Reklama

Przygoda z owcą, czyli #MiędzynarodoweDnoDna

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2017, 11:08 • 8 min czytania 3 komentarze

Zaczęło telepać samolotem, jakby trafił w niego piorun. Ludzie piszczeli. Gdybym spadł do Morza Norweskiego będąc na pokładzie z reprezentacją Andory, która wracała z meczu eliminacyjnego przeciw Wyspom Owczym, byłoby to adekwatne podsumowanie mego marnego żywota. Małym pocieszeniem było doborowe towarzystwo. Blady jak ściana zrobił się siedzący obok selekcjoner Farerów, Duńczyk Lars Olsen. Gang, którego był kapitanem, sensacyjnie zdobył mistrzostwo Europy w 1992 roku. Oryginalny „Olsen Banden” miał trzech członków – by było klawo jak cholera musiało nas znad Wisły być na pokładzie też trzech.

Przygoda z owcą, czyli #MiędzynarodoweDnoDna

Wyspy Owcze mają około 50 tysięcy mieszkańców, tyle co Legionowo – miasto, w którym osiadł drugi uczestnik wycieczki na północ, Piotrek Kucza (aka Fotopyk). Nieznane są dokładnie korzenie trzeciego, Radka (aka Kartofliska), ale wygląda, jakby pochodził z Siedlec, które z kolei zamieszkuje 78 tysięcy osób, tyle co Andorę, drugiego z uczestników meczu, który roboczo ochrzciliśmy kryptonimem #MDD – #MiędzynarodoweDnoDna.

Skorzystaliśmy z faktu, że po popisie Orłów Nawałki i tak byliśmy w Kopenhadze – stamtąd najłatwiej się dostać, jako że Wyspy Owcze to terytorium duńskie. Lot obsługuje linia Atlantic Airways, szczerze polecam. Cena przystępna, jakieś 756 zł w dwie strony. By zabić czas ponad 2-godzinnego lotu, zamówiłem gin z tonikiem – cena skandynawska, jednak na wysokości karta płatnicza odmówiła współpracy. Przemiła pani stewardesa uznała, że wobec tego będzie to prezent od linii lotniczych. Mogłem zamówić więcej.

Sąsiad Farer dotrzymywał kroku, wśród oceanu proroctw („wkrótce uzyskamy niepodległość od Danii, zaraz potem zakwalifikujemy się do finałów dużej imprezy piłkarskiej” – gwoli sprawiedliwości, ledwie sześć razy bardziej ludnej Islandii się udało) jedna jego uwaga okazała się przydatna – by piwo i inne napitki kupić na lotnisku. Nawet nie z racji cen, ale dlatego, że na całym owczym terytorium panuje ostry rygor alkoholowy, poza barem trudniej coś wypić niż w Szwecji. A przecież kiedyś nawet lokalni piłkarze kusili…

21556914_10154626589990672_112472661_o

Reklama

Autobus z lotniska w Vagar do stołecznego Torshavn jedzie koło godziny. Po drodze widoki niczym z „Władcy Pierścieni”.

88247754

PREMIER W BRAMCE

Byliśmy świeżo po meczu kadry, więc wciąż szumiała nam w głowach przyśpiewka naszych kochanych Januszy – co to za miasto, co to za wieś? Coś w tym jest, bo choć Torshavn jest stolicą, to w zasadzie większa wieś. Jeszcze 100 lat temu „Port Tora” miał około 100 mieszkańców.

Jak to dalej idzie? Ani pozwiedzać, ani coś zjeść.

Zjeść można – śniadanie dla dwóch osób wyniosło koło 260 koron – prawie 150 złotych. Nie piszę o cenach, by się chwalić bądź żalić, bardziej informacyjnie.

Reklama

Zwiedzać też można, z tego co widziałem nikt za sobą nie zamyka drzwi mieszkań ani samochodów, siedziba Czerwonego Krzyża jest samoobsługowa (wrzuca się do dziury co łaska), posadzenie tam jakiejś duszy mogłoby zredukować bezrobocie, lecz nie ma za bardzo co redukować – wynosi około 3%.

21556260_10154626595025672_2079975300_o

Parlament, czyli Tinganes, mieści 33 osoby, siedziba premiera również nie powala przepychem.

