Reklama

Koniec okienka nie musi być końcem wzmocnień. Kto wciąż czeka na bezrobociu?

redakcja

Autor:redakcja

03 września 2017, 17:25 • 5 min czytania 13 komentarzy

Moment, w którym okienko transferowe zatrzaskuje się z hukiem, wiele umów pozostawiając niesfinalizowanych, jest chwilą, na którą oni czekają najbardziej. Bo gdy jednym szansa na zmianę barw się zamyka, dla nich otwiera się ta na pozbycie się statusu bezrobotnego. Piłkarze bez kontraktów. Kto spośród nich może być najbardziej łakomym kąskiem?

Koniec okienka nie musi być końcem wzmocnień. Kto wciąż czeka na bezrobociu?

Joleon Lescott

Kilku sezonów gry równolegle o najwyższe cele w kraju i w Europie, lata występowania wraz z m.in. Vincentem Kompanym na środku defensywy. To kapitał, jakim nie może się pochwalić żaden inny stoper pozostający w tym momencie bez klubu. Lescott to już oczywiście nie ta dynamika, co wcześniej, ostatnio częściej pojawiał się w telewizji jako ekspert niż jako jeden z zawodników na boisku. Ale gdy komuś w zacznie się palić w tyłach, podejrzewamy, że 35-latek wciąż może być opcją.

Nasz typ: ktoś z wąską kadrą w Premier League/Championship, komu szybko wypadnie jeden-dwóch stoperów

Benoit Tremoulinas

Reklama

Z pewnością sporym problemem jest kontuzja kolana, po której dochodzi do siebie, ale też trudno na liście piłkarzy bez klubu o innego reprezentanta Francji i dwukrotnego zwycięzcę Ligi Europy. 31-latek z niejednego pieca chleb jadł, grał i w ojczyźnie, i w Hiszpanii, i na Ukrainie, pewnie więc nie będzie go trudno namówić na jakiś nowy kierunek.

Nasz typ: liga rosyjska, turecka, coś w ten deseń

Cheikh Diabate

80c7a89938273de72d9c64533d949

Po takiej wiośnie, jaką zaliczył Malijczyk, doprawdy dziwnym jest, że nikt jeszcze nie podstawił mu pod nos umowy. Szczególnie, że stał się dostępny bez konieczności negocjowania warunków transferu z jakimkolwiek klubem. W Metz zdobył w tym roku 8 goli w 14 meczach, walnie przyczyniając się do pozostania swojego zespołu w lidze. Nie można więc było mu zarzucić, że trzeba go odbudować, że musi przypomnieć sobie, jak się strzela. W Bordeaux od sezonu 2011/12, aż do transferu do Turcji rok temu nie zaliczył rozgrywek z mniej niż 8 bramkami, w poprzednim na wypracowanie minimum potrzebował pół rozgrywek (drugie pół to nieudana próba podboju Turcji). Potencjalny król strzelców to to nie jest, ale i te plus 8-10 goli w bilansie większość klubów powinna przyjąć z pocałowaniem ręki.

Nasz typ: liga rosyjska (było zainteresowanie jeszcze podczas okienka) lub środek tabeli Ligue 1

Reklama

Jose Enrique

Nie mieliśmy go nigdy za „przekota” na pozycji lewego obrońcy, ale w przejściowym okresie Liverpoolu, tuż przed wicemistrzowskim sezonem za Brendana Rodgersa, prezentował się naprawdę przyzwoicie. Przede wszystkim w ofensywie. Zresztą i w tamtych spektakularnych rozgrywkach zaczynał w podstawie, a o zmianie przesądziła kontuzja kolana, która wykluczyła go z gry na niemal rok. The Reds nie mogli czekać, Enrique wypadł z orbity zainteresowań, Klopp już w ogóle po niego nie sięgnął. Ostatnio rok na zapleczu La Liga w Saragossie, ale zdecydowanie może jeszcze pograć w najwyższej lidze. Szczególnie, że lewa obrona to pozycja zwykle dość niewdzięczna do obsadzenia.

Nasz typ: jakiś powrót – pod skrzydła Brendana Rodgersa (Celtic) lub do byłego klubu mającego akurat problem z obsadą lewej obrony (Newcastle)

Claudio Pizarro

9 bramek brakuje mu do dobicia do dwusetki ligowych goli w Niemczech i wyśrubowania do takiej wysokości rekordu strzeleckiego wśród zawodników zagranicznych. I jak go znamy, jeżeli tylko dostanie kredyt zaufania, spłaci go. Już dwa lata temu, gdy sięgał po niego Werder, można sobie było stawiać pytanie: czy on to nadal ma? Miał, zapakował 14 ligowych goli, pokazując miejsce w szeregu wielu młodym wilkom. Sam mówi, że przed nim jeszcze jeden sezon bundesligowego grania. Wierzymy na słowo.

