Reklama

Dziś mogę powiedzieć: nie ma kasy, zaczynamy od poziomu zero

redakcja

Autor:redakcja

05 maja 2017, 08:48 • 6 min czytania 76 komentarzy

– Z pieniędzy zarobionych w Lidze Mistrzów oddaliśmy ITI 20 milionów, ale w tym samym czasie zaciągnęliśmy zewnętrzny dług z instytucji finansowej o wartości 30 mln zł. Reszta rozeszła się głównie na wcześniejsze zobowiązania. Gdybyśmy nie dostali się do Ligi Mistrzów, to w klubie byłby poważny problem: kilkadziesiąt milionów złotych zadłużenia wobec różnych instytucji i brak planu, jak go pokryć. Dzięki Bogu, że graliśmy w Lidze Mistrzów, bo to z finansowego punktu widzenia ustabilizowało klub. Dziś mogę powiedzieć: nie ma kasy, zaczynamy od poziomu zero – mówi w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” i „Faktu” Dariusz Mioduski, właściciel Legii. W „PS” dzisiaj także duży materiał o zmierzchu klubów dotowanych z miejskiej kasy.

Dziś mogę powiedzieć: nie ma kasy, zaczynamy od poziomu zero

FAKT

W „Fakcie” fragment dużego, dwuczęściowego wywiadu z Dariuszem Mioduskim z „PS”. Tutaj – o finansach Legii.

Jak wygląda teraz stan klubowej kasy?
Z pieniędzy zarobionych w Lidze Mistrzów oddaliśmy ITI 20 milionów, ale w tym samym czasie zaciągnęliśmy zewnętrzny dług z instytucji finansowej o wartości 30 mln zł. Reszta rozeszła się głównie na wcześniejsze zobowiązania. Gdybyśmy nie dostali się do Ligi Mistrzów, to w klubie byłby poważny problem: kilkadziesiąt milionów złotych zadłużenia wobec różnych instytucji i brak planu, jak go pokryć. Dzięki Bogu, że graliśmy w Lidze Mistrzów, bo to z finansowego punktu widzenia ustabilizowało klub. Dziś mogę powiedzieć: nie ma kasy, zaczynamy od poziomu zero, muszę się troszczyć o pomostowe finansowanie, żeby zachować bieżącą płynność, ale sytuacja jest stabilna i daje nam poczucie bezpieczeństwa, że będziemy się rozwijać.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 07.56.30

Reklama

Michał Probierz, by zadbać o hermetyczność szatni Jagi, otoczył ją ścianami jak w schronie przeciwatomowym.

Co do różnic w budżecie Jagi i trójki klubów z czołówki na literę L wiadomo wszystko, dowiedzieć się, jakie problemy dręczą probierzową szatnię, nie jest łatwo. Sam ją projektował, a w niej grubość ścian: jak to u Probierza nieznoszącego, kiedy coś się z niej wydostaje na świat, podobna jest do tej w schronie przeciwatomowym.

– Trudno, by w drużynie wszyscy się kochali. Jak zawsze, wiele zależy od wyników. One integrują, ich brak działa przeciwnie. To żadne odkrycie – dodaje trener.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 07.56.39

GAZETA WYBORCZA

Jak Lech poradzi sobie psychicznie z kolejnym wielkim rozczarowaniem? To pytanie w swoim artykule zadaje Hanna Urbaniak.

Reklama

Kluczowa będzie reakcja Lecha na porażkę w finale Pucharu Polski w najbliższym ligowym meczu z Termalicą. – To będzie ważny mecz, ale nie uważam, że kluczowy. Możemy przegrać w Niecieczy, a wygrać pięć pozostałych spotkań i będziemy mistrzem Polski – mówi Jevtić.

Zdobycie tytułu to dla Lecha jedyny sposób, by zerwać z łatką wiecznie drugich i nie dopuścić do rewolucyjnych zmian w klubie. By piłkarze tacy jak Darko Jevtić, Łukasz Trałka, Dawid Kownacki, Tomasz Kędziora czy Szymon Pawłowski, którzy zagrali we wszystkich trzech przegranych finałach Pucharu Polski, kojarzyli się kibicom z czymś więcej niż z porażkami. W przypadku niepowodzenia na finiszu sezonu kibice Lecha będą się domagali pociągnięcia do odpowiedzialności nie tylko piłkarzy czy trenera (Bjelica jest siódmym w ostatniej dekadzie), lecz także szefów poznańskiego klubu, od lat tych samych.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 07.45.03

SUPER EXPRESS

Marcus da Silva w Polsce stracił ojca, ale znalazł miłość. No i sukces sportowy.

Po latach tułaczki w trzeciej lidze (Zdrój Ciechocinek i Orkan Rumia) został zauważony przez ekstraklasowy GKS Bełchatów (zagrał w 20 meczach i nie strzelił gola). Stamtąd wrócił do Orkana, gdzie poznał swoją przyszłą żonę Ewelinę, córkę prezesa klubu. W 2015 roku wzięli ślub, ale dzień, który powinien być najpiękniejszy w ich życiu przemienił się w koszmar, bo w trakcie zabawy na atak serca zmarł tata piłkarza.

– W ciągu roku odniosłem cztery triumfy. Najpierw awansowaliśmy z Arką do Ekstraklasy, później urodziła mi się córeczka, dostałem obywatelstwo, a teraz wygrałem puchar Polski. Czego mógłbym sobie więcej życzyć? – cieszył się Marcus po zwycięstwie 2:1 nad Lechem.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 07.52.52

„SE” porozmawiał z Cezarym Kuleszą o przyszłości Kostii Vassiljeva, Michała Probierza i całej drużyny Jagi.

