Reklama

Liverpool znokautował Edersona. Manchester City znokautował Liverpool

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2017, 15:56 • 3 min czytania 9 komentarzy

Gdybyście zapytali nas, z jaką postacią kojarzy nam się teraz Liverpool, wywołalibyśmy największego chojraka na imprezie. Wiecie – takiego, który wjeżdża z bramą, zarywa do najładniejszych dziewczyn, na parkiecie długo zachowuje się jak Travolta w „Gorączce sobotniej nocy”, a kolejne szklanki opróżnia szybciej niż te z lemoniadą w upalny dzień. Niestety, zapomina o uziemiającej mocy alkoholu i wieczór kończy dość szybko pod stołem. No i z podbitym okiem, bo najładniejsze dziewczyny mają swoich ochroniarzy. 

Liverpool znokautował Edersona. Manchester City znokautował Liverpool

Naprawdę mogła imponować banda Kloppa w pierwszej fazie meczu z Manchesterem City na Etihad Stadium. Wyszła na niego z wysoko podniesionym czołem. No, może poza Mohamedem Salahem, który z łatwością odjeżdżał przeciwnikom, ale miał problemy z wykorzystaniem tej przewagi. Zabrakło The Reds kilku lepszych decyzji, by strzelić bramkę w pierwszej połowie, ale do pewnego momentu nieźle czuli się oni na połowie przeciwnika. Były rzuty wolne w okolicach szesnastki, potrafiło się zakotłować w polu karnym, była w końcu setka wywołanego Salaha, ale na tablicy świetlnej wciąż widniało zero.

Po stronie Liverpoolu rzecz jasna, bo City udało się wyjść na prowadzenie. Ledwie zdążyliśmy poszarżować z opiniami, że Liverpool wygrał walkę o środek pola, a już Fernandinho odwalił czarną robotę, podał do de Bruyne, a ten świetnie uruchomił Aguero, który pokonał Mignoleta. Przy okazji Belg tym podaniem zgłosił aspiracje do tytułu MVP tego spotkania, ale do niego jeszcze wrócimy. No bo to jednak nie ta akcja odmieniła losy spotkania, a zdarzenie z 37. minuty. Łapcie powtórkę:

Reklama

Sadio Mane, najlepszy piłkarz Premier League w poprzednim miesiącu, znokautował Edersona tak ciężko, że Brazylijczyk opuścił murawę na noszach, no a piłkarz Liverpoolu z czerwoną kartką. Ktoś może powiedzieć, że sędzia zepsuł fajny mecz, ale to broń wycelowana w złym kierunku. Zepsuł go Mane swoim bezmyślnym zachowaniem, kompletnie niepotrzebny ryzykiem i jakoś nie przemawia do nas to, że walczył o piłkę i nie kontrolował pozycji przeciwnika.

Mecz się zmienił, po prostu musiał wyglądać inaczej, bo za dużo jakości miało City zarówno na murawie, jak i na ławce, by nie spuścić łomotu osłabionemu Liverpoolowi. Kilka pożarów udało się zagasić, ale jeszcze w doliczonym do pierwszej połowy czasie gry, bramkę zapakował Gabriel Jesus, a kolejną asystę de Bruyne. Kapitalny był dziś Belg, może zabrakło mu gola, ale to jak dyrygował zespołem, było imponujące.

Można było stawiać pieniądze na to, że na tym nie koniec. Jeszcze jeden gol Jesusa, popis Sane w końcówce, który najpierw wykorzystał dogranie Mendy’ego, a później przyfandzolił po okienku. 5-0 i jeszcze kilka zmarnowanych sytuacji przez drużynę Guardioli.

Liverpool był bezradny, jak wspomnieliśmy – pod stołem i znokautowany.

Najnowsze

Hiszpania

Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Patryk Fabisiak
0
Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Anglia

Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo
Anglia

Dwóch młodych piłkarzy Premier League oskarżonych o udział w gwałcie

Bartek Wylęgała
7
Dwóch młodych piłkarzy Premier League oskarżonych o udział w gwałcie

Komentarze

9 komentarzy

Loading...