Reklama

Hajto, Rasiak i inni. Bednarek po polskich śladach

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2017, 12:05 • 7 min czytania 20 komentarzy

Niewiele klubów w Anglii tak chętnie sięga po Polaków. Bednarek jest już siódmym piłkarzem znad Wisły, który zostaje „Świętym”. Niektórzy nasi zapisali taką kartę, że do dziś kibice zapisują ich nazwiska z błędem, ale są też tacy, którzy zapracowali na szacunek na stadionie St. Mary.

Hajto, Rasiak i inni. Bednarek po polskich śladach

***

TOMASZ HAJTO

HAJTO

Tomasz Hajto szczyt swojej kariery osiągnął w Schalke i basta. Gdy ludzie pytają dlaczego po odejściu z Gelsenkirchen niewiele osiągnął, zapominają, że Hajto odchodził stąd w wieku 32 lat.

Reklama

Do Southampton ściągał go latem 2005 Harry Redknapp. Southampton właśnie spadło z ligi i doświadczony Hajto miał pomóc błyskawicznie powrócić do elity. Póki był w klubie Redknapp, póty Polak grał – gdy pojawił się George Burley, reprezentant Polski powędrował na ławkę. Drużyna zawiodła, zajęła raptem dwunaste miejsce.

U nas w cyklu „Jedenastki kumpli” wspominał niektórych graczy Soton:

– Prawe skrzydło na pewno dla Theo Walcotta. Kiedy zaczął z nami trenować, miał niecałe 16 lat, a już wtedy potrafił wejść do drużyny bez żadnych kompleksów. Potrafił też wejść do niełatwej dla młodego ligi, do ligi naprawdę wymagającej. Miał takie odpalenie, że jakkolwiek bym mu zagrał, wiedziałem, że on do tej piłki i tak zdąży dobiec. Nie dziwi mnie jego dalsza kariera w Arsenalu czy reprezentacji.

Wise to z kolei wielkie nazwisko, wielkie sukcesy i wielka postać. Miał może ze 165 centymetrów, ale harował na całym boisku. Pamiętam taki mecz… Przeciwnicy zaczynają od środka, zagrywają do boku, od razu później do tyłu. Ja patrzę, a tu Dennis w niego wjeżdża wślizgiem. Która to była, z piąta-szósta sekunda meczu? Dostał żółtą kartkę, choć zdecydowanie zapracował na czerwień.

Skoro z prawej Walcott, to na drugim skrzydle Gareth Bale, prawda?

Żaden Bale, Bale to wtedy się u nas nie łapał, dopiero zaczynał, stawiał pierwsze kroki! U mnie jest Jacek Krzynówek.

Reklama

Zagrał siedemnaście razy, zgarnął kilka żółtych kartek, jedną czerwoną. Z Watford strzelił samobója… dwie minuty po wejściu na boisko. Najgorszy mecz zagrał z Leeds, które przegrywało do 70′ minuty 0:3, ale wyciągnęło na 4:3 w dużej mierze po błędach Polaka, który pojawił się na murawie po przerwie.

BARTOSZ BIAŁKOWSKI

Bartosz Białkowski trafiał do Southampton z łatką bramkarskiego „wonderkida”. Miał na koncie raptem kilka meczów w Ekstraklasie, ledwo co odebrał dowód osobisty, a już grał w Championship. Co więc poszło nie tak? Dlaczego zamiast zostać gwiazdą, względnie pójść wyżej, całe lata siedział na ławce?

Bartek opowiedział nam o tym w wywiadzie:

Wróciłem do Polski na święta, po paru dniach odbieram telefon od Jarka: Burley trenerem Southampton. Chce mnie od ręki.

Ale to nie był ani Inter, ani Man Utd, ani Arsenal.

Tylko spadkowicz z Premier League, ale wreszcie miałem spokój. Nie musiałem się martwić o swoją przyszłość, miałem dobry klub ze świetną bazą treningową. Byli tu Polacy, Tomek Hajto i Kamil Kosowski, którzy pomagali mi się zaadaptować, przywozili mnie na treningi, zabierali na kolacje, za co bardzo im dziękuję. Poza tym, ja tam od razu grałem. Ledwo się pojawiłem, a dowiedziałem się, że gram najbliższy mecz. Zagrałem świetnie, na zero z tyłu, miałem super wejście. Po dwóch miesiącach zerwałem więzadła, ale wtedy pojawiła się propozycja z Liverpoolu. Southampton ją odrzuciło. Raptem po paru moich tygodniach w Anglii, zaproponowali mi nowy, lepszy kontrakt. Stwierdziłem, że zostanę, dojdę do siebie po kontuzji i wrócę do składu.