21533993_10154626599605672_1648542044_o

Obecny premier Aksel V. Johannesen w barwach KI Klaksvik raz zdobył mistrzostwo, a raz farerski puchar w latach 90. ubiegłego stulecia. Jeszcze lepiej na boisku radził sobie jego poprzednik, Kaj Leo Johannesen, który cztery razy zagrał w bramce drużyny narodowej. Podczas pierwszego eliminacyjnego i najbardziej pamiętnego meczu Wysp Owczych z Austrią (1:0), Johannesen siedział na ławce i ściskał kciuki za słynnego bramkarza z antenką (w cywilu kierowcę wózka widłowego) Jensa Martina Knudsena.

Strzelec zwycięskiego gola w tym meczu, Torkil Nielsen, to trzykrotny olimpijczyk w barwach Wysp Owczych. Chodzi o olimpiady szachowe.

Po inauguracyjnej wygranej z Austrią wyspiarzom szło średnio, pełnili raczej rolę worków treningowych aż do przełomowych eliminacji Euro 2016, gdy zarówno u siebie jak i na wyjeździe odprawili z kwitkiem Greków (2:1 i 1:0). Może z lekką przesadą wyjazdowa wygrana owczarzy została nazwana najbardziej sensacyjną w historii futbolu. W ówczesnym rankingu FIFA obie drużyny dzieliło 169 miejsc (Hellada była 18, Wyspy Owcze 187). Po tym meczu do dymisji podał się selekcjoner Grecji Claudio Ranieri.

14 MINUT W EPL

Najlepszym strzelcem tamtej kampanii był nasz Robert Lewandowski z 13 bramkami, a najbardziej skutecznym obrońcą… nigdy nie zgadniecie kto! Otóż był nim… Ildefons Lima, który oczywiście uczestniczył w hitowej potyczce w Torshavn! 38-letni (czyli jest nadzieja dla nas!) defensor jest właścicielem 600 koszulek piłkarskich – Stefanie Szczepłku, czuj się zagrożony. Ambicją Limy (który wystąpił w czterech z pięciu w historii wygranych meczów Andory) jest posiadanie strojów każdego z członków FIFA, tak jak ambicją Piotrka Kuczy jest wizyta u każdego z członków rodziny UEFA (została mu tylko Armenia, którą odhaczy w październiku).

Najwyżej sklasyfikowany z jego partnerów, Max Llovera kopie na hiszpańskim trzecim poziomie w Lleida Esportiu, dlatego to Farerzy byli faworytem spotkania.

W ich wyjściowym składzie zagrało sześciu piłkarzy z miejscowej ligi, a pięciu kopie poza granicami – na Islandii, w duńskiej i norweskiej ekstraklasie. Bramki strzegł Gunnar Nielsen, który w 2010 roku zagrał 14 minut w Premier League w barwach Manchesteru City, co do dziś pozostaje szczytowym osiągnięciem klubowym farerskich piłkarzy.

PRZYSTANEK ALASKA

Torshavn przypomniało mi Cicely z pamiętnego serialu pt. „Przystanek Alaska”. Cisza, spokój, nawet widzieliśmy steakhouse z łosiem w logo. Brakowało nieco doktora dusz w stylu Joela Fleischmana, ale ujawnił się w osobie Hansa, kapo farerskich ultrasów. Starszych czytelników od razu uspokajam, że chodzi o ultrasa prowadzącego doping, nie pilnującego więźniów w obozie. Na co dzień Hans jest fanem Vikingura Gøta. Dwa sezony temu, podczas finału krajowego pucharu, przebrał się za klubową maskotkę, Wikinga, by wystraszyć rywali z NSÍ Runavík. Zadziałało, Vikingur wygrał 3:0, chociaż czy nasz kolega faktycznie musiał się przebierać?

owca5

Hans okazał się super przewodnikiem po stolicy, dodatkowo melomanem – zabrał nas w nocy na koncert jazzowy. Koncert nietypowy, band grał na dwie perkusje. Kto wie, jakie są za to reperkusje? Czy Unia Europejska może Farerów ukarać? Nie może, bo Wyspy, mimo że są terytorium duńskim, pozostają poza UE, sprytnie to wykorzystując, m.in. sprzedając na potęgę łososie do obłożonej sankcjami Rosji. Nie wiem też, co powiedziałaby Bruksela na odbywające się na Wyspach rzezie grindwali, ssaków z rodziny delfinów. Fachowo nazywa się to Grindadráp. Daleko mi do ekologów, ale płynące krwią morze to mało przyjemny widok…

editorial-160114-1-1-150723-MW-grind-1000w

Kapo znał wszystkich i każdego namawiał na przyjście nazajutrz na mecz. Skutecznie, bo nazajutrz w barze kibiców jak żywy stał gitarzysta jazzowy.