Nasz typ: tam w dole Bundesligi lub w 2. Bundeslidze, gdzie szybko okaże się, że nie ma kim straszyć z przodu

Joe Ledley

wales-midfielder-joe-ledley_3472619

Półfinalista mistrzostw Europy sprzed roku, gracz z ponad setką występów w Premier League i ponad dwustoma meczami w Championship. Siła doświadczenia, do tego niezłomny charakter, determinacja, wola walki. Czyli coś, co w Anglii jest zdecydowanie nie do przecenienia. Jeszcze przed zamknięciem okienka pomocnik był opcją dla Cardiff City, nie spodziewamy się też dla niego niczego innego, jak tylko co najmniej klubu z czołówki Championship. A później success story zakończonego awansem do Premier League i perfekcyjną partią przeciwko Crystal Palace, które latem pożegnało go bez żalu.

Nasz typ: górna połówka Championship lub dolna Premier League

Giuseppe Rossi

Gdyby z tak ogromną częstotliwością nie imały się go kontuzje, zamiast tytułu najbardziej pechowego, cieszyłby się pewnie mianem jednego z lepszych napastników w Europie. Determinacją, by wrócić na boisko po każdym kolejnym urazie mógłby inspirować największych piłkarskich leni, którzy nie wycierpieli w 1/100 tego, co on. Nieprzypadkowo zawsze, gdy tylko był zdrowy, bez problemu znajdował pracodawcę. I zwykle zachwycał w jego barwach. 16 goli w 21 meczach w Fiorentinie, 18 w 35 spotkaniach w Villarrealu. My pamiętamy, dyrektorzy sportowi również. Około listopada Rossi powinien być znów gotów do gry. Na pierwsze propozycje z pewnością nie będzie musiał długo czekać.

Nasz typ: po wyleczeniu kontuzji – gdzieś w połowie stawki La Liga lub Serie A, swoje przed kolejnym urazem powinien strzelić

Mathieu Flamini

To co? Arsenal? Flamini raz już trafiał na The Emirates cztery lata temu, gdy wszyscy czekali na wielkie wzmocnienia, a aż do 2 września, gdy kontrakt podpisał Mesut Oezil, nie mogli ich wypatrzyć. Teraz byłby to już absolutnie kompromitujący ruch, dlatego też nawet Wengera o taki strzał w stopę byśmy nie podejrzewali. Ale żarty na bok. Flamini to pomocnik, przy którym młodzi mogliby się sporo nauczyć, ograny na najwyższym poziomie, mogący stanowić uzupełnienie drugiej linii. Ktoś powinien się o niego wkrótce upomnieć, gdzieniegdzie pisze się już o zainteresowaniu z Włoch.

Nasz typ: Arsenal? Jak nie, to pewnie Championship lub dolne rejony tabeli Serie A

Jose Antonio Reyes

gettyimages-633001494

To oczywiście nie jest już pomocnik, który klubowi pokroju Realu Madryt zapewni mistrzostwo Hiszpanii. Ani też taki, który Arsenalowi wydatnie pomoże przejść w Lidze Mistrzów Królewskich (nie tylko dlatego, że Arsenal nie gra w Lidze Mistrzów). Tak, takie rzeczy już mu się w karierze zdarzały, ale od jakiegoś czasu trudno mu na dłużej wzbić się ponad przeciętność. Mimo wszystko to jednak wciąż porządny technicznie zawodnik, który choćby w roli zmiennika mógłby się jeszcze jakiemuś średniakowi przydać. Espanyolowi w poprzednim sezonie La Liga wypracował (gol lub asysta) siedem bramek w 866 minut na boisku, czyli średnio miał udział przy golu raz na 124 minuty. Tylko w ramach ciekawostki (bo oczywiście w kontekście wpływu na wyniki drużyny w perspektywie sezonu takie porównanie nie miałoby sensu) dodamy, że Neymar wypracowywał bramkę dla Barcelony średnio raz na 111 minut.

Nasz typ: dolna połówka tabeli La Liga

***

Bez klubu pozostają także m.in.: Cedric Carrasso, Chico, Volkan Sen, Jan Kirchoff, Sebastien Bassong, Youssouf Mulumbu, Marouane Chamakh, Raul Rusescu, Ismail Aissati, Kieran Richardson, Patrick Ebert, Agim Ibraimi, Reto Ziegler, Ashkan Dejagah, Marko Basa, Jaba Kankava, Roman Zozula, Diego Capel.

Najnowsze

Piłka ręczna

Oficjalnie: Polska współorganizatorem mistrzostw świata 2031 w piłce ręcznej kobiet

redakcja
0
Oficjalnie: Polska współorganizatorem mistrzostw świata 2031 w piłce ręcznej kobiet

Komentarze

13 komentarzy

Loading...