Reklama

Czy naprawdę Wisła Płock może zagrać w górnej ósemce?

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2017, 17:14 • 8 min czytania 12 komentarzy

Trudno wyliczyć, ile razy zdążyliśmy w nich w tym sezonie zwątpić. Na pewno przed pierwszym meczem było sporo obaw o jakość obu beniaminków – szydzono, że zespół z Jose Kante na szpicy rywalizację może podjąć jedynie z reprezentacją artystów polskich, natomiast takie tuzy gry defensywnej jak Byrtek czy Stępiński nadają się do powstrzymywania niemowlaków przed opuszczeniem wózka, a nie ekstraklasowych napastników przed zdobyciem bramki. Potem były spektakularnie słabe występy Arkadiusza Recy, największej nadziei Płocka, potem były kolejne kabaretowe pudła Giorgiego Merebaszwiliego. A potem na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej Wisła zajmuje siódme miejsce z trzema punktami straty do piątej w tabeli imienniczki z Krakowa.

Czy naprawdę Wisła Płock może zagrać w górnej ósemce?

Jak to się właściwie stało? Jak do tego doszło, że skład, który przecież i na papierze, i w boiskowym boju w wielu meczach tego sezonu wydawał się odstawać od górnej połowy ligowej hierarchii teraz po prostu idzie po utrzymanie już po trzydziestu seriach spotkań?

Najpierw wypadałoby zapytać: jakie są szanse na odparcie pościgu i wywalczenie w tym tłoku w tabeli miejsca w pierwszej ósemce. Krótko mówiąc: nie są małe.

Tabela wygląda obecnie tak:

5. Wisła Kraków 41
6. Korona Kielce 38
7. Wisła Płock 38
8. Zagłębie Lubin 38
9. Pogoń Szczecin 36
10. Bruk-Bet Nieciecza 36

Reklama

Praktycznie pewna awansu jest Wisła Kraków – nie dość, że gra u siebie z rozczarowującym Zagłębiem Lubin, to na zamknięcie jedzie do słabiutkiego Górnika Łęczna. Punktów przewagi nad dziewiątym i dziesiątym miejscem mają aż pięć, więc musiałby się tutaj stać jakiś totalny kataklizm, by krakowian zabrakło w walce z najlepszymi ligowymi ekipami w 7 ostatnich meczach sezonu.

Zostają więc trzy miejsca i pięć ekip. Będziemy bezduszni i od razu skreślimy Bruk-Bet – niecieczanie w tym roku przypominają coś między „Latającym Cyrkiem Monty Pythona” a Polonią Warszawa u schyłkowego Józefa Wojciechowskiego. Piłkarze sprowadzani bez wiedzy trenera, konflikty na linii trener-drugi trener-dyrektor-prezes-bliska rodzina prezes-daleka rodzina prezes i tak dalej. Do tego żenująca postawa na boisku, trzy punkty w ośmiu meczach, ani jednego wiosennego zwycięstwa. No nie, nie widzimy tego, tym bardziej, że grają u siebie z odradzającym się Piastem, po czym jadą na Koronę, która na własnym terenie są drugą siłą ligi (lepsze wyniki na własnym obiekcie ma tylko Lechia Gdańsk).

Tym samym mamy też odpowiedź co do Korony Kielce – naszym zdaniem zwycięstwo nad Niecieczą wystarczy im do miejsca w ósemce. Zostają Zagłębie, Pogoń i Wisła Płock właśnie, dla której kluczowy będzie ostatni mecz sezonu, na wyjeździe z Arką Gdynia, oraz mecze Pogoni w Chorzowie i Zagłębia w dolnośląskich derbach.

Oczywiście w Ekstraklasie niczego nie da się do końca przewidzieć, ale zakładamy, że płocczanie utrzymają się w górnej ósemce, a jeśli nie – to będą tuż pod kreską, co i tak będzie stanowić dla beniaminka całkiem przyzwoity koniec rundy zasadniczej.

Pozostaje więc pytanie: jak do tego doszło?

