Reklama

Jaga dogadana z Łudogorcem. Góralski idzie do Bułgarii

redakcja

Autor:redakcja

29 lipca 2017, 09:50 • 5 min czytania 43 komentarzy

Góralski to reprezentant Polski. Spekuluje się, że może kosztować od 1,5 do 2 mln euro. Kompromis między klubami osiągnięto wczoraj. Piłkarza na początku przyszłego tygodnia czekają jeszcze testy medyczne. Przejdzie je w poniedziałek lub wtorek. Jeżeli wszystko będzie w porządku, to podpisze kontrakt – czytamy w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym”.

Jaga dogadana z Łudogorcem. Góralski idzie do Bułgarii

FAKT

Tomasz Brzyski żałuje odejścia z Legii. Ale raczej bez wzajemności.

– Mam do siebie pretensje, że nie zostałem, nie poczekałem. Chwilę później Besnika Hasiego zastąpił trener Jacek Magiera, który powiedział, że nigdzie by mnie nie puścił. Gdy się spotkaliśmy, sam stwierdził, że zabrakło mi dwóch tygodni – mówi Brzyski, który grał przy Łazienkowskiej przez 3,5 roku. Miał udział w awansie Legii do Ligi Mistrzów, ale nie zdążył jej posmakować. – Miałem szansę w niej zagrać, myślę, że trener Magiera chociaż w jednym meczu wpuściłby mnie na boisko. Ale jestem ambitny, stwierdziłem, że skoro mnie nie chcą, to poszukam sobie miejsca gdzie indziej – tłumaczy swój wybór.

541

Reklama

Marcus Vinicius ma świadomość, że bierze udział w rzeczy dla Gdyni wielkiej.

– Gdy ostatni raz Arka grała w pucharach, nie było mnie na świecie – mówi Vinicius. – Takie spotkania to przygoda życia. Daj Boże, żeby kibice doczekali się kolejnych spotkań w europie i przeżywali równie piękne chwile. Myślę, że o tym, co stało się w czwartek, będzie się mówić tutaj latami, tak jak o spotkaniu z Beroe. Mam nadzieję, że dzieciaki będą chodzić z koszulkami z moim nazwiskiem na plecach. To byłoby miłe – uśmiecha się piłkarz.

GAZETA WYBORCZA

O piłce nie znajdujemy dziś nic.

SUPER EXPRESS

540

Reklama

Rozmówka z Marcusem Viniciusem.

Co miało wpływ na sukces Arki?

To był wyjątkowy mecz. Każdy dał serducho i 120-130 procent zaangażowania. Prowadziliśmy, ale nagle dostaliśmy dwa gongi, a mimo to kibice wierzyli w nas. W żadnym momencie nie byli rozczarowani. Doping był niesamowity. Trzeba im za to podziękować, pomagali, byli 12 zawodnikiem. To wszystko złożyło się na wygraną.

Co się działo po zwycięskim golu Rafała Siemaszki?

Na ławce denerwowałem się bardziej niż wtedy, gdy byłem na boisku. Jak „Siema” strzelił to było tak, jakby kamień spadł z serca nie tylko mnie, ale każdemu. Niesamowite emocje. Trudno to opisać.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

544

Na start dwie pomeczówki, które odpuszczamy. Dalej tekst o fiasko rozmów w sprawie przejęcia Wisły Kraków.

Działanie Niemców od początku było nieporadne. Pierwsze pismo miało braki formalne, a w ciągu kolejnych dni kontrahent nie chciał lub nie potrafił uwiarygodnić swojej postawy, co sprawiało, że wątpliwości były coraz większe. Kontaktu z Niemcami nie mieli nie tylko pracownicy klubu, ale utrzymywanie go okazało się kłopotliwe także dla ludzi z Tele-Foniki. Sprawa, która początkowo wydawała się szansą dla klubu na duży krok do przodu, w ciągu kolejnych dni zaczęła wyglądać bardziej jak zagrożenie. Działy prawne TS i TF prześwietliły zarówno Bernatzky’ego, jak i firmę Stechert, uznając za zbyt mało wiarygodnych, by rozmawiać na temat sprzedaży klubu. – Nawet jeśli cudem maja kasę, to nie wszystko! Intencje?! Sposób finansowania? Pożyczki? Później upadek SA?! – pisał na Twitterze wiceprezes klubu Damian Dukat.

