Reklama

Działo się w 6. kolejce – błędy arbitrów, publiczne polemiki, kontrowersje przy VAR

redakcja

Autor:redakcja

23 sierpnia 2017, 11:00 • 5 min czytania 15 komentarzy

Naprawdę sporo kontrowersji mieliśmy w 6. kolejce ekstraklasy, a kibice wielu ekip po meczach czuli się mocno rozgoryczeni. Między innymi byli to fani Arki czy Górnika, bo to przeciw tym drużynom podyktowano po dwie jedenastki. Z kolei fani Śląska narzekali, że to im należały się dwa rzuty karne. W rzeczywistości jednak w każdym przypadku była to złość nieuzasadniona, bo żaden z tych zespołów finalnie nie został skrzywdzony przez arbitra. Co więcej, w niektórych przypadkach było dokładnie odwrotnie.

Działo się w 6. kolejce – błędy arbitrów, publiczne polemiki, kontrowersje przy VAR

Bardzo gorąco było w meczu Cracovii z Górnikiem, po którym były prezes zabrzan wykrzyczał nawet w PS, że jego klub został okradziony z marzeń. Przypomnijmy – Paweł Raczkowski podyktował w końcówce dwa rzuty karne dla podopiecznych Michała Probierza, a oba na gole zamienił Krzysztof Piątek. Druga jedenastka była z tych ewidentnych, bo trzymanie w polu karnym było bardzo wyraźne, więc nawet nie będziemy się nad nią specjalnie pochylać. Zdecydowanie więc kontrowersji wzbudziła ta pierwsza sytuacja, która wywołała nawet publiczną polemikę pomiędzy Sławomirem Stempniewskim z Canal+, a przewodniczącym Kolegium Sędziów, Zbigniewem Przesmyckim. Opinię tego pierwszego macie tutaj:

Natomiast ten drugi ocenił sytuację następująco: „Otóż to był ewidentny karny i brawa dla sędziego za podjętą decyzję!” (całość TUTAJ). My sprawę widzimy jednoznacznie – Paweł Raczkowski miał oczywiście podstawy, by wskazać na wapno i z pewnością wybroni się z podjętej decyzji. Tak, Żurkowski wszedł w linię biegu Piątka bez szans powalczenia o piłkę, i tak, sprawił że rywal zahaczył lewą nogą o swoją prawą. Innymi słowy, nie mamy podstaw, by w jakikolwiek sposób weryfikować decyzję arbitra w niewydrukowanej tabeli. Utrzymujemy więc boiskowe 3:3.

Nie mniej wzburzeni, co kibice Górnika, byli po meczu z Pogonią fani Arki. Tu jednak Szymon Marciniak także spokojnie wybroni się z podyktowanych jedenastek. Kontrowersje wzbudziła zwłaszcza pierwsza sytuacja, w której kluczowy był jednak fakt, że Steinbors wykonał nieskuteczny wślizg – nie pozbawił Formelli piłki, a potem go sfaulował. Napisalibyśmy, że potwierdzeniem naszych słów jest fakt, że nie interweniował VAR, ale… No właśnie, wcześniej wydarzyła się sytuacja, w której karny nie został gwizdnięty, a naszym zdaniem powinien. I VAR także milczał. Mamy na myśli to zdarzenie:

Reklama

Jak pewnie już wiecie, Kolegium Sędziów pod przewodnictwem wspomnianego Zbigniewa Przesmyckiego przygotowało oficjalne wytyczne dla arbitrów, by ci w każdym meczu jednakowo interpretowali sporne sytuacje. Zacytujmy więc fragment:

1. W przypadkach, gdy zawodnik drużyny broniącej nie walczy o piłkę lub nie bierze udziału w akcji, ale jedynie swoją interwencją zamierza zatrzymać piłkę kopniętą przez przeciwnika w jej drodze w światło bramki lub w pole karne (strzały i dośrodkowania, również z rzutów wolnych), to za jedyne akceptowalne ułożenie jego rąk uznaje się ułożenie nie zwiększające tzw. obrysu ciała.