Ale nie tylko on.

KARTOFLISKA

Nagle, tuż przed meczem, pojawił się ten, który pojawić się musiał: Radosław, grający prezes klubu Kartofliska. Szkoda, że nie kilka godzin wcześniej, bo udałoby mu się z nami obejrzeć dwa mecze farerskiej ligi kobiet, które odbywały się równolegle na płytach sąsiadujących ze Stadionem Narodowym, Tórsvøllur. Poziom był taki, że Radek mógłby często używać legendarnego „o żesz kurwa!”. Z drugiej strony nie ma się co dziwić. Na Wyspach mieszka tak mało ludzi, że cztery ligi seniorów, dwie kobiece, pięć juniorskich oraz dwie oldboyów sprawiają, że każdy, kto potrafi biegać, gra w lidze. Kobieca ekstraklasa jest 6-zespołowa, za to z reprezentacji nie ma się co śmiać. Ostatnio wygrała trzy kolejne mecze: z Turcją, Czarnogórą i Luksemburgiem.

owca7

W ogóle z kobietami na Wyspach jest ciekawa sytuacja. By dopuścić nieco świeżej krwi, miejscowy rząd sprowadził 300 Filipinek. Ciekawe czy śpiewają o Batumi i co na to skandynawskie feministki?

Tam, gdzie grały dziewczyny, pomysłowo rozwiązano problem stadionowego chuligaństwa gnębiącego od lat farerski futbol – każdy z dwóch stołecznych klubów (B36 i HB) ma swą trybunę z krzesełkami w odpowiednich barwach. Nie sposób się pomylić.

owca8

RECORD BABY!

Wreszcie mecz, który dupy nie urywał, za to wiejący wiatr już tak. Na boisku emocji tyle, co podczas przeciętnego drugo- czy trzecioligowego meczu w naszym kraju, czyli niewiele. O wiele więcej działo się na trybunach, na których zasiadło 4357 widzów, czyli prawie 10% populacji. Ani na chwilę w dopingu nie ustawała siedząca grupa „Skansin” (czyli forteca), oczywiście z Hansem na czele.

Andorski oficer prasowy co chwilę z nadzieją wyjmował aparat fotograficzny, by nagrać epokową akcję, ale zaraz potem chował go jak niepyszny z soczystym „putta!” na ustach.

Nawet Radek, przyzwyczajony do kartofliskowego poziomu, był z lekka zaszokowany tym, co ujrzał. Jako że jest w czepku urodzony, mecz widział dopiero od 20 minuty, miał bilet na sektor H, którego w ogóle nie było na stadionie.


Po tym fenomenalnym golu Wyspy Owcze zwyciężyły Andorę 1:0, a po meczu farerscy piłkarze krzyczeli „Record baby!”, jako że mają już 8 eliminacyjnych punktów, jest to ich najlepszy turniej w historii. Ale wciąż im mało! W nocy spotkaliśmy Hansa z towarzyszami, byli w siódmym niebie. Doliczali sobie trzy punkty w kolejnym meczu z Łotwą i ostrzyli zęby na ostatnie wyjazdowe spotkanie z Węgrami.

– Wygramy w Budapeszcie, potem baraże i spotkamy się z wami w Rosji!

Pierwsza część powyższego jest całkiem możliwa, bo kilka miesięcy temu Madziarzy przegrali z Andorą, mimo że ta w całym meczu miała jedynie 44 celne podania!

Hans i towarzysze nie przyjmowali do wiadomości, że to drugie miejsce daje grę w barażu nie trzecie. Tak ich polubiliśmy, że szybko sobie spokój daliśmy z tłumaczeniami.

Jaki następny krok czeka farerską piłkę? Chyba tak jak Islandczycy powinni pomyśleć o przeniesieniu się na zimę na boiska halowe, zadaszone, bo obecnie granie kończy się w październiku, a zaczyna się w marcu, przerwa stanowczo za długa.

Chociaż właściwie nie rozumiem, czemu zmuszeni są do gry na sztucznej nawierzchni, podczas gdy na dachach domów rośnie piękna trawa?

owca9

MACIEJ SŁOMIŃSKI

Fot. główne FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...