Reklama

Blog #29: Czy na K2 żyją lwy?

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2017, 12:28 • 4 min czytania 17 komentarzy

Kończymy wyprawę K2 Ski Challenge prowadzoną przez Andrzeja Bargiela. Jeszcze kilkudniowy powrót do pakistańskiej cywilizacji i będziemy mogli spokojnie zasiąść na fejsbunia, twittera i inne. Baza pod Czogori to prawdziwi koniec świata. Jedyna zwierzyna to ptaki. Widzieliśmy orła (?), kruki i jakieś takie mniejsze nieco wróblowato-szpakowate. Roślinności jakiejkolwiek brak. Janusz Gołąb opowiadał, że jego kolega wspinacz-naukowiec odkrył w lodzie nowy rodzaj robala, któremu nadał nazwę. Sklep? Może któryś z tragarzy wniesie na górę kolę, to się kupi przepłacając słono. Poza tym lód i kamienie. Za dnia pali słońce (filtry UV 30-50). W nocy raczej mroźno, choć trafiliśmy raczej na ciepły okres. Nie ma możliwości, by stukilometrowy trekking po Baltoro i marsz w dół lodowca nie wykończył butów. Kamulce ostre i chybotliwe. Trzeba uważać.

Blog #29: Czy na K2 żyją lwy?

Andrzej Bargiel realizuje swoją autorską wizję zdobywania ośmiotysięczników i zjazdu z nich na nartach pod hasłem Hic Sunt Leones. To starożytna sentencja określająca tereny nieznanej, nieodkryte, „tam gdzie żyją lwy”. Niestety nie dane nam było potwierdzić podejrzeń Starożytnych, by na K2 faktycznie żyły te groźne i wielkie koty. Ekspedycja kończy się połowicznym sukcesem. Wszyscy żyją, nikomu nic poważnego się nie stało. To najważniejsze. Andrzej Bargiel tym razem wierzchołka K2 jednak nie zdobył. To boli. Pewnie bardziej nawet niż uderzenie kamieniem, którego podczas ataku doświadczył partner wspinaczkowy Jędrka Jakub Poburka. Jednak nie wracamy na tarczy. Uczestniczyliśmy w wielkim przedsięwzięciu, próbie dokonania czegoś pionierskiego. Że czegoś zabrakło? Że kilkanaście dni unieruchomieni w bazie czekaliśmy na pogodę, nie mogliśmy wykonać ruchu w górę? Krok w tył, by potem nabrać rozpędy do kolejnych przedsięwzięć.

Jędrek podkreśla, że zdobył doświadczenie, że dotąd wyprawy odbywały się na niższe ośmiotysięczniki, a wówczas logistyka jest znacznie prostsza. I nawet nie chodzi o zaopatrzenie messy, ale dobór ludzi do pracy w ścianie. Tutaj zdecydowanie zabrakło siły. Potrzebni są albo Szerpowie, albo HAP-si, czyli wysokogórscy tragarze. Kiedy choroba bowiem wyeliminowała najpierw Kubę, potem Janusza, nie było kim ich zastąpić. Przychodzą do głowy różne myśli. Poczucie wyrzutu, że nam z Bodkiem Leśnodorskim zabrakło doświadczenia i siły, by pomóc gdzieś tam w górze. Fakt, jeździliśmy na zboczach K2 na nartach. Być może w tym właśnie żlebie nikogo z nartami wcześniej nie było. Każdy tutaj ustanowił jakieś prywatne małe-wielkie rekordy. Wnioski na tę chwilę mam takie, że już tęsknię za zimą, za Tatrami, by spędzać tam godziny, szukając doświadczenia i krzepy, wiedzy i umiejętności technicznych poruszania się w trudnym terenie. Wciąż istnieje wiele białych plam. A może żyją tam lwy?

b1

Jerzy Natkański – szef Fundacji Kukuczki i kierownik wyprawy rekonesansowej na K2 Polskiego Himalaizmu Zimowego – zaprasza Jędrka do udziału w zimowej próbie zdobycia Czogori – ostatniego niezdobytego ośmiotysięcznego wierzchołka zimową porą. Byłaby to piękna pętla. To Polacy pierwsi atakowali Everest zimą. Najwyższą górę. K2 to drugi szczyt świata. Czeka na Polaków, czeka na Jędrka. Zakopiańczyk utwierdził się w przekonaniu, że Góry Gór da się zjechać. Wymaga to jednak przebudowania sił pracujących nad wyszykowaniem trasy zjazdu Bargiela mocno średnio interesuje samo zdobywanie wierzchołków. Dla niego sens stanowi wejście i zjazd narciarski. Tego się trzyma. Jest do bólu konsekwentny i jak to wczoraj udowodnił, rozsądny. Nie było potrzeby na szarżę ułańską. Spokój i pokora.

Reklama

Podobnie jak Janusz Gołąb nie kolekcjonuje Korony Himalajów i Karakorum. Niektóre ośmiotysięczniki bowiem nie stanowią wartości wspinaczkowej (czytaj: sportowej). Co innego zima. To Janusz będzie dowodził sportową stroną wyprawy. To ten utytułowany wspinacz z Gliwic planuje aklimatyzację grupy, dobór składu ekipy. Całością ma dowodzić Krzysztof Wielicki. Czy Jędrek znajdzie się w składzie? Zapewne niekoniecznie. On nie lubi bowiem zimna, a zimą tutaj będzie bardzo zimno. Minus 30, minus 40 non stop. Skrajnie nieprzyjazne człowiekowi warunki.

Tymczasem kończy się tutaj lato. Dzisiejszy wiatr dał poczucie zbliżającej się jesieni. Lada dzień zacznie mocno sypać śnieg. Na nas pora. Jutro schodzimy z bazy pod K2, która przez kilka tygodni była naszym domem. Trekking powrotny wiedzie przez wysoką na blisko 6000 m. Przełęcz Gondogoro. Ponoć przepiękna trasa, ale wymagająca. Krótsza niż marsz przez Baltoro, pozwoli nam zaoszczędzić dwa-trzy dni podróży. Bilety na powrót do Warszawy mamy na 9 sierpnia. Do zobaczenia! Mamy o czym opowiadać…

Zdrowia i Przygód,

DARIUSZ URBANOWICZ

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

17 komentarzy

Loading...