(…) Ty po mistrzostwach wróciłeś do klubu, ale wkrótce zmieniło się wszystko.

Wróciłem z Kanady. Miałem tydzień wolnego czasu, reszta drużyny od dawna trenowała. Zacząłem jednak jako pierwszy bramkarz, tylko, że dostałem czwórkę od Crystal Palace, z czego trzy bramki były moje. Po prostu nie mój dzień, tak się czasem zdarza. Trafiłem na ławkę i podnosiłem się z niej już bardzo sporadycznie.

Więcej minut rozegrałeś w pierwszym sezonie, niż przez kilka kolejnych lat.

Kto mógł przewidzieć, że moje losy tak się potoczą? Że Kelvin Davis złapie taką formę, że przez trzy, cztery lata będzie nie do ruszenia, że będą go wybierać do jedenastek sezonu? Cóż ja mogłem.

Nie miałeś innych opcji?

Były, praktycznie co okienko. Mogłem pójść na wypożyczenie do League One, League Two albo wrócić do Polski. Byłem bliski Wisły Kraków za Macieja Skorży, Alan Pardew się zgodził, wszystko ustalone. Dziesięć minut później Pardew przyszedł do mnie i mówi: mam złą wiadomość. Nie możesz iść do Krakowa, bo stamtąd nie możemy cię w każdej chwili wezwać. I znowu siedziałem w Southampton.

Zasiedziałeś się.

Trzeba było iść i grać, ale ja też niepotrzebnie obawiałem się co ludzie w Polsce powiedzą. Poszedł do League One, przepadł, nie poradził sobie. Naprawdę się tym przejmowałem. Czasem blokował mnie klub. Kiedy chciał mnie Roy Keane w Ipswich – 2009 rok – wtedy Soton nie chciało mnie puścić. Zagrałem czasem w pucharach, jak choćby z Man Utd, ale impas trwał.

Co zdecydowało, że wreszcie wyrwałeś się z Southampton?

2012 rok, sezon, w którym awansowaliśmy do Premier League. Nigel Adkins wziął mnie do siebie w połowie sezonu i powiedział, że dadzą mi nowy kontrakt. Ale skończył się rok, mieliśmy awans, trener powiedział mi: musisz iść gdzieś grać. Ja uważałem tak samo. Iść gdziekolwiek, byle tylko grać. Nasiedziałem się na ławce dość. To był ostatni dzwonek, by jeszcze pracować na swoje nazwisko.

Szacunek dla Bartka, że po odejściu z Soton podniósł się i wszedł na wysoki poziom. Jego kariera w tym klubie wygląda osobliwie:

Screen Shot 06-28-17 at 11.00 AM

źródło: 90minut.pl

KAMIL KOSOWSKI

Kamil_Kosowski

Kamil Kosowski miał podbić piłkarską Europę, ale Cupiał trzymał go na krótkiej smyczy. Dzisiaj pewnie wyjechałby o wiele wcześniej i kto wie co by osiągnął. Wtedy? Kuriozalna umowa z dwuletnim wypożyczeniem, po którym trafiał tylko do Kaiserslautern. Później trafił do Southampton, przez które przemknął jak kometa. Piłkarz, który miał papiery na poważne europejskie granie, został tam – nie przymierzając – Hristu Chiacu. Osiemnaście meczów i jeden gol w sezonie 05/06, ale żeby ktoś go pamiętał – przesada. Drużyna grała słabo, zamiast bić się o powrót do Premier League, walczyła o utrzymanie. Do dziś na forach niektórzy zapisują go jako KOZOWSKI. Nie pomogła mu na pewno kontuzja, której doznał w grudniu, a po której rehabilitował się kilka miesięcy. Gdy wrócił, jego największym sukcesem było to, że nie wypadł z kadry na niemiecki mundial.

