Reklama

Najpierw Leo, teraz CR7. Wojenki fiskusa z gwiazdorami La Liga

redakcja

Autor:redakcja

26 maja 2017, 11:52 • 3 min czytania 32 komentarzy

Pamiętacie film „Mecz ostatniej szansy”? Vinnie Jones trafia do paki, gdzie wkrótce przygotowuje drużynę do meczu z klawiszami. Cristiano Ronaldo raczej nie będzie miał okazji sprawdzić się w roli trenera niesfornych więźniów, ale czysto teoretycznie: za defraudację milionów euro grozi mu nawet kilkanaście miesięcy więzienia. „Teoretycznie” pojawia się tu nie bez przyczyny: wiadomo, że gdyby chodziło o jakiegoś Janusza Sancheza, może i pan Sanchez musiałby przenieść się na więzienny wikt. Ale chodzi o jednego z dwóch największych piłkarzy świata, więc naprawdę trudno oczekiwać, by Ronaldo na treningi Królewskich zrywał się w ramach więziennej przepustki.

Najpierw Leo, teraz CR7. Wojenki fiskusa z gwiazdorami La Liga

Przypomnijmy, dopiero co podobny problem dotknął Leo Messiego, którego – cóż za niespodzianka – więzienie raczej ominie. Klawisze odetchnęli, bo przeciw takiemu duetowi – delikatnie mówiąc – byliby bez szans.

Piłkarz został oskarżony o zdefraudowanie kasy, jaką powinien w podatkach wypłacić państwu, chodziło tu o wpływy z praw wizerunkowych za lata 2007-2009. Tymczasem Messi zamiast płacić, miał tworzyć z ojcem i prawnikami firmy-kukułki w Brazylii czy Belize.

Argentyńczykowi skończyły się już ścieżki odwoławcze, bo ten wyrok jest efektem właśnie odwołania do tamtejszego Sądu Najwyższego. Messi za pośrednictwem prawników zarzekał się, że nic o całej awanturze nie wiedział, na zasadzie: on zajmuje się kiwaniem rywali, nie zaś urzędu skarbowego. – Nie znam się na podatkach. Zaufałem swojemu ojcu i prawnikom. To oni zajmują się robieniem interesów i zarządzeniem majątkiem. Ja koncentruje się na grze w piłkę nożną – mówił. Sąd nie dał jednak wiary tym tłumaczeniom i kara jest ostateczna, a na odwołaniu zyskał jedynie ojciec piłkarza, którego wyrok został zredukowany z 21 miesięcy do 15.

I oby to był koniec tego serialu, bo zawsze lepiej podziwiać sztukę Messiego na boisku niż sztuczki jego prawników w sądzie.

Reklama

Tak pisaliśmy ledwie kilka dni temu o Messim, którego sprawa już się zakończył.a Ronaldo jest na wcześniejszym etapie – „przestępstwami” zajmuje się właśnie prokuratura. Wisi hiszpańskiemu fiskusowi – mniej więcej – osiem milionów euro, a nie rozliczył się w pełni z pieniędzy zarobionych w latach 2011-2013 z praw do swojego wizerunku. CR7 zarejestrowany był wówczas w rajach podatkowych.

Aby Ronaldo trafił za kratki, musiałby się uchylać od zapłacenia tego, co jest winny. Innymi słowy jedyne możliwe rozwiązanie: sprawa rozejdzie się po kościach. Ot, paka jest batem fiskusa, ale przecież CR7 wiele nie zbiednieje gdy zapłaci te marne kilka baniek. Na korzyść Portugalczyka przemawia też fakt, że gdy tylko dowiedział się o nieprawidłowościach, sam zgłosił się by wszystko uregulować. Część kwoty uregulował już dwa lata temu, w pełni też współpracował z odpowiednimi służbami. Nagłówki o więzieniu fajnie wyglądają, ale wszyscy twardo stąpają po ziemi – o wiele bardziej opłacalne dla wszystkich stron jest po prostu wyciskanie kieszeni piłkarskich krezusów.

W sumie z jednej przyczyny szkoda: gdyby Leo i CR7 trafili za kratki, być może wreszcie zobaczylibyśmy ich razem w jednej drużynie. Bo na występ w pokazowym meczu Fiskus i przyjaciele kontra Gwiazdy La Liga na razie byśmy nie liczyli.

Najnowsze

Polecane

Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata

Sebastian Warzecha
0
Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata
Piłka ręczna

Mała zaliczka. Industria Kielce wygrała u siebie z Magdeburgiem

redakcja
0
Mała zaliczka. Industria Kielce wygrała u siebie z Magdeburgiem

Komentarze

32 komentarzy

Loading...