2. W wymienionych wyżej przypadkach, gdy oczywiste jest, że piłka zostanie kopnięta w kierunku interweniującego zawodnika (piłka oczekiwana), każdy jej kontakt z ręką powiększającą tzw. obrys ciała, skutkować będzie rzutem wolnym bezpośrednim lub karnym.

Wedle oficjalnych wytycznych przytoczona sytuacja bezsprzecznie kwalifikowała się do podyktowania rzutu karnego. Czemu więc Szymon Marciniak i zespół VAR nie zareagowali? W niewydrukowanej tabeli ważniejsze jest jednak to, że reagujemy my i oddajemy Pogoni należną jej jedenastkę. Wychodzi więc na to, że nie dość, iż Arka nie została w tym meczu skrzywdzona, to jeszcze otrzymała pomoc od arbitrów, co uwzględniamy w kolumnach „sędzia pomógł”, „sędzia zaszkodził”.

Bezpodstawnego poczucia krzywdy po meczu z Jagiellonią doznali także kibice Śląska, bo tak naprawdę ich drużynie nie należał się żaden rzut karny – raz po prostu nie było faulu, a raz zagranie piłki ręką miało miejsce przed linią pola karnego. Co innego w kwestii bardzo ostrych fauli Burligi i Sekulskiego. Ten pierwszy powinien obejrzeć przynajmniej jedną żółtą kartkę, natomiast drugi przedwcześnie wylecieć z boiska. W myśl zasad niewydrukowanej tabeli po czerwieni dla Sekulskiego pozostawało jednak zbyt mało czasu, by dopisywać wrocławianom gola. Dodajmy jednak, że napastnik Jagiellonii nie był jedyny zawodnikiem, który powinien przedwcześnie opuścić plac gry. Jeszcze w pierwszej połowie z boiska powinien zostać wyrzucony Madej po bandyckim wejściu w kolano przeciwnika. I tu dochodzimy do sedna – to Jagiellonia tak naprawdę została skrzywdzona, bo to ona przez ponad godzinę powinna grać z przewagą zawodnika, za co – zgodnie z naszymi zasadami – należy jej się gol. A zatem to Jagiellonia wygrywa w niewydrukowanej tabeli ten mecz.

Reklama

Znacznie „czystszą” sytuację mieliśmy po meczu Wisły Płock z Legią, bo tam ci, którzy czuli się skrzywdzeni, faktycznie zostali skrzywdzeni. W końcówce spotkania piłka trafiła Łukasza Brozia w totalnie nienaturalnie ułożoną rękę i za to należał się gospodarzom rzut karny. Jeszcze przed tygodniem Legia była najbardziej krzywdzoną przez arbitrów ekipą, ale za sprawą błędu Daniela Stefańskiego właśnie zyskała dwa punkty, które oczywiście odpisujemy jej w niewydrukowanej tabeli.

Żadnej interwencji nie podejmujemy za to w kontekście meczu Piasta z Koroną. Jasne, starcie Kallaste z Bukatą wyglądało dramatycznie, ale w praktyce nie było nawet przewinieniem obrońcy gości, więc o czerwonej kartce nie może być tu mowy. Jarosław Przybył błędów jednak nie uniknął – w końcówce meczu gościom należał się rzut karny po faulu Żubrowskiego na Vranjesie, ale… Bośniaka nie powinno być już na boisku, bo wcześniej powinien je opuścić z czerwoną kartką. Uznajemy zatem, że arbiter skrzywdził obydwie ekipy po razie, przez co nikomu nie pomógł oraz nikomu nie zaszkodził.

Po sześciu kolejkach ligi niewydrukowana tabela prezentuje się następująco:

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Niewydrukowana tabela

Komentarze

15 komentarzy

Loading...