Reklama

Vadisowi poprzewracało się w głowie. Jego serce było już poza Warszawą

redakcja

Autor:redakcja

11 lipca 2017, 10:01 • 8 min czytania 39 komentarzy

– Wcześniej byłem optymistą, z jego strony też były sygnały, że może zostać. Niestety, potem w głowie zupełnie mu się poodwracało i był już nastawiony tylko na odejście. Tu naprawdę nic już nie dało się zrobić. Przez pierwszy tydzień, licząc od zakończenia sezonu, można było wierzyć, że coś z tego będzie. Potem jednak sytuacja się zmieniła diametralnie i przekaz Vadisa był jeden: chcę odejść – mówi w wywiadzie dla „Super Expressu” Dariusz Mioduski, prezes warszawskiej Legii.

Vadisowi poprzewracało się w głowie. Jego serce było już poza Warszawą

FAKT

Materiały o Dawidzie Kownackim i Vadisie Odjidjy-Ofoe przytaczamy przy okazji przeglądania „PS”, tutaj fragment o Rakelsie i o tym, że Lech polował na Łotysza już wcześniej.

Można stwierdzić, że wreszcie trafił do Lecha, który już wcześniej robił do niego podchody. – Dochodziły do mnie faktycznie takie słuchy. Polował na mnie zwłaszcza wtedy, gdy miałem bardzo dobry okres w Cracovii. Wtedy był poważny temat – potwierdza Rakels, który jednak zdecydował się zimą ubiegłego roku pójść do Reading FC. Teraz z tego angielskiego klubu został wypożyczony.

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.42.02

Reklama

Wayne Rooney zdradził, że grając w United spał… w piżamie Evertonu.

Za każdym razem, gdy Czerwone Diabły przyjeżdżały na mecz z Evertonem, angielskiego napastnika witało buczenie i gwizdy (…). Anglik robi jednak wszystko, by ten występek został szybko zapomniany. W pierwszym wywiadzie dla klubowej telewizji Rooney wyraźnie zasugerował, że choć grał w Manchesterze United, nie zapomniał, skąd pochodzi.

– Nie mogłem o tym mówić głośno, ale teraz się przyznam: przez ostatnie 13 lat razem z dziećmi w domu zakładałem piżamę Evertonu – zdradził.

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.42.12

GAZETA WYBORCZA

Sportowe strony „Wyborczej” dziś niepiłkarskie, lecimy dalej.

Reklama

SUPER EXPRESS

„SE” przygląda się zarobkom piłkarzy. Lewandowski zgarnia rekordowe 274 tysiące złotych dziennie.

Oczywiście podstawowym źródłem dochodów RL jest kontrakt z Bayernem Monachium, przedłużony – na dużo lepszych warunkach niż poprzednia umowa – w grudniu 2016 roku. Choć w niemieckich mediach pojawiała się przy tej okazji kwota 15-16 mln euro za sezon, to z moich informacji wynika, że Polak tak naprawdę został najlepiej opłacanym piłkarzem w historii Bundesligi z umową w wysokości 20 mln euro brutto za rok gry. W kontrakcie RL ma też wpisane ważne bonusy. Dodatkowe, duże pieniądze, wpadną mu gdy: a) zostanie mistrzem Bundesligi; b) wygra Ligę Mistrzów; c) w klasyfikacji „Złotej Piłki” zajmie miejsce na podium.

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.49.27

Dariusz Mioduski mówi w rozmowie z „SE”, że zatrzymywanie Vadisa na siłę byłoby tego lata kompletnie bez sensu, bo Belgowi poprzewracało się w głowie.

Saga z Vadisem zakończona. Jakie uczucie w panu dominuje? Ulga, złość, radość, frustracja, zirytowanie?
Z jednej strony – na pewno żal, bo przecież chciałem, żeby Vadis został w Warszawie. Ale z drugiej – w jakimś sensie ulga, że to się już skończyło. Dla mnie liczy się dobro klubu, nie można było tej sytuacji przeciągać w nieskończoność. Wcześniej byłem optymistą, z jego strony też były sygnały, że może zostać. Niestety, potem w głowie zupełnie mu się poodwracało i był już nastawiony tylko na odejście. Tu naprawdę nic już nie dało się zrobić.