STABILISZWILI

Reklama

Chyba nikt nie ma wątpliwości – to kluczowy zawodnik Wisły Płock. Gdy gra się nie klei, gdy koledzy zastanawiają się, dlaczego nie wybrali kariery ślusarza – piłkę zgarnia on. Giorgi Merebaszwili. Piłkarz-zagadka. Jesienią wszystko było w miarę jasne – na każde cztery akcje dwa razy błyśnie, dwa razy widowiskowo spierdoli.

Wulgarne słownictwo jest konieczne, bo chodzi o tego typu sytuacje.

Dobrze widać to też w naszych notach. Jesienią na każdy bardzo dobry mecz (nota 7, zdarzyło się dwa razy) przypadały dwa bardzo słabe (noty 2/3, zdarzyło się cztery razy). Wiosną odwrócił proporcje – w rundzie rewanżowej ma u nas niesamowicie mocną średnią 5,44 a trzeba też dodać, że na przestrzeni sezonu uzbierał już 6 goli i 6 asyst. Można mówić: niewiele, ale pamiętajmy, że to i tak drugie miejsce w drużynie, za Kante z 7 sztychami. Poza tym trzeba też zauważyć to, co niepoliczalne – ile razy Gruzin brał na plecy całą swoją ferajnę i osobiście napędzał 3/4 ataków. Możliwe, że to jeden z najlepszych dryblerów ligi, możliwe, że jeden z tych skrzydłowych, którzy jeszcze nie wyzbyli się całkowicie umiejętności strzelenia gola z dystansu.

Oczywiście, to nadal oznacza, że wejdzie mu jedna z pięciu piłek i jeden z czterech dryblingów, ale to Ekstraklasa. Wielu lepszych nie ma.

KONSEKWENCJA

To olbrzymia wartość w każdej drużynie – umiejętność zachowania spokoju po stracie bramki, utrzymania szyków mimo chwilowej przewagi rywala. Nie chodzi już nawet o ten ostatni mecz, gdy w kapitalny sposób odwrócili 0:2 z Górnikiem wywożąc z Lublina komplet punktów. Wiślacy w podobny sposób radzili sobie z Zagłębiem Lubin – strzelając na 2:1 na cztery minuty przed końcem, wcześniej odrabiając jednobramkową stratę, czy z Ruchem Chorzów – w ostatnich dwudziestu minutach zamieniając 2:3 na 4:3. Nawet ten pamiętny wyjazd do Białegostoku i trzy punkty na obiekcie obecnego lidera – i gol Sylwestrzaka w 90. minucie .

Charakter, walka do końca i dość unikalna wytrzymałość na ciosy. Nie ulega wątpliwości, że cała liga zrobiła tu w ostatnich latach krok do przodu, pamiętamy czasy, gdy „szybko stracona bramka ustawiała mecz”, teraz ma to miejsce o wiele rzadziej. Mimo to – warto pochwalić płockich zawodników, tym bardziej, że często ta zdolność do przeczekania nawałnicy rywala i godnej odpowiedzi, gdy już się wyszumi przychodzi z doświadczeniem. A jakie doświadczenie w Ekstraklasie mają Byrtek, Kun, Reca, Szymiński czy nawet Wlazło?

WIATR

Co tu dużo pisać…

Ale pamiętajmy – gdy coś niemożliwego wychodzi trzeci raz w krótkim okresie – przestaje być tylko przypadkiem. A tak się składa, że Wlazło z połowy strzelił tylko w ostatnich miesiącach trzy bramki. Obejrzeć możecie je TUTAJ.

NAJLEPSZY BRAMKARZ W LIDZE

No, niemal. Fragment wywiadu z Sewerynem Kiełpinem.

Kto jest teraz najlepszym bramkarzem w Ekstraklasie? 

Kiełpin!

Kolejne pytanie miało brzmieć, czy widzisz siebie w piątce.

Sam przytoczyłeś statystyki (śmiech). Gdybym miał wskazywać kogoś poza sobą, to chyba Matus Putnocky. Kuciak też zawsze gwarantuje jakość. Poza tym jeszcze Arek Malarz, który w Lidze Mistrzów pokazał klasę. Ale za długo i za ciężko pracowałem na tę Ekstraklasę, by teraz mieć jakiekolwiek kompleksy.

