Reklama

Trenerze, czas postawić tę drużynę do pionu. Zaczynając od siebie

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2017, 20:02 • 4 min czytania 55 komentarzy

Nie wiedzieliśmy do dziś, jakim trenerem jest Dominik Furman. Ba, do niedawna nie wiedzieliśmy nawet, że w ogóle jest trenerem. Okazuje się jednak, że jego decyzja o odsunięciu od drużyny Marcina Kaczmarka nie do końca zadziałała. Płocka Wisła zagrała dziś trochę tak, jakby wciąż nie przestawiła się z okresu przygotowawczego na sezon, a jej dowódca słabiutko poukładał przejęte od byłego szkoleniowca klocki.

Trenerze, czas postawić tę drużynę do pionu. Zaczynając od siebie

Ale też nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przecież z porażek również można czerpać pełnymi garściami naukę na przyszłość. Szczególnie z błędów, bo tych było co nie miara. Furman nie popracował dość dobrze nad skocznością Szymińskiego (ale to można jeszcze zwalić na słynne już słabe treningi Marcina Kaczmarka), nie zdążył wypracować ofensywnych schematów na tyle, by Nafciarze dochodzili do sytuacji strzeleckich grając 11 na 11 (za to 10 na 11 wychodziło im to jakby lepiej), a defensywnych dostatecznie dobrze, by Lechia miała większe problemy z wbiciem się w pole karne gospodarzy. A jakby tego było mało – nie dość, że Furman źle ustawił Furmana na krótkim słupku przy golu na 2:0 dla Lechii, to jeszcze nie zapanował nad charakterem swojego zawodnika, który w durny sposób wyleciał z czerwoną kartką z boiska.

Szczęście w nieszczęściu, że ta była efektem dwóch żółtych, bo dzięki temu nikt nie przeszkodzi „Furmiemu” w zajęciu raz jeszcze pozycji grającego szkoleniowca, zamiast konieczności dowodzenia drużyną i wprowadzania w niej poprawek z wysokości trybun.

A jest co poprawiać, bo i koledzy/podopieczni Furmana mają o czym myśleć. O stałych fragmentach już wspomnieliśmy. Gwoli ścisłości w obronie praktycznie za każdym razem wiązały się z biciem na alarm i koniecznością gaszenia pożarów, w ataku – zagrożenie z nich było żadne. Za to ogromny szacunek za dbałość o ten właśnie detal należy się Piotrowi Nowakowi. Raz, że druga bramka jego podopiecznych padła po rzucie rożnym, przy którym trener Lechii zdecydowanie mocno majstrował:

Reklama

Dwa, że nie była to jedyna znakomita sytuacja po dośrodkowaniu ze stojącej piłki, bowiem już w drugiej połowie bliski gola na 3:0, po zgraniu głową Matrasa na długi słupek, był Michał Nalepa.

Nie sposób też nie odnieść wrażenia, że gol numer jeden sezonu 17/18 – tak jak w poprzednim sezonie strzelony Wiśle głową przez Marco Paixao – również był efektem akcji, jaką na treningach piłkarze Lechii klepali do znudzenia. Nie byłoby dla nas szokiem znalezienie na jednej z rozpisek Nowaka rozegrania Flavio ze Stolarskim, prowadzącego do precyzyjnej wrzutki, na którą zza pleców Szymińskiego nabiegł Marco.

Po prawdzie mogło skończyć się i wyżej niż 2:0, ale tak jak Marco przy golu na 1:0 pokazał charakterystyczną dla snajpera wysokiej klasy bezwzględność i opanowanie, tak tych cech zdecydowanie brakło choćby Kovaceviciowi, który – nie bójmy się tego stwierdzenia mówiąc o strzale z czterech metrów prosto w bramkarza – okradł z drugiej asysty szalejącego dziś na prawej stronie i wjeżdżającego raz za razem na obieg Pawła Stolarskiego.

Wspomnianych cech nie pokazali też Reca i Biliński przy jedynych lepszych sytuacjach Wisły. Raz, gdy skrzydłowy poszedł między trzech obrońców i strzelił obok. Dwa, kiedy wyszedł sam na sam z Kuciakiem i strzelił prosto w golkipera Lechii. Trzy, gdy to „Bila” stanął oko w oko z golkiperem Lechii ale źle przymierzył z półwoleja. Choć powiedzmy sobie też szczerze, że gdyby Wisła zdobyła choćby punkt, mielibyśmy poczucie, że sport okazał się dziś dla Lechii potwornie niesprawiedliwy. Bo na inaugurację sezonu ta była zwyczajnie bardziej przekonująca.

***

Reklama

A, byśmy zapomnieli. Chcecie pokazać nam, że się nie znamy i Stolarski zasługiwał na notę 1 a nie 7, a Furman powinien cieszyć się z pierwszej (i na pewno nie ostatniej) dziesiątki? Od dziś na Weszło w pomeczówkach nie dostajecie tylko naszych ocen, ale też sami możecie wystawiać swoje cenzurki.

***

[event_results 336495]

Bramki:
0:1 – Marco Paixao (asysta: Paweł Stolarski, kluczowe podanie: Flavio Paixao)
0:2 – Mateusz Matras (asysta: Milos Krasić)

Kartki:
Żółte:
Dominik Furman – Daniel Łukasik, Marco Paixao
Czerwone:
 Dominik Furman (druga żółta)

Gracz meczu: Paweł Stolarski (Lechia)
Minus meczu: Dominik Furman (Wisła P.)

Sędzia: Jarosław Przybył 6/6

fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
1
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
3
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

55 komentarzy

Loading...