Reklama

Argentyna na krętej drodze do mundialu. Kiedy wyjadą na prostą?

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2017, 13:57 • 6 min czytania 21 komentarzy

Brak awansu reprezentacji Holandii na mistrzostwa świata byłby (i zapewne będzie) niespodzianką, ale taką już w miniaturowych rozmiarach – Oranje mają słabą generację, nie pojechali na zeszłe Euro, zresztą, w XXI wieku już opuścili jeden mundial, ten koreańsko-japoński. Ale absencja Argentyny? No, to byłaby sensacja ogromnego kalibru, Albiceleste ostatni raz nie dostali się do reprezentacyjnej elity w 1970 roku, po drodze dwukrotnie wzięli złoto, cztery razy stali na podium. A gdyby dziś kończyć eliminacje, musieliby przedzierać się do Rosji przez baraże.

Argentyna na krętej drodze do mundialu. Kiedy wyjadą na prostą?

Są to smutne skutki powierzenie kadry Gerardo Martino i Edgaro Bauzie. Z całym szacunkiem, ale żaden z nich nigdy nie wyglądał na lidera, który pociągnąłby zespół pełen gwiazd za sobą – Martino pokazał to w Barcelonie, Bauza najwyżej pracował w brazylijskim Sao Paulo. Argentyna przez wybory federacji cierpiała, pierwsze zwycięstwo odnosząc dopiero w czwartej kolejce. Martino potrafił przegrać z Ekwadorem u siebie, Bauza z Paragwajem, natomiast na wyjeździe przyjął w trąbę od Boliwii. Argentyńczycy mają 15 strzelonych bramek, rzadziej trafia tylko Boliwia, co jest statystyką zwyczajnie kompromitującą. Choć z różnych powodów mecze opuszczał Messi, to nawet jeśli piłkarza Barcelony brakuje, wciąż biało-niebieską koszulkę ubiera multum gwiazd, którym średnia bramek jedna na mecz nie przystoi.

Bałagan ma ogarnąć Sampaoli, on takiej nudy i przeciętniactwa z zasady nie uznaje. Mówi: – W piłce nożnej, jak w boksie, nie chodzi o to by z rywalem przeboksować 12 rund i minimalnie wygrać na punkty. Od pierwszego gongu trzeba dążyć do nokautu, non stop zadawać ciosy, atakować, wywoływać strach, zmuszać do defensywy. I jak najszybciej posłać na deski. Zaczął dobrze, w towarzyskich potyczkach ograł Brazylię (1:0) i Singapur (6:0), ale gdy przyszedł mecz eliminacyjny, Argentyna znów nie potrafiła strzelić bramki. Zremisowała z Urugwajem 0:0. Oczywiście, to nie jest wstyd, bo jednak Urugwaj to uznana marka na kontynencie, ale z drugiej strony ta marka dostała ostatnio trzy razy z rzędu po głowie w eliminacjach. Statystyka trzech celnych strzałów chluby więc Albiceleste nie przynosi, jeśli w pierwszej linii masz Messiego, Icardiego i Dybalę, a w drugiej choćby Di Marię. Brazylia wygrała tam 4:1, a do poziomu Brazylii chce Argentyna dążyć.

Na razie Canarinhos to jednak zupełnie inna półka, oni mundial sobie już jakiś czas temu klepnęli, Messi i spółka muszą liczyć punkty. Eliminacje są zacięte, między drugim a ósmym miejscem jest ledwie pięć punktów różnicy, do końca zostały trzy mecze, czyli dziewięć oczek wciąż jest w puli. Żeby nie być gołosłownym, tak wygląda tabela:

2. Kolumbia 25
3. Urugwaj 24
4. Chile 23
5. Argentyna 23
6. Peru 21
7. Paragwaj 21
8. Ekwador 20

Reklama

Natomiast terminarz tak:

Kolumbia – Brazylia (d), Paragwaj (d), Peru (w)
Urugwaj – Paragwaj (w), Wenezuela (w), Boliwia (d)
Chile – Boliwia (w), Ekwador (d), Brazylia (w)
Argentyna – Wenezuela (d), Peru (d), Ekwador (w)
Peru – Ekwador (w), Argentyna (w), Kolumbia (d)
Paragwaj – Urugwaj (d), Kolumbia (w), Wenezuela (d)
Ekwador – Peru (d), Chile (w), Argentyna (d)

Trochę grania jeszcze jest i przy tak wyrównanej stawce trudno przeprowadzać symulację, natomiast Argentyna ma sprzyjający terminarz. Najpierw najsłabsza w stawce Wenezuela u siebie, później mimo wszystko dość przeciętne Peru i Ekwador. Choć lekceważyć rywala Albiceleste nie mogą, bo jeśli powtórzą wyniki z pierwszej rundy, na mundial nie pojadą. Wówczas, w tych trzech spotkaniach ugrali ledwie dwa punkty.

