Za nami mecz, w którym nie wychodziło nic. Mecz, w którym ćwierćfinalista Euro upodobnił się do średnio utalentowanej drużyny z okręgówki. Oczy bolały od oglądania, szczęśliwy ten, kto to lanie przegapił. Ale i tak nie zmienia się jedno: sztuką będzie nie awansować na mundial. Autostrada do Rosji wciąż jest otwarta.
Źródło: Łączy nas Piłka
Przed nami:
Kazachstan (d)
Armenia (w)
Czarnogóra (d).
Przed Danią:
Armenia (w)
Czarnogóra (w)
Rumunia (d)
Przed Czarnogórą:
Rumunia (d)
Dania (d)
Polska (w)
Mamy trzy punkty przewagi i najłatwiejszy terminarz, w dodatku mecz u siebie z bezpośrednim rywalem w grze o awans. Naszym minusem jest natomiast najgorszy bilans bramkowy z zainteresowanych awansem, który decyduje jako pierwszy (potem są gole strzelone, następnie punkty zdobyte z drużyną mającą tyle samo oczek w sumie). W tym momencie jesteśmy na +4, Czarnogóra +10, Dania +8.
9 punktów, 7 punktów – oczywiście pewny awans. Bez względu na naszą sytuację, oczekiwalibyśmy minimum 7 punktów w ostatnich meczach z takimi rywalami.
Sześć oczek to możliwe komplikacje, które mogą zepchnąć nas do baraży. Ale znowu – Dania lub Czarnogóra muszą być perfekcyjne, wygrać wszystko, do tego dowieźć lepszy bilans bramkowy. Na trzecie miejsce w tym układzie spaść nie możemy, bo Dania gra z Czarnogórą bezpośredni mecz. Jeśli np. Dania zrobi dziewięć punktów, to Czarnogóra więcej niż sześciu nie weźmie.
Pięć oczek wciąż wymaga perfekcji od któregoś z rywali. Mogą grać znakomicie, ale wystarczy, że zremisują między sobą, a odlatujemy.
Cztery punkty to pierwsza sytuacja, która może nas wypchnąć nawet z baraży. 7 punktów Danii i Czarnogóry w ostatnich trzech meczach, lepszy bilans bramkowy od Polaków, a zostajemy definitywnie w domu.
Trzy punkty i niżej to scenariusze abstrakcyjne, ale… za taki uznalibyśmy przed dzisiejszym meczem również 0:4 w trąbę w Kopenhadze. Rywalom, co jasne, wystarczy wtedy po sześć oczek, by nas usadzić.
Szczerze mówiąc to wciąż mamy zaskakująco duży margines błędu, w dodatku zakładając, że Dania i Czarnogóra będą znakomicie finiszować. Porażka jest bolesna, ale nie zmienia to faktu, że mecz w Kopenhadze najbardziej zmartwił… Czarnogórców. Nam nikt nie wręczy awansu na złotym talerzu, wciąż trzeba grać, ale przecież tak komfortowej sytuacji na finiszu też nie dostaliśmy w prezencie, tylko wypracowaliśmy ją świetną grą.