Reklama

„Ale teraz to już na serio ostatnia szansa” – odcinek dwudziesty ósmy

redakcja

Autor:redakcja

12 czerwca 2017, 20:48 • 3 min czytania 52 komentarzy

Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN to organ dość specyficzny. Ich zadanie z grubsza można określić jako próbę pogodzenia ognia z wodą za pomocą agrafki i gumy do żucia. Z jednej strony powinni stać na straży porządku i uczciwości – bezwzględnie ścigać i karać wszystkie przypadki zaległości w pensjach czy braków organizacyjnych. Z drugiej strony – przecież to nie kat w czerwonym kapturze, ale jeden z organów funkcjonujących w szeroko pojętym środowisku piłkarskim. W interesie środowiska piłkarskiego jest zaś, by kluby raczej nie upadały, by 14-krotni mistrzowie raczej nie grali w IV lidze i przede wszystkim – by wierzyciele mogli ściągać długi choćby i od pacjenta w agonii, zamiast bezradnie krzyczeć w kierunku jego mogiły.

„Ale teraz to już na serio ostatnia szansa” – odcinek dwudziesty ósmy

Dlatego też dalecy jesteśmy od krytykowania pięćset szesnastej próby utrzymania przy życiu Ruchu Chorzów. Dziś Komisja wydała komunikat – do 19 czerwca Ruch ma czas na spłatę zobowiązań, od których miga się od dobrych kilkunastu miesięcy. Pisaliśmy o każdej zaległości – o niewypłaconych premiach dla piłkarzy, o pensjach Dariusza Gęsiora oraz niezapłaconej części od transferu Mariusza Stępińskiego, przy której wierzycielem jest niemiecki FC Nurnberg. Trupy w Chorzowie wypadają z każdej szafy, statek przecieka w siedmiu miejscach, pożar obejmuje połowę parteru i całe piętro – ale Ruch jeszcze dyszy.

7 dni to diabelnie mało, jeśli zaległości sięgają kilkunastu miesięcy i więcej. Wygląda to też naprawdę jak ostatnia szansa. Brak licencji na I ligę – a taki scenariusz zostanie zrealizowany w przypadku dalszego migania się od spłaty długów – to właściwie śmierć Ruchu i tak zwany „start od zera”.

Tu jednak pojawiają się słuszne argumenty zwolenników podtykania kolejnych kroplówek – „start od zera” brzmi pięknie, powrót rok po roku, kolejne awanse, fety, ckliwa historia o feniksie z popiołów, ale odsiewając didaskalia – to też stadko wierzycieli, którzy zostają bez pieniędzy oraz bez szans na otrzymanie choćby najmniejszej części z nich. Trup sobie dogorywa, komornik zajmuje, co da się zająć, a w tym samym czasie nowy klub w blasku chwały wraca rok po roku na swoje miejsce. Ma nazwę, trofea i historię starego, ale długi? Długi to nie my, to tamci!

Zrozumiałe, że Komisja Licencyjna chcąc reprezentować interes oszukanych przez Ruch musi próbować podtrzymywać go przy życiu – wystarczy wyobrazić sobie, że Komisja degraduje Ruch już zimą, gdy mleko się rozlało. Ilu ze spłaconych w ostatnich 6 miesiącach ludzi zobaczyłoby wówczas swoje pieniądze?

Reklama

Ale nawet w takim tłumaczeniu dojeżdżamy do ściany. Jeśli 19 czerwca Ruch będzie miał zaległości licencyjne – czyli którekolwiek z trzech wymienionych wyżej – licencji nie otrzyma. Upadek będzie wówczas przesądzony. Siedem dni. Zegar tyka, ale co najgorsze – Janusz Paterman, mimo zaufania i wsparcia kibiców, wygląda na gościa, który zamiast płacić wierzycielom, woli finansować prawników, szukających coraz to nowych sposobów, by uniknąć najprostszej czynności: płacenia.

A bez tego Ruch Chorzów w piłce nożnej funkcjonować nie może, niezależnie ile ma tytułów i jak piękną historię.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

52 komentarzy

Loading...