:3 Llorente 83′

Reklama

2:4 Illarramendi 86′

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
Hiszpania

Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Arek Dobruchowski
0
Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Komentarze

10 komentarzy

Loading...