Skoro o Vassiljevie mowa, to pogodziliście się z faktem, że po sezonie odejdzie?
Nowy kontrakt mogę z Kostią podpisać choćby jutro. To jego prawdopodobnie ostatnia umowa i musi dbać o przyszłość, ale powinien też patrzeć realnie na możliwości. Co z tego, że zgodzę się na żądania piłkarza, jeśli potem nie będziemy w stanie ich spełnić? Jeśli chce u nas zostać, musi pójść na kompromis.

Sprawa z nową umową trenera Michała Probierza jest równie skomplikowana?

Rozmawiamy i mogę wyjawić, że jesteśmy blisko porozumienia.

Nie brak opinii, że jeśli Jagiellonia zdobędzie tytuł, to wyprzeda najlepszych i w eliminacjach Ligi Mistrzów szybko polegnie.
Bez względu na to, w którym pucharze zagramy, do końca występów w Europie żaden zawodnik z kontraktem nie opuści Jagiellonii.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 08.05.19

Ajax, czyli holenderska hurtownia pereł, która najprawdopodobniej zagra wkrótce o zwycięstwo w Lidze Europy.

– Kiedyś Alex Ferguson powiedział o jednym swoim piłkarzu: „Tak, to ogromny talent, wielka kariera przed nim”. A ten zawodnik miał 23 lata. U nas 23-latek jest kapitanem, ma rozegranych ponad 150 meczów w pierwszym zespole i kilkanaście w reprezentacji kraju. Ajax daje właśnie takie perspektywy – mówi Edwin van der Sar, dyrektor generalny klubu. Kiedyś całą Europę wprawił w osłupienie zespół z Amsterdamu prowadzony przez Louisa van Gaala, kiedy w 1995 roku sięgał po Puchar Mistrzów, chwaląc się średnią wieku 23 lat. Obecny Ajax jest jeszcze młodszy i właśnie zrobił pierwszy krok do wygrania kolejnego europejskiego trofeum.

W pierwszym półfinałowym meczu Ligi Europy z Olympique Lyon, zawodnicy Petera Bosza wygrali 4:1. Dziesięciu z czternastu graczy, jacy wystąpili w środowy wieczór, ma 21 lat lub mniej, dwóch to siedemnastolatkowie (Matthijs de Ligt i Justin Kluivert). Nic zatem dziwnego, że coraz częściej tę drużynę dzieciaków porównuje się do tamtej Van Gaala.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 08.06.01

W „PS” całość wspomnianego wywiadu z Mioduskim. Tutaj – fragment o kulisach konfliktu właścicielskiego i jego rozwiązania.

Czy konflikt mógł się zakończyć inaczej? Mówił pan: „Nie wyobrażam sobie, że sprzedam Legię”.
Nie. Mówiłem od początku, że wykupię wspólników, ale niewielu mi wierzyło.

Myśleliśmy, że to element negocjacji i taktyka.
Takie jest generalnie moje podejście do negocjacji: przedstawiam stanowisko, które jest wyważone i racjonalne, a potem konsekwentnie dążę, aby stało się faktem. Gdybym uważał, że to się tak nie skończy, w inny sposób podszedłbym do negocjacji.

Wiedział pan, że druga strona nie jest w stanie zapłacić za pana 60 procent akcji?
W grę wchodziło wiele czynników, nie tylko to, czy będą w stanie zapłacić. W końcu zrozumiałem, że i z tym będzie problem, dlatego zaproponowałem shoot-out, bo wiedziałem, że wygram.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 08.07.07

„Przegląd” przygląda się klubom dotowanym z miejskiej kasy, między innymi na niechlubnym przykładzie Ruchu. I wróży ich zmierzch.

Niebiescy bez wsparcia miasta nie są w stanie uzyskać licencji na przyszły sezon. Chorzów już w ubiegłym roku udzielił klubowi potężnej pożyczki w wysokości 18 mln złotych, ale kwota wpadła w przepastną dziurę i teraz potrzebne są kolejne ogromne kwoty. Do połowy maja trzeba spłacić najpilniejsze długi – podobno ponad 3 miliony złotych. I znowu pomóc musi miasto, które w trybie awaryjnym przekaże 2 mln złotych. A to z pewnością nie koniec tegorocznych wydatków na wyciąganie… zawodowego klubu z tarapatów finansowych.

Miasto Chorzów nie jest większościowym właścicielem Ruchu (w tej chwili ma ok. 20 procent akcji, ale po ostatnim wsparciu udziały te wzrosną), jest więc poddawane swego rodzaju szantażowi emocjonalnemu – niezwerbalizowany przekaz do radnych jest mniej więcej taki: jeśli nie dacie pieniędzy, będziecie odpowiedzialni za upadek 14-krotnego mistrza Polski i wielkiej świętości dla mieszkańców, wyborcy na pewno wam tego nie zapomną. Radni, z prezydentem Andrzejem Kotalą na czele, płaczą i płacą, choć doskonale zdają sobie sprawę, że to nie oni odpowiadają za obecne problemy finansowe Ruchu i gigantyczny, przekraczający 30 milionów dług.

Zrzut ekranu 2017-05-05 o 08.07.26

fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

76 komentarzy

Loading...