Co prawda my sami nie do końca się z nim zgadzamy, ale statystyki przemawiają na jego korzyść. Jako pierwszy w lidze obronił 100 strzałów, zagrał wszystko od deski do deski a miał tak naprawdę tylko 2-3 poważne babole, dwa razy trafił nawet do naszej jedenastki kozaków. Seweryn Kiełpin może nie ociera się o reprezentację, nie sądzimy też, by z Płocka powędrował do Juventusu zastąpić Buffona, ale stanowi na pewno solidny fundament, dzięki któremu Wisła nie musi drżeć, gdy piłka leci w stronę ich bramki. Równie ważne jest naszym zdaniem…

ZGRANIE

Mecz z Arką Gdynia, końcówka listopada 2015 roku, wtedy jeszcze nikt nie mówi głośno o Ekstraklasie, a co dopiero górnej ósemce najwyższej krajowej ligi. Wisła wprawdzie przegrywa 2:4, ale spójrzmy na jej skład.

Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Sielewski, Stępiński – Piotrowski, Wlazło, Rogalski, Iliew, Reca – Lebedyński / Łuczak, Mroziński, Kun

A teraz ostatnie spotkanie, z Górnikiem Łęczna, tydzień temu.

Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Byrtek, Stępiński – Merebaszwili, Wlazło, Furman, Kriwiec, Kun – Piątkowski / Kante, Reca, Iliew

Linia defensywna praktycznie niezmieniona, do tego także w ofensywie sporo tych samych nazwisk, które rok temu dźwignęły Wisłę o poziom wyżej. Zazwyczaj jesteśmy sceptyczni – masz w składzie pierwszoligowców, więc grasz jak pierwszoligowiec. W tym wypadku jednak ciągłość pracy zarówno trenera Marcina Kaczmarka, pamiętającego jeszcze II ligę, jak i bloku defensywnego, grającego ze sobą od wielu miesięcy działają na korzyść wiślaków.

TRANSFERY

Nie ma co się oszukiwać – zgranie trzonu, który ugrywał awans do Ekstraklasy to jedna z dużych zalet Wisły, ale drugą jest skuteczność na rynku transferowym. Dominik Furman, Jose Kante, Merebaszwili wreszcie – to nie były lokaty, na które można postawić dowolną kwotę gotówki i z pewnością nie będzie strat. Wręcz przeciwnie, mamy wrażenie, że wiślacy sporo ryzykowali – także teraz, ściągając do siebie niegrającego i coraz starszego Mateusza Piątkowskiego. Fakty są jednak takie, że praktycznie każdy transfer im w ten czy inny sposób odpalił. Pomijając stałe fragmenty Furmana, pomijając dryblingi Merebaszwiliego – swoje wnieśli nawet Sylwestrzak czy Bozić. Ale warto tu dodać:

TRZYMANIE CIŚNIENIA

I to jest klucz. Trzymanie ciśnienia, gdy nie idzie trenerowi. Trzymanie ciśnienia, gdy Kante nie mógł się wstrzelić. Trzymanie ciśnienia, gdy skompromitował się Merebaszwili. W Płocku zwyczajnie nie wykonują nerwowych ruchów, czekają spokojnie, aż zawodnicy i sztab szkoleniowy spłacą kredyt zaufania i odpalą. Jasne, trochę łatwiej jest zaufać Merebaszwiliemu, który przed pudłem okiwał ośmiu graczy – można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w kolejnych meczach dalej będzie kiwał plus zacznie trafiać w bramkę, niż piłkarzom Niecieczy chociażby, którzy nie przedryblowali w tym roku choćby jednego rywala.

Jednak czy na pewno w innym klubie nie poleciałby z posady Kaczmarek? W imię wymieszania tej herbaty inną łyżeczką, by Kante wreszcie zaczął wykorzystywać swoją technikę a Piątkowski zryw do piłki?

Wisła pod względem cierpliwości jest dziś wzorem. I dzięki tej cierpliwości widzimy ją dziś w górnej ósemce, a nawet jeśli nie – to z pewnością w kolejnym sezonie Ekstraklasy. Jeśli nie zmienią swojego postępowania i utrzymają efektywność na rynku transferowym – chyba trzeba się zacząć przyzwyczajać do płockiego wysłużonego stadionu jako stałego elementu ekstraklasowej dekoracji.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...