Reklama

Futbol w cieniu strachu. Trzy eksplozje w Dortmundzie

redakcja

Autor:redakcja

12 kwietnia 2017, 09:10 • 8 min czytania 11 komentarzy

Do eksplozji doszło w dzielnicy Hoechsten, na południe od Dortmundu, ok. 10 km d stadionu Borussii. Ładunki zostały ukryte w żywopłocie na skraju drogi, policja podała, że zawierały duże ilości materiałów wybuchowych. – To nie były sylwestrowe fajerwerki – powiedział rzecznik dortmundzkiej policji. Późnym wieczorem „Die Welt” podało, że policja znalazła jeszcze jeden ładunek w pobliżu hotelu Borussii – pisze dziś „Gazeta Wyborcza”. Środowa prasa sportowa jest zdominowana przez relacje z wczorajszych wydarzeń sprzed przełożonego ostatecznie meczu Borussii z Monaco.

Futbol w cieniu strachu. Trzy eksplozje w Dortmundzie

FAKT

„Fakt” otwiera sport zapowiedzią meczu Bayernu z Realem. I pisze o brakach w obu zespołach.

Do dzisiejszego meczu zarówno Real, jak i Bayern przystępują osłabione. Królewskim brakuje dwójki stoperów – Pepe (34 l.) i Raphaela Varane’a (24 l.) – podczas gdy w Monachium najważniejszym tematem jest uraz barku Roberta Lewandowskiego (29 l.). Polak doznał kontuzji w starciu z Borussią Dortmund (4:1), a wczoraj nie zdołał dokończyć treningu i jego występ w starciu gigantów stoi pod dużym znakiem zapytania.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.20.56

Reklama

O ataku na autokar Borussii szerzej pisze „Przegląd Sportowy” i „GW”, dlatego tutaj fragment o eksplozji trzech ładunków w pobliżu autokaru BVB pomijamy. Dalej – Kownacki złotym chłopcem.

Gianluigi Donnarumma (18 l.), Renato Sanches (20 l.), Gabriel Jesus (20 l.), Kylian Mbappe (19 l.), a między nimi… Dawid Kownacki (20 l.)! Napastnik Lecha Poznań został nominowany do nagrody Złoty Chłopiec 2017 dla najlepszego piłkarza do lat 21 grającego w Europie.

Chociaż na razie Kownacki trafił na 98-osobową listę, to i tak wielkie wyróżnienie, bo ostatnim nominowanym był Arkadiusz Milik (23 l.) trzy lata temu.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.21.05

GAZETA WYBORCZA

W „Wyborczej” dwa piłkarskie tematy – oba związane z wczorajszą Champions League. Na pierwszym planie – wydarzenia z Dortmundu.

Reklama

Do eksplozji doszło w dzielnicy Hoechsten, na południe od Dortmundu, ok. 10 km d stadionu Borussii. Ładunki zostały ukryte w żywopłocie na skraju drogi, policja podała, że zawierały duże ilości materiałów wybuchowych. – To nie były sylwestrowe fajerwerki – powiedział rzecznik dortmundzkiej policji. Późnym wieczorem „Die Welt” podało, że policja znalazła jeszcze jeden ładunek w pobliżu hotelu Borussii.

Relacjonował bramkarz drużyny Roman Buerki: „O 19:15 wyjechaliśmy z hotelu. Gdy z małej uliczki wjechaliśmy na główną, nagle usłyszeliśmy głośny wybuch. Siedziałem w ostatnim rzędzie, niedaleko Marca Bartry. On oberwał najbardziej, bo tylna szyba po prostu się rozsypała. Po wybuchu wszyscy patrzyliśmy na siebie, ci, którzy mogli, położyli się na podłogę. Nie wiedzieliśmy, czy to koniec, czy stanie się coś jeszcze. Policja była bardzo szybko na miejscu. Wszyscy byliśmy w szoku. Nikt w takich chwilach nie myśli o rozegraniu meczu”.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.23.19

W drugim spotkaniu pewny siebie Juventus posłał Barcelonę na deski.

Włosi wciąż darzą Barcelonę olbrzymim szacunkiem. Uważali ją za faworyta dwumeczu pomimo ewidentnie słabszego sezonu – Katalończycy grają chimerycznie, stali się nadwrażliwi na ciosy, ponieśli aż siedem porażek, w tym traumatyczną 0:4 w Paryżu. Ale turyńczycy pragnęli na nich wpaść już w ćwierćfinale, obrońca Leonardo Bonucci przysięgał nawet, że tylko taki wynik losowania wywoła w nim entuzjazm, wzbudzi szczytową mobilizację. Bo i jego, i kolegów niesie żądza zemsty za przegrany finał Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat.

