Reklama

W Gdyni podziękowano Nicińskiemu. Jest za co!

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2017, 14:27 • 3 min czytania 16 komentarzy

Grzegorz Niciński nie jest już trenerem Arki Gdynia, na stanowisku zastąpił go dziś Leszek Ojrzyński. Polskie kluby zmieniają szkoleniowców tak często, że mieliśmy okazje, by napisać już pewnie z setkę tekstów o karuzeli kręcącej się tak szybko, że zbiera się na wymioty, ale trzeba przyznać, że to jeden z ciekawszych przypadków. No bo jednak rzadko się zdarza, że ze stołka leci trener, który już niedługo miałby szansę zapisać się na stałe w historii klubu, zdobywając Puchar Polski. 

W Gdyni podziękowano Nicińskiemu. Jest za co!

Przy czym nawet ta historia nie jest przecież jednoznaczna. Może i za pięć lat nikt by o tym nie pamiętał, ale jeśli zajmujemy się tym, co jest tu i teraz, to przecież nie sposób zapomnieć, że Arka Nicińskiego do finału PP kroczyła jak po czerwonym dywanie. I – pozostając w ramach tego porównania – z drinkiem w dłoni i cycatą pięknością pod pachą. Wyjątkowo komfortowe warunki:

– Rominta Gołdap,
– Olimpia Zambrów,
– KSZO Ostrowiec Świętokrzyski,
– Drutex-Bytovia Bytów,
– Wigry Suwałki.

I nawet tutaj Arka była bardzo bliska spektakularnego wywinięcia orła. Nie zrozumcie nas źle, jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, życie czasami składa się z takich uśmiechów losu, a naszym zadaniem jest to, by umieć z nich skorzystać. Tego Nicińskiemu nikt nie zabierze. Jednak gdy czytamy, że osiągnął on z beniaminkiem wielki sukces w Pucharze Polski, to mamy prawo mieć mieszane uczucia.

Inaczej jest w przypadku wprowadzenia Arki do Ekstraklasy po pięciu latach – sukces bez dwóch zdań. Nawet jeśli drużyna z Gdyni była w gronie faworytów w I lidze (a oczywiście była), to wcześniej też posiadała ten status, a kończyło się kompromitacjami i wpadkami. Jednak umówmy się – za zasługi tego typu należy się bardziej pamięć i miejsce w strefie VIP przez najbliższą dekadę, niż etat trenera bez względu na okoliczności.

Reklama

No i przechodzimy do sprawy najważniejszej – postawy drużyny w ostatnich tygodniach i, co za nią idzie, coraz bardziej realnej groźby spadku do pierwszej ligi. Zacznijmy od pozornie niewiele znaczącej sytuacji – Adam Marciniak, który miał jaja, by stanąć do wywiadu po meczu Arki z Pogonią, otwarcie zadeklarował, że w Szczecinie drużyna chciała zagrać dla trenera. Jeśli założymy, że to prawda i, pomimo tej specjalnej motywacji, Arka po raz kolejny przegrała w kompromitujący sposób, to chyba ciężko dostrzec jakiekolwiek światełko w tunelu dla zespołu w tym kształcie.

Postawmy sprawę jasno – Arka tonie. Przegrała pięć ostatnich meczów, o ósemce można zapomnieć, po tej kolejce będzie miała na koncie tyle samo punków co zespół znajdujący się w strefie spadkowej. Niciński sprawdził ostatnio chyba wszelkie możliwe konfiguracje składu defensywy, a efektem i tak jest aż 20 (!) straconych bramek. Wydaje się, że to nawet poważniejszy kryzys niż ten z października i listopada, kiedy to Arka nie potrafiła wygrać żadnego z 9 kolejnych meczów. Wtedy w większości spotkań można było się doszukać jakiejś nadziei na lepsze jutro. I wytrzymano presję, na chwilę udało się poprawić grę drużyny. Ale tak jak wspominaliśmy, dziś nie postawilibyśmy zbyt wiele, że drugi raz uda się podnieść drużynę, choćby znów na kilka tygodni.

Władze Arki zwlekały, ale ostatecznie wolały nie ryzykować tego, że po ewentualnym spadku trzeba będzie pluć sobie w brodę z powodu bierności. Potrafimy to zrozumieć. W miejsce Nicińskiego przychodzi więc Leszek Ojrzyński, który na ponowną szansę czekał blisko rok, bo pracę w Górniku Zabrze zakończył na początku marca 2016. Na takim etapie rozgrywek jeszcze drużyny w Ekstraklasie nie przejmował, nawet jesteśmy ciekawi, jak sprawdzi się w roli strażaka. Możecie powiedzieć, że sytuację ma komfortową, bo tylko jeden mecz z Lechem dzieli go od największego sukcesu w trenerskim życiorysie. Z drugiej strony trochę też ryzykuje, bo w jego CV może za chwilę być zapisane, że mocno przyczynił się do dwóch spadków w dwóch sezonach z rzędu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

16 komentarzy

Loading...