Reklama

Isco i Asensio to dziś pierwsze armaty Hiszpanii. Jak Real ich wszystkich pomieści?

redakcja

Autor:redakcja

03 września 2017, 17:02 • 3 min czytania 7 komentarzy

Zinedine Zidane był po zeszłym sezonie bardzo chwalony za rotacje oraz umiejętność wykorzystania potencjału naprawdę dużej liczby zawodników (nie licząc oczywiście pochwał za mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów). Raz, potrafił utrzymać w bardzo wysokiej dyspozycji swoją once de gala, czyli tę najlepszą jedenastkę i dwa, sukcesywnie budował sobie zmienników, którzy z tygodnia na tydzień robili się lepsi. Aż doszli do poziomu, z którego naprawdę ciężko świadomie rezygnować, na przykład poprzez sadzanie ich na ławce rezerwowych. U Zidane’a rósł zarówno ten młody-zdolny (Asensio), jak i ten znajdujący się na lekkim zakręcie (Isco). I tak Francuzowi wyrosły dwa piłkarskie potwory.

Isco i Asensio to dziś pierwsze armaty Hiszpanii. Jak Real ich wszystkich pomieści?

78. minuta eliminacyjnego szlagieru Hiszpania-Włochy, który miał zdecydować o bezpośrednim awansie na mundial – zwycięzca wskakiwał na autostradę do Rosji, przegrany w praktyce spadał w otchłań baraży. Na zegarze 3:0 dla gospodarzy, a z boiska schodzi Marco Asensio, którego Santiago Bernabeu żegna owacjami. W 90. minucie plac gry opuszcza Isco, strzelec dwóch goli, a wrzawa na trybunach jest jeszcze większa. W decydującym o wszystkim starciu z Włochami Julen Lopetegui skomponował ofensywę z niedawnych rezerwowych Zidane’a – Asensio hasał po skrzydle, a Isco zagrał fałszywego napastnika. A oni odwdzięczyli się magiczną grą.

I tak naprawdę jest to zapowiedź tego, co dopiero przed nami. Asensio właśnie po raz pierwszy zagrał w podstawowym składzie grającej w najsilniejszym ustawieniu Hiszpanii, a dla Isco był to ledwie piąty występ w meczu o punkty od pierwszych minut w całej karierze. Oni więc dopiero się rozkręcają w drużynie narodowej, poznają się z kolegami i łapią schematy. Niedługo powinni być jeszcze lepsi, chociaż… No właśnie, w przypadku Isco naprawdę ciężko byłoby o lepszy występ:

Isco i Asensio wrócą więc z kadry jako podstawowi gracze fantastycznej Hiszpanii oraz jako architekci efektownego zwycięstwa z Włochami (a może dołożą coś jeszcze we wtorek z Izraelem). Wrócą po dostarczeniu kolejnego dowodu, że są już gotowi na największe wyzwania w Realu. Oni już nie zadowolą się minutami z Las Palmas czy Alaves, ale będą chcieli Barcelony, Atletico i największych meczów w Lidze Mistrzów. I nikt już nie będzie mógł powiedzieć, że nie są gotowi.

Reklama

1637 ligowych minut otrzymał w zeszłym sezonie Isco, co było 13. wynikiem w drużynie Realu. Z kolei 1181 minut zagrał Asensio, co wśród piłkarzy Zidane’a dało mu 20. pozycję. A i tak obaj mocno korzystali na problemach Bale’a, który jest już jednak zdrowy i gotowy do gry. Niedługo minie też dyskwalifikacja Cristiano, więc Zidane stanie przed gigantycznym kłopotem bogactwa. Jasne, może próbować upchnąć na boisku Isco kosztem Kroosa czy Modricia, ale na dziś wygląda to tak, że ma pięciu kozaków na trzy pozycje w ataku. Czyli potencjalnie dwóch kozaków niezadowolonych.

W ostatnim meczu ligowym z Valencią Asensio posadził na ławce Bale’a i sieknął dwa gole. Na dłuższą metę ciężko jednak wyobrazić sobie, by gracz pokroju Walijczyka godził się na taką sytuację. Podobnie jak Karim Benzema i oczywiście Cristiano Ronaldo. Wydaje się, że spośród tej piątki jedynie Isco i Asensio mogli w ostatnim czasie zaakceptować rolę zmienników. Pytanie tylko, czy dalej będą to robić w kontekście swoich ról w szykującej się do mundialu reprezentacji Hiszpanii.

Zidane w zeszłym sezonie udowodnił, że świetnie zarządza zasobami ludzkimi. W tej materii wykonał w Madrycie kapitalną robotę, ale też w tym sezonie czeka go o niebo trudniejsze zadanie. Isco zadeklarował chęć pozostania w Madrycie i grania w białej koszulce, a Bale’a chwilowo nic nie boli – Walijczyk z pewnością liczy, że w ostatnich sezonach wyczerpał już limit pecha. Innymi słowy, Zidane ma dziś w arsenale pięć armat, które są w stanie zniszczyć każdą defensywę świata, ale – jeżeli skierować je w przeciwną stronę – spokojnie rozwalą też każdą szatnię. I właściwie sami jesteśmy cholernie ciekawi, jak Francuz poukłada sobie te wszystkie klocki.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Hiszpania

Komentarze

7 komentarzy

Loading...