Gdyby to umiejscowić kalendarzowo: kiedy myślał pan, że się dogadacie, a kiedy się wszystko odwróciło?
Rozmowy o nowej umowie zaczęliśmy po sezonie, przed końcem rozgrywek to nie miało sensu. Umówiliśmy się, że najpierw kończymy grać, a potem rozmawiamy. I tak przez pierwszy tydzień, licząc od zakończenia sezonu, można było wierzyć, że coś z tego będzie. Potem jednak sytuacja się zmieniła diametralnie i przekaz Vadisa był jeden: chcę odejść (…) Nie bardzo wierzę, że ta oferta Olympiakosu była dużo lepsza od naszej. Moim zdaniem nie chodziło o pieniądze. On tu po prostu już dalej nie chciał grać.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.50.53

„Przegląd” zaczyna od wywiadu z Vadisem. W rozgoryczeniu kibiców i kolegów z drużyny Belg nie widzi swojej winy.

Część kibiców miała pretensje do pana za to, w jaki sposób żegnał się pan z klubem. Śledził pan internetowe fora?
Nie zrobiłem niczego złego. Na zgrupowaniu w Warce nie zjawiłem się z powodu narodzin córki. Po porodzie musiałem zająć się sprawami urzędowymi. W tamtym momencie najważniejsze dla mnie było dziecko. Gdy jednak klub kazał mi wrócić, wróciłem. Wszystko odbywało się za zgodą Legii. Kibice nie powinni się więc złościć.

Koledzy z drużyny też mogli nie być szczęśliwi z powodu pana nieobecności.
Kiedy przyjechałem do Warszawy, przeprosiłem ich za to, że zabrakło mnie na obozie. Życzyłem im wszystkiego najlepszego, oni mi też. Będziemy przyjaciółmi, to najważniejsze.

„PS” pokrótce przedstawia też nowego zawodnika Legii – Hidelberto Pereirę.

Hildeberto to bardzo ofensywnie grający prawy obrońca. Z powodzeniem może występować też na skrzydle i jako ofensywny pomocnik. Jeszcze cztery lata temu, kiedy Benfica dotarła do finału młodzieżowej Ligi Mistrzów (przegrała 0:3 z Barceloną), grał jako napastnik. Ma zresztą jeden z najlepszych bilansów w historii tych rozgrywek – 20 występów i 9 goli (rekordzista Borja Mayoral z Realu Madryt ma 15 trafień). Z czasem przeszedł podobną przemianę jak Łukasz Piszczek.

Jest bardzo wybiegany, szybki i ciągnie go pod bramkę rywali. Zawsze uczestniczy w akcjach ofensywnych, lubi dryblować i schodzić z piłką do środka. Jest dobrze wyszkolony technicznie.

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.51.53

Kownacki na trampolinie do wielkiego klubu. Co czeka Polaka w Sampdorii?

O tym, że z Sampdorii można się wybić wysoko, przekonują duże transfery Schicka lub Muriela. W końcu 21-letni czeski napastnik przeszedł błyskawiczną drogę od gracza anonimowego do wielkiej gwiazdy. Wcale nie przychodził do Genui jako piłkarz mający grać w podstawowym składzie, jednak w trakcie rozgrywek przebił się do jedenastki. Po sezonie walkę o niego stoczyły Juventus i Milan. Wybrał Turyn, bo był gorąco namawiany m.in. przez wiceprezydenta Juve, swojego rodaka, Pavla Nedveda. A kiedy przed rokiem stawał się zawodnikiem Sampdorii, ta zapłaciła Sparcie Praga 4 mln euro, czyli tyle, ile teraz za Kownackiego.

Z Genui droga na szczyt jest krótka, choć to na razie zupełnie nie temat do rozmyślań dla Kownackiego. On musi udowodnić trenerowi Giampaolo, że w najbliższym sezonie może w ogóle na niego liczyć.

A Tomasz Kędziora już w drodze do Kijowa.