To postawa nietypowa, nawet wybitne jednostki zazwyczaj wolą odwlekać zderzenie z najpotężniejszymi rywalami na ostatnie rundy. Z jednym wyjątkiem: sportowców, których nie usatysfakcjonuje nic poniżej zdobycia trofeum, więc wiedzą, że muszą się rozprawić z każdym. I wierzą, że ich na to stać. A piłkarzy Juventusu – w kraju trzymają władzę absolutną, właśnie mkną po szósty tytuł z rzędu – nie interesuje już żaden kompromis. Reprezentują ostatnią wielką firmę, która nie zdobyła najcenniejszego europejskiego trofeum w XXI wieku.

SUPER EXPRESS

Robert Lewandowski opuścił ostatni trening Bayernu przed meczem z Realem po kwadransie.

Lewandowski przebywał na boisku tylko przez 15 minut. Zagrał w „dziadka”, wziął też udział w rozgrzewce. Kiedy koledzy robili wymachy rękami, on tylko biegał. To dowód na to, że takie ruchy wciąż sprawiają mu ból.

Jak twierdzi „Bild”, lekarze Bayernu mogą przygotowywać dla Lewandowskiego blokadę, która uśmierzy ból na czas meczu.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.27.10

Leszek Ojrzyński będzie próbował przeprowadzić Arkę przez potop.

Podjął się pan chyba trudniejszego zadania niż biblijny Noe, który musiał przeprowadzić swoją arkę przez potop.

Aż tak źle nie jest, choć o cele, jakie przede mną postawili szefowie klubu, czyli utrzymanie i niespodziankę w finale Pucharu Polski, trzeba będzie ciężko powalczyć. Ale w Arce nie grają słabi piłkarze, co pokazali w pierwszej fazie sezonu, kiedy wygrali choćby z Legią w Warszawie. Jest dziewięć meczów w lidze i finał Pucharu. W każdym z tych spotkań musimy zębami wyrywać punkty rywalom. Zrobię wszystko, by przeprowadzić Arkę przez te ligowe sztormy i burze (śmiech).

Ostatnio pracował pan w Górniku Zabrze, który spadł z Ekstraklasy. Nie boi się pan, że jeśli nie powiedzie w Gdyni, to dwie degradacje będą kiepsko wyglądały w trenerskim CV?

Trener zawsze jest wystawiony na strzał, nie nosi CV przyklejonego na czole. W Zabrzu nie pozwolono mi dokończyć pracy, prowadziłem zespół przez 21 kolejek. A bać, to się boję tylko Pana Boga. Gdybym nie chciał podjąć ryzyka, to już chyba do emerytury siedziałbym w domu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce – zdjęcie autokaru, którym jechali piłkarze Borussii, gdy zostali zaatakowani.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.30.12

Tematem numer jeden więc futbol w cieniu strachu. Korespondencja z Dortmundu.

Trudno było w to wszystko uwierzyć. Za oknem ława kibiców BVB w żółtych koszulkach wolno wlewała się na stadion. W środku panował spokój. Jak się okazało, stewardzi nie wstrzymywali fanów, żeby uniknąć paniki i chaosu przed stadionem. Jak wyjaśnił nam później jeden z nich, w takich przypadkach stadion jest najbezpieczniejszym miejscem.

Dopiero kiedy trybuny wypełniły się niemal w całości, spiker opowiedział o incydencie – eksplozji na drodze autokaru z piłkarzami 10 kilometrów od stadionu. Dodał, że jeden z piłkarzy trafił ranny do szpitala.

„Przejeżdżaliśmy między autami, wybuchła bomba. Bartra w szpitalu, rozciął rękę” napisał nam obrońca BVB Łukasz Piszczek. Gdy zapytaliśmy, czy mecz się odbędzie, Polak odpowiedział krótko: „Wątpię”.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.30.22

Prawy bark „Lewego” na wagę Złotej Piłki. Cały piłkarski świat czeka na wiadomość, czy Lewandowski zagra dziś w ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Bayernem.

Ostatnia doba to dla kibiców Bayernu czas wyczekiwania na najmniejszą choćby wzmiankę w kwestii zdrowia Roberta Lewandowskiego. Oczywiście ma to być pozytywna informacja. Wczoraj Polak zszedł z treningu po zaledwie piętnastu minutach i wysłał esemesa do swojego agenta Cezarego Kucharskiego. Jego treść nie była optymistyczna. „Słabo” – napisał Lewy. Z kolei drugi z agentów Polaka, Maik Barthel, oskarża piłkarzy Borussii Dortmund, którzy, według niego, chcieli wyeliminować Roberta za wszelką cenę w ostatnim spotkaniu.

