Reklama

Raz do roku wygrywamy z kimś poważnym. Jak Jacek Bąk napoczął Włochów

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2017, 10:54 • 1 min czytania 8 komentarzy

Wszyscy krzyczeli przed eliminacjami do EURO 2004, że grupa jest tak łatwa, że przejdziemy ją na stojąco. Faktycznie, zespoły na papierze nie wyglądały mocarnie, ale czy nam to robiło różnicę? Po prostu wypadaliśmy źle, niezależnie na czyim tle. Dwie wygrane z San Marino oraz z Łotwą i Węgrami – oto nasz dorobek w eliminacjach. Reszta to remisy albo hańbiące porażki. Brak awansu na tamten turniej tylko nas utwierdził w przekonaniu, że – no faktycznie – gramy na stojąco. Ale łatwi to jesteśmy my.

Raz do roku wygrywamy z kimś poważnym. Jak Jacek Bąk napoczął Włochów

Wzloty w tamtym okresie też były. Szkoda tylko, że nic nie znaczące. W ramach meczu towarzyskiego, nasi zmierzyli się z Włochami, którzy za trzy lata mieli sięgnąć po złoto na mundialu. Co prawda w sparingu, ale lepiej go wygrać, niż znów się denerwować i szukać wymówek. Dzisiaj przypomnimy jedną z bramek z tamtego starcia. Włochów napoczęliśmy szybko. Dośrodkowanie z rożnego, piłka została wypiąstkowana przed pole karne, ale po chwili wróciła, a że pod nogi Jacka Bąka, to ten uderzył z pierwszej piłki i dał nam prowadzenie. Polecamy obejrzeć wam cały skrót, później strzelali też Tomasz Kłos i Jacek Krzynówek, a całe spotkanie zakończyło się naszym zwycięstwem 3-1. Honor Włochom uratował Antonio Cassano.

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

8 komentarzy

Loading...