Reset Argentyny. Bauza zwolniony

Huknęło w Ameryce Południowej, choć huknęło ze spodziewanej strony. Edgardo Bauza wylatuje z funkcji selekcjonera Albicelestes po raptem ośmiu miesiącach. Teraz wiemy to, co wielu podejrzewało: że wymiana Martino na Bauzę to klasyczne „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. No dobrze, z tą siekierką też przesada, niemniej impas jak był, tak trwa.

Osiem meczów o stawkę Bauzy to skandaliczny jak na Argentynę bilans: raptem trzy zwycięstwa. Porażka z Paragwajem, porażka w arcyprestiżowym starciu z Brazylią, a także ostatnio upokorzenie z Boliwią. Argentyna na piątym miejscu eliminacji, tracąc 11 oczek do liderujących Canarinhos. Zupełnie realne są zarówno baraże, jak i brak kwalifikacji do mundialu. Takie historie się zdarzają, w zasadzie co imprezę brakuje któregoś z piłkarskich gigantów – tym razem autorem takiej „niespodzianki” może być Argentyna. Szczególnie, żę w najbliższych meczach przez zawieszenie nie będzie mógł grać Messi.

Claudio Tapia, prezes federacji, nie bawił się w szczególną kurtuazję: – Powiedzieliśmy Bauzie, że przestaje być trenerem. Nie będzie żadnej konferencji. Drużyna narodowa gra źle i wszyscy o tym wiedzą. 

Kto miałby ratować federację? Spekulacje są iście życzeniowe. Sampaoli i Simeone oczywiście byliby idealnymi kandydatami, ale umówmy się: w tym momencie zdają się poza zasięgiem. Przecież ta federacja ma długi finansowe, także wobec byłych szkoleniowców. Nawet biorąc pod uwagę, że Sampaoli i Cholo zapowiadali kiedyś, że chcieliby objąć Albicelestes, to trudno powiedzieć, by to był właściwy dla nich moment. Jeśli jakimś cudem uda się przekonać któregoś z tej dwójki, może być naprawdę ciekawie. Niestety dla Argentyńczyków bardziej prawdopodobny jest wybór kolejnego trenera, który cieszy się jako takim uznaniem w Ameryce Południowej, ale który na naprawdę wielkiej scenie dopiero będzie chciał się sprawdzić.

Sampaoli, Simeone i Gallardo to ta mocna trójka faworytów, ale znając budżet AFA to oni prędzej wymyślą jakiegoś lokalnego Jose Marię Baker.

— Michał Borowy (@MiBorowy) 11 kwietnia 2017