Być może to tylko zasłona dymna przed ćwierćfinałem Ligi Mistrzów z Realem. Jednak ewentualna nieobecność naszego reprezentanta może mieć większe konsekwencje, niż się zdaje. To dzisiaj piłkarz, od którego Bayern jest absolutnie uzależniony. Opuszczenie starcia z Królewskimi to nie byłby jedynie stracony fajny wieczór z dużą piłką, ale być może stracona okazja, by pomóc sobie w batalii o Złotą Piłkę, która – jak nigdy wcześniej – wydaje się być w jego zasięgu.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.30.30

Marcin Bratkowski przybliża w „PS” sylwetkę Milana Mandaricia, byłego właściciela Leicester City.

Gdyby nie komunistyczne rządy Josipa Broz Tito, dziś Leicester City pewnie nie grałoby w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Atletico. Brzmi jak absurdalna teza? Nie do końca. Dla młodego Milana Mandaricia, syna właściciela warsztatu samochodowego w Belgradzie, Jugosławia szybko stała się zbyt ciasna. – W Stanach Zjednoczonych przeszedłem typową drogę od pucybuta do milionera – opowiada „PS” były właściciel m.in. Portsmouth, Sheffield Wednesday, czy właśnie Leicester. Po latach, w Anglii nazwano go „Mister fix-it”, czyli „złota rączka”. Pseudonim wziął się stąd, że przejmował kluby na krawędzi bankructwa i wyprowadzał je na prostą. Nie było dla niego sytuacji, której nie da się naprawić. 

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.30.37

Kolegium Sędziów wzięło na celownik trenerów, których na boisku zdecydowanie za bardzo ponoszą emocje.

– To nie jest żadne nowe zalecenie; niezmiennie nam zależy, byśmy dbali o ważne standardy – tłumaczy Przesmycki. Znany z żywiołowych reakcji prowadzący Jagiellonię Michał Probierz najwyraźniej wziął to do siebie. Przy okazji ostatniego ligowego meczu z Zagłębiem Lubin (4:3) szkoleniowiec lidera Lotto Ekstraklasy przed kamerami Canal+ nie darował sobie cokolwiek uszczypliwego komentarza do działań szefa Kolegium Sędziów. Napomnieniem Przesmyckiego pod adresem panów z gwizdkiem i trenerów widocznie poczuł się trochę urażony i uznał, że w takim razie… w ogóle nie będzie się odnosił do pracy arbitrów.

– Jeśli tak postanowił, to mogę się tylko cieszyć, bo właśnie o taki skutek nam chodziło. Tyle że dyskusja o egzekwowaniu przepisów wcale nie było wymierzona tylko w niego, więc dziwię się, że odebrał to tak osobiście – przyznaje Przesmycki.

Kapustka trafi do Bundesligi? Pomocnika Leicester chce FC Koeln.

Wszystko wskazuje na to, że przygoda Bartosza Kapustki w Leicester City potrwa tylko rok. Agent piłkarza Bartłomiej Bolek szuka mu klubu. Według naszych informacji Bolek przebywał ostatnio w Kolonii, gdzie rozmawiał z dyrektorem generalnym FC Koeln Joergiem Schmadtke na temat transferu reprezentanta Polski. Obaj panowie dobrze się znają, ponieważ już robili interesy – w 2011 roku Schmadtke pracował w Hanowerze i wówczas negocjował z nim przejście z Polonii Warszawa Artura Sobiecha, który w tym zespole występuje do dziś.

Zrzut ekranu 2017-04-12 o 06.30.43

Z kolei Maciej Dąbrowski może trafić… do kadry.

Piłkarz mistrzów Polski od początku rundy znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji. Wygrał rywalizację o miejsce w składzie z kapitanem drużyny Jakub Rzeźniczakiem i nic nie wskazuje na to, by miał mu oddać miejsce w podstawowym składzie Legii.

Na dodatek w niedzielę strzelił gola w meczu z Lechem (2:1). A że w czerwcowym starciu z Rumunią będzie pauzować Kamil Glik, to właśnie Dąbrowskiemu powinien uważnie przyjrzeć się selekcjoner Adam Nawałka. – W ekstraklasie nie widzę w tej chwili lepszego kandydata do powołania – mówi nam były piłkarz Legii i reprezentacyjny środkowy obrońca sprzed lat Tomasz Łapiński. – Za granicą trudno wskazać odpowiednich stoperów, a z tych grających w ekstraklasie, to właśnie Dąbrowski najbardziej zasługuje na powołanie – dodaje inny były reprezentacyjny obrońca, który występował w Legii, Piotr Czachowski.

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...