Dla gwiazd argentyńskiej piłki tego pokolenia to może być ostatni gwizdek, by z kadrą wygrać mistrzostwo świata. Przykładowo: Messi pojechałby jako 31-latek, Aguero jako 30-latek, nie wiemy, jak czas i kolejne cztery lata się z nim obejdą. Na razie reprezentacja to dla nich głównie rozczarowania, ale brak awansu nie byłby już rozczarowaniem, tylko katastrofą i napisaniem dużego rozdziału czarnej historii argentyńskiej piłki.

NA INNYCH STADIONACH

***

Reklama

W niemal identycznej sytuacji do Argentyny jest Chile, które oczywiście ma dużo uboższą historię, ale ostatnie lata pokazały, że taką grupę eliminacyjną powinni wciągnąć lewą dziurką od nosa. W końcu dwa razy pod rząd wygrywali Copa America, a przecież było to całkiem niedawno (2015, 2016). W eliminacjach idzie im jednak wyjątkowo słabo, a najlepiej świadczy o tym fakt, że w razie ewentualnej porażki z Boliwią mogą stracić miejsce gwarantujące awans, a nawet baraż. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że dzisiaj Alexis Sanchez i koledzy ograją słabiutką Boliwię w cuglach. Jednak nie do końca tak musi być, bo co prawda drużyna dowodzona przez Mauricio Sorię zajmuje przedostatnie miejsce z jedynie dziesięcioma punktami na koncie, ale warto pamiętać, że wszystkie punkty zdobyli na własnym terenie. No, a Chile ostatni raz udany wyjazd w eliminacjach zaliczyło ponad rok temu, gdy w marcu 2016 ograli przeciętną Wenezuelę. Trudno też przypuszczać, aby teraz mieli zagrać genialne, bo przecież kilka dni temu dostali w czapę od Paragwaju i to na własnym stadionie.

***

Jeśli lider grupy mierzy się z wiceliderem, to z góry możemy liczyć na wielkie widowisko. Co prawda Brazylia już właściwie nie ma o co grać, ale reprezentacja Tite cały czas wygląda na drużynę, która jest głodna kolejnych zwycięstw. Zresztą najlepszym dowodem na potwierdzenie tego jest ostatni mecz, w którym wygrali z Ekwadorem, a przecież też nic już musieli. Powołania również świadczą o tym, że Canarinhos nie mają już tych całych kwalifikacji w nosie, ponieważ nadal grają najlepsi (Neymar, Coutinho, Marcelo, Casemiro, czy Dani Alves). Po drugiej stronie barykady jest Kolumbia, która zajmuje drugie miejsce w tabeli, ale dwa słabsze mecze i mogą zacząć drżeć o awans. No, a dzisiaj wcale nie zapowiada się na łatwy mecz, bo na jakąkolwiek taryfę ulgową od Neymara i spółki raczej byśmy nie liczyli.

– Nie martwimy się specjalnie o ten mecz. Każde spotkanie z Kolumbią jest trudne i wymaga ciężkiej pracy. Przede wszystkim musimy zachować cierpliwość i spokój. Mamy pełną świadomość tego, że kibice i atmosfera będą im sprzyjać, ale musimy wykonać naszą pracę i odnieść kolejne zwycięstwo –  powiedział Paulinho, który będzie kapitanem Brazylii w dzisiejszym meczu.

Nie da się ukryć, że stawka tego spotkania dla obu drużyn jest zupełnie inna. Gospodarze nadal grają o awans, a drudzy w najlepszym wypadku o uznanie trenera i dziesiąte zwycięstwo z rzędu w kwalifikacjach do przyszłorocznego mundialu. Jednak, gdy na murawę wychodzą Falcao, James oraz Cuadrado, aby zagrać przeciwko Neymarowi, Coutinho i Marcelo, to prawdopodobieństwo, że ujrzymy niejedną truskawkę na torcie jest naprawdę bardzo duże.

***

W poniższych meczach zapowiada się walka do ostatniej minuty, gdyż dla każdej z tych drużyn priorytetem powinno być zwycięstwo.

23:00 Ekwador – Peru

02:00 Paragwaj – Urugwaj

Nie da się ukryć, że Ekwador w ostatnim czasie przeżywa bardzo ciężki okres, bo trzy porażki z rzędu nie świadczą o niczym dobrym, a kolejne potknięcie może być już gwoździem do trumny. W zupełnie innych nastrojach do tego meczu podchodzi Peru, które w tym samym czasie zdobyło siedem punktów i realnie zaczęło myśleć o szukaniu hotelu w Moskwie na najbliższe lato.

Najwyższy czas, aby Urugwaj zdobył komplet punktów, bo lada moment, a zliczą rok bez trzypunktowej zdobyczy. Trudno stwierdzić, czy Paragwaj jest dobrym rywalem na takie przełamanie, bo w końcu po ostatnim popisie z Chile mogą być na fali wznoszącej. Dodatkowo nie wiadomo, w jakim stopniu zdolny do gry jest Luis Suarez, który co prawda przedwcześnie wrócił po kontuzji, aby pomóc reprezentacji, ale ostatnie minuty w meczu z Argentyną pokazały, że nie do końca jest w pełni wyleczony po ostatnim urazie.

Najnowsze

Komentarze

21 komentarzy

Loading...