Reklama

Chojniczanka chciała upiec sernik bez twarogu

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2017, 13:07 • 5 min czytania 30 komentarzy

Pierwszy raz w życiu postanowiliście upiec ciasto, bo w sumie co w tym trudnego? Bierzecie przepis z neta i robicie początkowo wszystko krok po kroku. Idzie jak po sznureczku, ale w trakcie zabrakło wam paru składników. Ale bez przesady przecież od paru jajek mniej, czy braku innej pierdoły nic się nie stanie. Po godzinie pieczenia pędzicie do piekarnika z prędkością Usaina Bolta, a tam szok i niedowierzanie. Zamiast urodziwego placuszka wyszedł jakiś niedorobiony zakalec. Dlaczego tak? No to dość proste, tylko wydawało wam się, że wszystko robicie jak należy. Zupełnie jak Chojniczanka, która miała awans na wyciągnięcie ręki, ale później zamiast realizować plan, pomyliła najważniejszy składnik.

Chojniczanka chciała upiec sernik bez twarogu

Największym zaskoczeniem I ligi była Chojniczanka, która mogła spełnić marzenia i awansować do Ekstraklasy. Szczerze mówiąc znaleźli sobie idealny moment, bo od startu rozgrywek nie kreował się żaden faworyt, który zamiecie stawką i zgarnie awans parę kolejek przed zakończeniem sezonu. Z początku mało kto jeszcze wierzył, że to realne, ale im dalej w las tym Chojna była coraz poważniej traktowana. Zimowanie na pozycji lidera było już jasnym sygnałem, że w tych malutkich Chojnicach całkiem na serio myślą o awansie. Zresztą od pewnego czasu, gdy pojawiła się taka szansa klub zacząć przygotowywać się do awansu od strony formalnej. W przypadku awansu na stadionie miała zostać zamontowana podgrzewana murawa. Remont parkingu, budowa nowego centrum prasowego z prawdziwego zdarzenia, czy zwiększenie pojemności stadionu do 4500 miejsc pomimo braku promocji do Ekstraklasy i tak ma zostać wykonana. Cóż, chociaż tyle z tego dobrego, że szanse były, ale się rozmywały z każdym kolejnym meczem w rundzie wiosennej.

Największym problemem Chojniczanki wydaje się bardzo duża rotacja na stanowisku trenera. Aż czterech szkoleniowców w jednym sezonie, to jakoś o trzech za dużo. No dobra, oczywiście Bartoszek chciał odejść sam, a z niewolnika nie ma pracownika w pełni to rozumiemy. Jesteśmy w stanie pojąć również przekazanie drużyny Hermesowi, który mógł być tylko tymczasowym trenerem do końca rundy, ponieważ nie posiadał wymaganej licencji UEFA Pro. No, ale dobra dociągnął do przerwy zimowej i wcale nie narobił wielkich strat. Zimą zarząd i dyrektor Chrzanowski zdecydowali się postawić na anonimowego trenera Piotra Gruszkę. Nie można tego nazwać już działaniem na szybko, czy po omacku. Oczywiście wybór nie był duży na tym etapie sezonu i przy takich możliwościach finansowych, ale jak chce się awansować, to nie można pozwolić sobie na tak fatalny strzał. Zupełnie jak z pieczeniem sernika – możesz zapomnieć o jednym jajku, ale jak nie dodasz proszku do pieczenia czy twarogu, no to siłą rzeczy na podwieczorek nie zaserwujesz pysznego placuszka.

– Bartoszek 16 meczów 8W, 7R, 1P, 31 pkt, średnia punktów na mecz 1,93

– Hermes 3 mecze 1W, 2R, 0P, 5 pkt, średnia punktów na mecz 1,66

Reklama

– Gruszka 9 meczów 2W, 5R, 2P, 11 pkt, średnia punktów na mecz 1,22

– Derbin 6 meczów 2W, 3R, 1P, 9 pkt, średnia punktów na mecz 1,5

Zarówno zarząd i jak i dyrektor sportowy Maciej Chrzanowski twierdzą, że Gruszka był obserwowany już od dłuższego czasu i jego temat często powracał. Odejście Bartoszka spowodowało więc machinę pozyskania byłego trenera Chemika Bydgoszcz. Przejął on drużynę w połowie grudnia, co dawało mu aż cztery miesiące na przygotowanie drużyny na wiosnę. To jakieś ponad sto dni więcej niż miał Hermes, który doświadczenia w prowadzeniu pierwszej drużyny nie miał żadnego. Do tego przejął szatnię, która była w szoku po odejściu Bartoszka, a potrafił zaliczyć kilka całkiem dobrych spotkań. Na trzy spotkania wyjazdowe zgarnął pięć punktów, w tym pod jego dowodzeniem drużyna wywalczyła cenny remis z Zagłębiem Sosnowiec.