543

Bartosz Kwiecień uważa, że prezes Korony mija się z prawdą. Zając mówi publicznie, że ma dużo zastrzeżeń do stylu, w jakim odszedł piłkarz.

  – Nie chcę komentować słów prezesa. Mogę powiedzieć tylko tyle, że mija się z prawdą – ucina temat pożegnania z Koroną Kwiecień. – Jedyne co się zgadza, to to, że rzeczywiście nie rozmawiałem z nikim w Kielcach o negocjacjach z Jagą. Nie będę kłamał i twierdził, że było inaczej. Ale prawda jest taka, że nawet nie zdążyłem im tego powiedzieć, bo negocjacje przebiegały ekspresowo. W poniedziałek dostałem telefon, a w czwartek podpisałem kontrakt – dodaje po chwili. Choć jego transfer wywołał w Kielcach sporo negatywnych emocji, także wśród kibiców, obrońca podkreśla, że z Koroną ma same dobre wspomnienia. – Chciałem podziękować wszystkim ludziom, z którymi pracowałem przez te lata. W szczególności trenerowi Bartoszkowi, bo dał mi szansę zaistnieć w lidze. Nawet panom prezesom dziękuję za współpracę, choć teraz opowiadają takie rzeczy – mówi Kwiecień.

Jacek Góralski zmieni klub. Jaga dogadała się z Łudogorcem Razgrad.

Bułgarzy po kilku turach negocjacji w końcu osiągnęli porozumienie z władzami Jagiellonii. Kwota transferu jest objęta tajemnica. Góralski to reprezentant Polski. Spekuluje się, że może kosztować od 1,5 do 2 mln euro. Kompromis między klubami osiągnięto wczoraj. Piłkarza na początku przyszłego tygodnia czekają jeszcze testy medyczne. Przejdzie je w poniedziałek lub wtorek. Jeżeli wszystko będzie w porządku, to podpisze kontrakt. Jaga solidnie zarobi na 24-latku. W lipcu 2015 roku białostocki klub zapłacił za niego Wiśle Płock 300 tysięcy złotych.

542

Przegląd szerzej pisze dziś o nowoczesnych metodach powrotu do zdrowia.

Przykładem wygranej walki z czasem jest obrońca Zagłębia Lubin Jarosław Jach. Po dokładniejszych badaniach w marcu okazało się, że z powodu kontuzji stawu skokowego wypada na kilka miesięcy. Trener Piotr Stokowiec stwierdził, że o młodzieżowych mistrzostwach Europy w czerwcu musi zapomnieć. 23-latek wracał do zdrowia w zawrotnym tempie. Na ponad miesiąc przeprowadził się do Warszawy, gdzie zabiegi i ćwiczenia, także na bieżni antygrawitacyjnej, stały się jego codziennością. I choć EURO U-21 nie było dla biało-czerwonych spełnieniem marzeń, to Jach w cudowny sposób wyleczył się na czas, a selekcjoner ufał mu tak bardzo, iż nie tylko powołał na turniej dwa tygodnie po powrocie do gry, ale też uczynił podstawowym obrońca reprezentacji. – Okazało się, że mam mocny organizm i szybko się regeneruję, ale gdyby nie bieżnia (antygrawitacyjna – red.), nie wróciłbym tak szybko do biegania. Moja ciało było o 50 procent lżejsze, więc nie obciążałem stawów. W tym przypadku decydowałyby tygodnie, więc miesiąc w Warszawie pod bacznym okiem lekarzy i rehabilitantów okazał się kluczowy – mówi nam Jach. Leczenie kontuzji to jednak znacznie więcej maszyn, działań i technologii. Potrzebne są też m. in. fala uderzeniowa, laser wysokoenergetyczny czy SIRIO, czyli głęboka stymulacja kawitacyjna. – Fale uderzeniowe używane są szczególnie przy chronicznych stanach zapalnych, jak łokieć tenisisty, golfisty czy przy kolanie skoczna. Są przyjemniejsze zabiegi, ale powodujemy tym zmniejszenie dolegliwości bólowych. Impulsy stymulują tworzenie nowych włókien mięśniowych do prawidłowego funkcjonowania stawu – tłumaczy Chruścielewska.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

43 komentarzy

Loading...