Podejrzewamy, że gdybyśmy zapytali was, kto jest aktualnie najbardziej utytułowanym piłkarzem na świecie to wymienilibyście jakieś trzysta siedemnaście nazwisk zanim dotarlibyście właśnie do niego. A jednak. To właśnie Maxwell, obrońca PSG, po tym jak zdobył przed paroma dniami Puchar Ligi Francuskiej, może się pochwalić najobfitszą gablotą ze wszystkich.
Ryan Giggs – 35 trofeów. Leo Messi – 29. Paul Scholes – 25. I tak dalej, i tak dalej. Moglibyśmy tak szukać i szukać, ale Maxwellowi nie dorównuje na tę chwilę absolutnie nikt. Razem aż trzydzieści sześć zdobytych pucharów to absolutny rekord, który – z piłkarzy grających – być może w przyszłości przeskoczy Leo Messi, ale też umówmy się – przebić ten wyczyn siedmioma kolejnymi zwycięstwami nie będzie łatwo. Zwłaszcza, że obrońca PSG kariery wcale nie kończy. Ma co prawda już 35 lat, ale niewykluczone, że choćby po tym sezonie dorzuci jeszcze mistrzostwo kraju.
FACT: Maxwell is now the most decorated club player ever:
🏆🇫🇷 – 14
🏆🇪🇸 – 10
🏆🇳🇱 – 6
🏆🇮🇹 – 5
🏆🇧🇷 – 1A ridiculous 36 club trophies! 😳👏 pic.twitter.com/cR7s0vIeUx
— SPORF (@Sporf) 4 kwietnia 2017
Trzeba Brazylijczykowi oddać, że CV ma naprawdę bogate, bo przecież kopał i w Interze, i w Barcelonie, ale to przeprowadzką do Paryża wygrał dopiero los na loterii. Aż czternaście razy zawieszał bowiem na szyi złoty medal grając już we Francji.
Oczywiście ten rekord tak dobrze nie smakowałby pewnie, gdyby nie fakt, że obrońca często, gdy już w jakimś klubie grał, to nie tylko na treningach, ale i weekendami – w kolejkach ligowych. Fakt faktem nigdy nie wzdychaliśmy nad nim z zachwytu, ciężko byłoby go pewnie nawet umieścić w czołówce zawodników na swojej pozycji, ale gdy spojrzymy na ogólny bilans, to musimy oddać królowi to, co królewskie. W uzupełnianiu pękatej gabloty, jaka pewnie zdobi jeden z pokojów jego domu, ma spore zasługi.
I w sumie czekamy tylko na komentarz Zlatana Ibrahimovicia, najlepszego kumpla Maxwella. Jak znamy Szweda, to lada dzień w swoim stylu spuentuje tę informację tekstem o tym, że te sukcesy to pewnie zawdzięczać Brazylijczyk może w dużej mierze przyjaźni właśnie z nim…