Reklama

Spekulacje dobiegły końca – Valverde usiądzie za sterami Barcelony

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2017, 20:47 • 3 min czytania 10 komentarzy

Koniec plotek, rozważań i dyskusji na temat tego, kto zostanie następcą Luisa Enrique. Barca to klub z takiej półki, że przy wakacie od razu ustawia się – a może jest ustawiana przez dziennikarzy – kolejka chętnych do objęcia tej na pewno piekielnie ciekawej oraz prestiżowej, ale i wymagającej posady. Mówiło się o Sampaolim, Unzue czy Koemanie i paru innych, lecz ostatecznie nikt z nich póki co na Camp Nou, przynajmniej jako trener gospodarzy, nie zawita. Od nowego sezonu Dumę Katalonii poprowadzi bowiem Ernesto Valverde.

Spekulacje dobiegły końca – Valverde usiądzie za sterami Barcelony

Valverde siedział ostatnio za sterami Athletiku Bilbao, konkretnie prowadził Basków od sezonu 13/14 – zajmował z nimi kolejno 4.,7., 5. i 4. miejsce w La Liga, wygrał Superpuchar Hiszpanii (pamiętne 4:0, a potem 1:1 właśnie z Barceloną), raz odwiedził progi Ligi Mistrzów, ale bez większej historii, bo został pożegnany po fazie grupowej. Wcześniej kierował choćby Valencią (5. miejsce w lidze – dziś marzenie) czy Olympiakos, z którym zgodnie z planem, trzykrotnie sięgnął po mistrzostwo Grecji. Słabszy okres miał natomiast w Villarrealu, z którego został zwolniony w trakcie sezonu 09/10.

Dziś dostaje wielką szansę, bo spełnia wymogi, jakie stawia Barca przed swoimi trenerami. Jego Athletic potrafił podejść wysoko obroną, zaatakować rywala pressingiem, a tak po prostu musi grać Blaugrana – nikt nie wyobraża sobie, by drużyna z Messim, Neymarem i Suarezem była nastawiona na kontry. Styl gry, którym lubi posługiwać się Valverde, prowadzi w prostej linii do osławionego DNA Barcy – władze klubu chcą, by zespół prowadził ktoś, kto nie będzie potrzebował czasu na zapoznanie się z tamtejszym środowiskiem. A Valverde już na Camp Nou był, co prawda jako piłkarz i niezbyt długo, bo dwa sezony, kiedy specjalnej furory nie zrobił, ale pracował z Cruyffem i rozumie, o co na Camp Nou chodzi. Dlatego też jego nazwisko było wymieniane już wcześniej w gronie faworytów na trenera Barcy, ale wtedy wygrywali Tata Martino czy Luis Enrique.

– To pracowity trener. Ma umiejętności, wielką wiedzę i doświadczenie. Nie boi się korzystać z młodych zawodników – mówił Bartomeu, który dzisiaj poinformował o przyjściu nowego trenera od kolejnego sezonu. Argumentów za Valverde jest na pewno sporo, ale i znaków zapytania nie brakuje. Ciekawe, jak poradzi sobie z dużo lepszym materiał ludzkim – Athletic, Valencia, Villarreal to na pewno solidne ekipy, lecz gdzie im do Barcelony, w której na dziesięciu najlepszych piłkarzy świata gra co najmniej trzech. Z drugiej strony – Enrique przed objęciem pierwszego składu Katalończyków też pracował na niższym poziomie, bo Celta Vigo i AS Roma to też nie ten szczebel, a jednak swoje z Barceloną wygrał.

Natomiast już dziś wiadomo, że roboty jest sporo, a czasu zbytnio nie ma, żadnych sezonów przejściowych taki zespół nie uznaje. Trzeba odzyskać mistrzostwo oraz najlepiej znów zameldować się finale Ligi Mistrzów, wspomniany Enrique zrobił to z marszu i ograł Juventus. Tak więc choć rozgrywki 16/17 nie były dla Barcy zbytnio udane, mimo wszystko zastąpienie odchodzącego szkoleniowca będzie na pewno wyzwaniem.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

10 komentarzy

Loading...