Piotr Gruszka przejął drużynę lidera i sam miał być jej liderem, ale chyba coś nie wyszło.

ApN5gWW

Źródło: 90minut.pl

Reklama

Po jego krótkiej kadencji tabela wyglądała tak:

pierwsza liga

Źródło: 90minut.pl

Jak widać stawka również nie szalała i trochę bardziej przyzwoite wyniki w tym czasie i Chojniczanka już parę kolejek przed zakończeniem rozgrywek świętowałaby awans wraz z Sandecją. Co ciekawe wiceprezes Klauzo tak określił odejście Bartoszka.

-Zabierają nam trenera, kapitana statku w czasie sztormu, a my mamy oddać go za darmo? Dla mnie to są chore zasady i kompletnie tego nie rozumiem, a wymaganie od nas by zrobić to jeszcze za darmo to już całkowity żart. W tamtym momencie trener był dla mnie dużo więcej wart niż każdy zawodnik.

Szkoda tylko, że kapitana zastąpiono majtkiem pokładowym czy dowódcą kutra rybackiego. Bo jak inaczej nazwać trenera, który został wyciągnięty z III ligowego Chemika Bydgoszcz, a jego największym sukcesem zawodowym było asystowanie Kafarskiemu w ekstraklasowej Lechii? Było jeszcze samodzielne trenowanie Cuiavii Inowrocław czy Unii Solec, ale to również zbytnio nie dodaje kolorytu CV Gruszki.

W Chojnicach mogą pluć sobie w brodę, bo wystarczyło nie tracić punktów w bardzo dziwnych i wręcz kuriozalnych okolicznościach np.

Znicz Pruszków – Chojniczanka 3:3

Drużyna prowadzi 1:3, a do końca spotkania 35 minut, ale dowozi oczywiście tylko nieszczęsny remis. Ostatnia bramka stracona oczywiście w ostatniej minucie doliczonego czasu.

Chojniczanka – GKS Tychy 1:4

Po pięciu remisach i jednej wygranej przyszedł mecz z Tychami, gdzie drużyna aspirująca o awans powinna rozjechać przyjezdnych jak walec. Zamiast tego sami zostali zmiażdżeni, a Gruszka mimo to pozostał w Chojnicach jeszcze na dwie kolejki.

Pod dłuższym czasienerwy puściły i Gruszkę zwolniono. Do drużyny przyszedł Artur Derbin, który w ostatnich sześciu kolejkach szału nie zrobił, ale dał wyraźny impuls. Drużyna zaczęła grać lepiej, ale w ostateczności zabrakło tego czegoś. Zwłaszcza w ostatnim meczu, bo tutaj najzwyczajniej w świecie zabrakło jaj. Pomijając debiut Derbina i wpierdol z Górnikiem było coraz lepiej i aż trudno uwierzyć, że w ostatnim meczu Chojniczanka przespała pierwszą połowę. Przebudzenie nastąpiło dopiero w okolicach sześćdziesiątej minuty, ale  czasu wystarczyło tylko na wywalczenie remisu. Wydaje się jednak, że gdyby Derbinprowadził drużynę od początku rundy, toostatni mecz mógłby być świętem dla kibiców, a nie walką o awans.

W zeszłym roku była walka o utrzymanie, w tym o awans. Bez wątpienia to dwie różne rzeczywistości i istny rollercoaster. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i na pewno mimo sukcesu jakim było zimowanie na pozycji lidera, druga runda bardzo rozczarowała. Bez wątpienia ta drużyna ma możliwości awansować w kolejnych latach, a Derbin wydaje się odpowiednią osobą, która może ich do tego poprowadzić.

Najnowsze

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
0
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

Komentarze

30 komentarzy

Loading...