Reklama

Kto otworzy szampana, a kto walnie lufkę na smutno? Sobota podwyższonego ryzyka zgonu!

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2017, 12:37 • 4 min czytania 12 komentarzy

Ruch Chorzów już dawno zluzował Stal Mielec na miejscu klubu-symbolu organizacyjnej prowizorki, napisaliśmy o tym prawie wszystko. Jak donosi dzisiejszy Przegląd Sportowy, w Górniku Łęczna sytuacja również do najweselszych nie należy – piłkarze nie dostają wypłat, część z nich ma przez to problemy z dachem nad głową, a skoro rozważali nawet strajk, to wiemy, że to nie przelewki. Spadek z Ekstraklasy tych dwóch ekip można by więc poniekąd uznać za naturalną konsekwencję tych problemów. Jednak to boisko jest ostateczną weryfikacją, a na nim gdy szukamy kandydatów do gry w I lidze, wysoko rękę do góry podnosi też poukładana Arka Gdynia. 

Kto otworzy szampana, a kto walnie lufkę na smutno? Sobota podwyższonego ryzyka zgonu!

Dzisiejsze spotkania, pierwsza w tym sezonie Multiliga w grupie spadkowej, muszą sporo wyjaśnić. Przede wszystkim powinniśmy już poznać pierwszego oficjalnego spadkowicza, wszak matematyka do tej pory ciągle dawała jakieś szanse beznadziejnemu Ruchowi – ekipie, która nie wygrała od dziewięciu spotkań, z których aż sześć przerżnęła. Tylko przełamanie może utrzymać Niebieskich w grze, ale też niekoniecznie, bo ważny będzie również korzystny wynik na stadionie w Lublinie. Ujmijmy to jasno – niepełnosprawni musieliby wstać z wózków, Uryga strzelić gola, a Grycanki schudnąć. Potrzeba cudu.

Okej, może trochę przesadziliśmy. Według wyliczeń Pawła Mogielnickiego z portalu 90minut.pl szanse poszczególnych drużyn na utrzymanie kształtują się tak:

Piast Gliwice – 99,5%
Cracovia – 99,5%
Śląsk Wrocław – 98%
Górnik Łęczna – 57%
Arka Gdynia – 39%
Ruch Chorzów – 7%

7% nadziei. To pewnie znacznie więcej niż miała Barca przed rewanżem z PSG, nie takie rzeczy w futbolu się zdarzały. Sęk w tym, że samo włożenie różowych okularów nie wystarczy, potrzeba choćby pół argumentu. A gdy szukamy ich w obozie Ruchu…

Reklama

Drużyna? Nie widzimy jej, ten mechanizm po prostu nie funkcjonuje. Żadne tam „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.

Liderzy? Choć jeden? Nie ma. Drużynę Ruchu tworzy dziś z 15 chłopa, ale o żadnym nie potrafimy powiedzieć, że jest w formie, że on może to pociągnąć.

Trener? Z całym szacunkiem, ale Krzysztof Warzycha jeszcze nie udowodnił, że radzi sobie w normalnych warunkach, a co dopiero z pożarem.

W przypadku Arki, którą Ruch dziś musi pokonać, te odpowiedzi wyglądają inaczej. Jasne, obrona nadaje się tylko do stróżówki na parkingu i to w spokojniejszy dzień – może boki się jeszcze bronią, gdy rytm złapie Marciniak czy Zbozień, ale generalnie śmiech na sali. Jednak poza tym, widzimy światełko w tunelu. Drużyna? To ona potrafiła zdobyć Puchar Polski – zmobilizować się na mecz sezonu, wzajemnie sobie pomagać, przetrzymać najgorszy okres naporu Lecha i załatwić sprawę dzięki rezerwowym. To zagrało raz, potrzeba jeszcze przynajmniej jednej powtórki. Liderzy? Też ich znajdziemy, nie bez problemu, ale… Siemaszko to jedno z odkryć sezonu, Marcus da Silva to dla nas gość, który nawet mimo zniżki formy, prędzej zostanie zniesiony z boiska niż odpuści, doświadczenie Łukasiewicza może być na wagę złota, a zawsze swój dzień może mieć też np. Szwoch. Trener? Różne rzeczy można o Ojrzyńskim mówić, np. że jego drużyny grają brzydko, ale na pewno nie to, że nie potrafi odpowiednio nastawić drużyny.

Podsumowując – brak zwycięstwa Arki będzie frajerstwem.

W drugim meczu, na który trzeba zwrócić szczególną uwagę, sytuacja jest odmienna. Nóż na gardle ma tylko jedna drużyna. Druga ma za to jakość piłkarską, która do grupy spadkowej pasuje jak fryzura na czeskiego piłkarza do dzisiejszych czasów. Nie chcemy tworzyć wielkich teorii spiskowych, ale chyba nie trzeba też nikomu przypominać, że kibice Zagłębia zapewne życzyliby sobie, by Miedziowi zrobili co w ich mocy, by trochę pomóc w utrzymaniu Arce. A ich zwycięstwo w dzisiejszym meczu będzie gdynianom bardzo na rękę. Ale nawet bez tej motywacji Zagłębie jest faworytem, bo po prostu gra najlepszą piłkę w grupie spadkowej. Zapytaliśmy o to ostatnio Krzyśka Janusa, a ten wyraźnie stwierdził: to już budowanie atmosfery pod przyszły sezon, by nie powtórzyła się sytuacja z brakiem awansu. Dlatego chcą 9. miejsca. Oczywiście Górnik też nie gra źle. Z Piastem miał swoje okazje, a Cracovię załatwił przecież koncertowo. Nie zdziwimy się, jeśli łęcznianie nie przegrają. Wszak mają doświadczenie w zajmowaniu 14. miejsca w Ekstraklasie.

Reklama

Dla koneserów Piast Gliwice kontra Wisła Płock i Śląsk Wrocław vs Cracovia. Wisła już wie, że w lidze zostanie, walczy o wygranie grupy spadkowej. Reszta chce postawić kropkę nad „i”. To też czas kilku pożegnań, a niektórzy jeszcze rzutem na taśmę walczą o swój byt. Jasne – ciekawi jesteśmy, czy np. kolejny fajny mecz zagra Denis Gojko, czy Arek Reca rzeczywiście w końcu nauczył się Ekstraklasy, czy Ryota Morioka znów da koncert i czy Pasy już bez większej presji nawiążą do poprzedniego sezonu.

Jesteśmy ciekawi, ale jednak wolimy kino akcji. Samolot pikuje, na pokładzie jest trzech pasażerów, ale tylko jeden spadochron. Dwa trupy jak w banku. Walka o życie interesuje nas dziś najbardziej.g9rLIHa

6ofXXuC

kHQdKqR

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

12 komentarzy

Loading...