Reklama

Rosja zdaje pierwszy test, ale na oceny musi poczekać

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2017, 19:36 • 2 min czytania 22 komentarzy

Zdajemy sobie sprawę jak wielka jest presja na Rosjanach, by na mundialu organizowanym przez siebie wykręcić dobry wynik – pamiętamy polskie Euro i niestety pamiętamy ten huk, kiedy pękał balon oczekiwań. Wydaje się, że Sborna jest w o tyle lepszej sytuacji, że rok przed właściwym turniejem rozegrać inny – o niewielkiej randze, ale zawsze. Przechodzi egzamin generalny i dziś na pierwszy ogień ekipa Czerczesowa wzięła sobie przedmiot najłatwiejszy, czyli Nową Zelandię. 

Rosja zdaje pierwszy test, ale na oceny musi poczekać

Stanęło na 2:0, a obie bramki dla gospodarzy padły po zgrabnych, może nawet jest uzasadnione byłoby powiedzieć – po kombinacyjnych akcjach rosyjskiego zespołu. Pierwsze trafienie to przejęcie w środku pola, szybkie, intuicyjne zagranie od Poloza do Głuszakowa, ten przerzucił piłkę nad bramkarzem, a ta po sporym zamieszaniu wturlała się do siatki. Gola ostatecznie zakwalifikowano jako samobój Boxalla. Mózgiem drugiego trafienia był natomiast Smołow, rozegrał piłkę i w myśl zasady dajesz-idziesz pobiegł w pole karne, poczekał na zwrotne zagranie, dostawił nogę i było po sprawie. Jeśli ktoś chce się czepiać, że w pierwszym golu mimo wszystko więcej było przypadku, to co do drugiego nie ma już zastrzeżeń.

2:0 nie wygląda na wynik imponujący tym bardziej, że Nowa Zelandia to żadna potęga, ale nie ma co Rosjan też specjalnie krytykować.

Przede wszystkim, oni naprawdę chcieli dziś atakować, strzelać, grać z rozmachem. Pewnie, brakuje im jeszcze zgrania i automatyzmów, ale wyglądali nieźle. Od razu rzucili się na rywala, jednak pech, centymetry, brak dokładności powodował, że więcej goli nie padło. Goście bowiem dwukrotnie wybijali piłkę z linii, kilkukrotnie ratował ich Marinović (choćby strzały Poloza i Jerochina), słupek (uderzenie Vasina) czy sędzia. Arbiter powinien bowiem gwizdnąć jedenastkę gdy Marinović faulował Poloza w szesnastce. Pojawiały się głosy, że kontakt był delikatny, ale naprawdę nie trzeba łamać nogi, by zasłużyć na karę – bramkarz uderzył rywala kolanem w piętę i spowodował upadek.

Goście mieli więc wiele szczęścia w tym spotkaniu, najwięcej na co mogli liczyć w tym spotkaniu to fartowne 0:0, ale zwyczajnie nie zasługiwali. Widać, że to drużyna z końca pierwszej setki rankingu FIFA – w obronie popełnili kilka sporych błędów, w ataku jedynym ich pomysłem była laga na Dawidka, tyle że w rolę Dawidka wcielił się Chris Wood. Parę razy się przepchnął, parę razy wygrał główkę, ale co on może biedny sam. A i tak na końcu się okazało, że najgroźniej było po uderzeniach Smitha i Thomasa, oczywiście z większego czy mniejszego przypadku.

Reklama

Rosjanie czekają na poważniejsze sprawdziany, przed nimi Portugalia i Meksyk. Wtedy będziemy mogli więcej powiedzieć, jak Sborna stoi w obronie i jakie pomysły ma na grę w ataku, gdy rywal umie się bronić.

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...