W poniedziałek skończył mu się odpoczynek, jaki dostał od trenera Nenada Bjelicy. Nie oznacza to jednak, że pojawił się na treningu w Poznaniu. Nie było go też na niedzielnej prezentacji zespołu w centrum handlowym Posnania. Poleciał bowiem do Kijowa na testy medyczne przed transferem do Dynama Kijów. Już w ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że kluby porozumiały się. Negocjacje, które odbyły się w Monte Carlo, gdzie mieszka prezes ukraińskiego klubu Ihor Surkis zakończyły się powodzeniem. 23-latek był w tym czasie na wakacjach na greckiej wyspie Krecie, z której wrócił w czwartek.

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.52.01

Górnik, czyli śląska siła. Beniaminek wywalczył awans dzięki zawodnikom z regionu, teraz oni mają go prowadzić do zwycięstw w ekstraklasie.

W ciągu roku Górnikowi udało się całkowicie odmienić oblicze drużyny. Gdy zabrzanie spadali z ekstraklasy, mieli na utrzymaniu kilkudziesięciu zawodników na kontraktach. W większości armię zaciężną, która nie wnosiła żadnej wartości sportowej. – Patrząc na Górnika z zewnątrz, mogło się wydawać, że stanęliśmy przed trudnym do zrealizowania zadaniem. Jednak wiedząc więcej niż zwykły kibic, zdawałem sobie sprawę, że ten klub ma potężny potencjał. To dobre miejsce, by się rozwijać i pokazujemy to powoli także ludziom z zewnątrz. Krok po kroku wprowadzaliśmy chłopców stąd – tłumaczy Brosz, który w pewien sposób odtwarza sposób budowy Górnika sprzed kilkudziesięciu lat. – Lubię się spotykać ze starszymi piłkarzami, którzy osiągali tu ogromne sukcesy. Wielu z nich przychodzi na nasze zajęcia i nadal żyje klubem. Analizowałem kiedyś z nimi, skąd pochodzili piłkarze wielkiego Górnika. W większości były to miast ościenne. Oczywiście, dziś jest otwarta Europa, ludzie są kosmopolitami, nie ma granic, ale skoro wtedy dało się zbudować w ten sposób silny klub, teraz też jest to możliwe.

Oprócz tego:

– Steinbors bohaterem Arki
– Dijon oferuje 5 milionów złotych za Lukasa Haraslina
– Dariusz Wdowczyk ma tylko jednego nominalnego lewego defensora – Adama Mójtę
– Kiko Ramirez chce grać trójką obrońców

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.52.10

Na koniec dwa teksty z Premier League – ten bardziej interesujący dla nas to bardzo możliwe wypożyczenie Kamila Grabary do Oldham.

Poważnie rozpatrywana jest kandydatura Grabary. W sobotę Polak zagrał 90 minut w sparingu ze Stalybridge Celtic, spadkowiczem z szóstej ligi. Mecz był transmitowany na żywo w internecie, a nazwisko bramkarza utajniono, w składach widniał jako „Trialist”. Oldham wygrało 4:1, Grabara bronił dobrze i szczęśliwie, nie ponosi winy za straconego z bliska gola. Możliwe, że na ten rok przeniesie się do miasta położonego 100 km na wschód od Liverpoolu. – Nie chciałbym tego komentować, dopóki nic nie jest oficjalnie ustalone, ale na pewno nie grałem w tym meczu przypadkiem – mówi „PS” Grabara. Informacje o tym, że dzięki dobrej postawie w rezerwach i juniorów Liverpoolu będzie wypożyczony do jednego z klubów League One, pojawiały się już kilka tygodni temu.

Zrzut ekranu 2017-07-11 o 08.52.16

Oprócz tego Conte wściekły na powściągliwą politykę transferową Chelsea.

Od wielu tygodni wydawało się, że Romelu Lukaku trafi do Chelsea. Antonio Conte też tak myślał. Już dawno temu powiedział swoim szefom, że za wszelką cenę mają sprowadzić wicekróla strzelców poprzedniego sezonu Premier League. Kiedy jednak okazało się, że Belg wybrał Manchester United a nie klub mistrza Anglii, Włoch wpadł w szał. Tak przynajmniej opisuje to gazeta „Express”. Według niej menedżer The Blues ma zamiar (albo już to zrobił) iść do prezesów i wyjaśnić, dlaczego latem na rynku transferowym działają tak nieskutecznie.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

39 komentarzy

Loading...