Pierwszy oficjalny gol Neymara w Barcelonie

Wow. Jesteśmy pod wrażeniem tego, jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno ekipa z Barcelony leciała do Santosu na siedemnastą turę negocjacji dotyczących tego młodego chłopaka. Wokół transferu narobiło się sporo zamieszania i te rzekome 57 milionów euro z czasem zamieniło się w znacznie wyższą sumkę. Do jakiej transakcji tam doszło? Z bonusami dla ojca, z procentami zależnymi od dziesiątek czynników? Nie było jednak wielu wątpliwości, kto widział Neymara w akcji wiedział: ten gość się spłaci. I tak było.

To dzięki niemu Barcelona napisała genialną historię w meczu z PSG. To między innymi dzięki niemu mieliśmy szansę oglądać prawdopodobnie najlepsze trio w historii futbolu. Dzisiaj wrócimy do czasów, gdy Brazylijczyk rozgrywał w barwach „Blaugrany” jedno z pierwszych spotkań i kiedy po raz pierwszy w oficjalnym meczu trafił do siatki rywala.

To jeszcze nie był ten Neymar, który chciał być traktowany jak Messi, trochę arogancki, trochę bezczelny, wyszczekany. Wiedział co może osiągnąć, ale wtedy jeszcze bał się wykorzystywać w pełni swój własny potencjał. Nie było jeszcze ośmieszania rywali finezyjnymi zwodami, nie było jeszcze fajerwerków, nawet pierwsze bramki też nie były jakiejś niesamowitej urody. Najpierw Dani Alves z Fabregasem rozklepali lewą stronę Atletico Madryt, a następnie nowy nabytek PSG dośrodkował do… nowego nabytku PSG i ten wyrównał strzałem głową. Jak się okazało, było to trafienie na wagę trofeum. Neymar rozpoczął kataloński epizod swojej historii, zakończony w tym tygodniu.