Reklama

Lata mijają, a on Nadal na szczycie

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

18 sierpnia 2017, 16:18 • 2 min czytania 0 komentarzy

Rafa Nadal wraca na tenisowy szczyt. 31-letni Hiszpan w poniedziałek znajdzie się na 1. miejscu rankingu ATP. Niby nic nadzwyczajnego, ot, kolejna zmiana na liście. Ale prawda jest taka, że to nie miało prawa się wydarzyć.

Lata mijają, a on Nadal na szczycie

Właśnie minęło 13 lat od dnia w którym Nadal wygrał swój pierwszy zawodowy turniej. Mamy w tym swój mały udział, bo wszystko zdarzyło się na kortach Sopockiego Klubu Tenisowego. Jasne, widać było że dzieciak z Majorki ma ogromny talent, ale trudno się było spodziewać że osiągnie aż tyle. Tyle, czyli między innymi prawie 3 lata na pierwszym miejscu w rankingu ATP oraz 10 zwycięstw na kortach Rolanda Garrosa.

Od poniedziałku nadal znów będzie najwyższej notowanym tenisistą na świecie, co jest mocno zaskakujące biorąc pod uwagę kilka czynników. Po pierwsze, Hiszpan ma już 31 lat, czyli jest w wieku, w którym wielu tenisistów myśli już raczej o emeryturze. Tymczasem Rafa przeżywa kolejna młodość. Po drugie, poprzedni sezon zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji, w efekcie w ostatnim rankingu w 2016 był dopiero dziewiąty. Coraz częściej pojawiły się głosy, że dla Nadala to już bliżej niż dalej, i że o wielkich sukcesach może już raczej zapomnieć. Styl gry Hiszpana powodował przez lata liczne urazy i teoretycznie powinien sprawić, że jego organizm wyeksploatuje się szybciej niż innych zawodników.

Tymczasem 2017 rok w jego wykonaniu to „Przebudzenie Mocy” i „Powrót Króla” w jednym. W styczniu pierwsza sensacja – finał Australian Open, przegrany po epickiej batalii z Rogerem Federerem. Potem zaliczył finał w Miami. Sezon na kortach ziemnych to już powrót do absolutnie najwyższej formy. Wygrane w Monte Carlo, Rzymie, Mardycie i Barcelonie (na kortach imienia Rafy Nadala) i oczywiście La Decima – czyli dziesiąty triumf w Paryżu – coś czego nie wykonał nikt wcześniej i prawdopodobnie nikt nie powtórzy.

To wszystko zapewniło Hiszpanowi gigantyczną dawkę punktów, dzięki którym w poniedziałek obejmie prowadzenie w rankingu. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zdecydowana zniżka formy Andy’ego Murraya. Szkot zawsze marzył by być numerem jeden i cel osiągnął. Jednak w przeciwieństwie do Nadala i Federera w tym roku gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. Teraz traci prowadzenie, zaraz może spaść na trzecie miejsce, bo po plecach depcze mu Szwajcar, także przeżywający kolejną młodość.

Reklama

Wszystko wskazuje na to że w US Open to Hiszpan będzie rozstawiony z jedynką. I to właśnie tam, na Flushing Meadows, zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia co do pozycji rankingowych na kolejne tygodnie.

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...