GRZEGORZ RASIAK

rasiak009

Rasiak do Southampton trafiał jako gwiazda. Tak należy określić gościa, który przychodził z Tottenhamu, a jeszcze niedawno był idolem w Derby. Do Soton ściągał go George Burley, który współpracował z Polakiem własnie w szatni The Rams. Po trzymiesięcznym wypożyczeniu Southampton zapłaciło za Rasiaka dwa miliony funtów.

Polak zaczął wybitnie. Strzelał jak na zawołanie. W sezonie 06/07 został najlepszym strzelcem klubu z 20 bramkami na koncie (18 ligowych), choć pod koniec sezonu nie był już pewniakiem do gry. Niestety, co najistotniejsze, Southampton przegrało playoffy o Premier League, w dodatku… z Derby. Rasiak strzelił bramkę w ostatnich minutach meczu wyjazdowego, co doprowadziło do dogrywki, a w konsekwencji karnych.

Jesień sezonu 07/08 miał w miarę udaną, przez co odezwało się do niego Bolton. Rasiak miał tu zastąpić… odchodzącego do Chelsea Anelkę. Cóż, delikatnie mówiąc, nie udało się. Niemniej jeśli chodzi o graczy z pola, żaden Polak nie zapisał tutaj lepszej karty.

MAREK SAGANOWSKI

Saganowski celebrates his second goal, Wolves v Saints

Legenda ŁKS-u została wypożyczona zimą 2006 z Troyes. Sagan grał wspólnie z Rasiakiem w sezonie 06/07, razem walczyli o awans. Mogło być pięknie – dwóch polskich napastników wprowadza drużynę do Premier League. Nie udało się, ale Saganowski ten czas może wspominać dobrze: miał takie eksplozje formy, że w pięć kolejek potrafił wbić siedem bramek. Sezon zamknął dziesięcioma golami w trzynastu meczach. Wystarczyło, by na stałe przeniósł się do Anglii.

Sezon 07/08 miał dużo słabszy, trafił tylko trzy razy. Ale wiedział kiedy zagrać najlepszy mecz: ostatnia kolejka, starcie o wszystko z Sheffield Utd. Southampton może spaść. Polak strzela gola, asystuje, Soton wygrywa i zachowuje ligowy byt. Nie dziwi, że ten mecz znalazł się w książce ” SOUTHAMPTON GREATEST GAMES: SAINTS FIFTY FINEST MATCHES”.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Następny rok to problemy finansowe w klubie, przez co Polak korzysta z oferty Aalborga, gdzie trafia w Lidze Mistrzów. Wiosną wraca do Anglii i choć ma formę, bo trafia sześć razy w pierwszych siedmiu meczach, tym razem Southampton spada do League One. Saganowski zagra tu sześć meczów, potem skorzysta z oferty Atromitosu.

ARTUR BORUC

Boruc przychodził do Southampton z Fiorentiny, ale nie było na pewno tak, że Święci się o niego zabijali. Ładnych kilka miesięcy szukał dalszej drogi, dopiero wtedy padło na Southampton. Była połowa września, więc nie przepracował lata z drużyną, co widać było w meczach z West Hamem i Tottenhamem, w których grał słabo. W zasadzie miał zostać rezerwowym i istotnie, oglądał plecy Paulo Gazzanigi.

Ale powiedzmy sobie jasno: kto to jest Gazzaniga? No właśnie. Od stycznia 2012 bronił już Polak, z każdą kolejką łapiąc pewność. W kwietniu „wybronił” sobie przedłużenie kontraktu. W następnym sezonie miał wzloty i upadki: z jednej strony wspaniały mecz na Old Trafford, wiele czystych kont. Z drugiej strony to:

Po sezonie powędrował do Bournemouth, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Na pewno w „Cherries” zapisuje piękniejszą kartę niż w Southampton, gdzie był tylko i aż solidnym golkiperem.

***

Jak widać Bednarek nie rywalizuje z legendami. W zasadzie wystarczy, że zacznie grać regularnie, a zostanie najlepszym Polakiem w historii Świętych. Do tego jednak praca, praca i jeszcze raz łut szczęścia.

Najnowsze

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
2
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

20 komentarzy

Loading...