Reklama

Trudny mecz o spokój. Wygrajmy w piekle!

redakcja

Autor:redakcja

25 marca 2017, 09:50 • 8 min czytania 1 komentarz

To będzie kluczowy mecz Polaków w eliminacjach do MŚ 2018. Jeśli w niedzielę w Podgoricy pierwszy raz w historii pokonają Czarnogórę, drzwi do mundialu staną przed nimi otworem. Z Czarnogórą graliśmy do tej pory dwa razy i padły dwa remisy. Zwycięstwo powiększy przewagę nad rywalami w grupie E do sześciu punktów i da duży komfort przed kolejnymi meczami. – Nie lekceważymy Czarnogórców – zarzeka się napastnik Arkadiusz Milik, który nie obawia się fanatycznych kibiców – czytamy dziś w Super Expressie. W polskiej prasie trwają wielkie przygotowania do niedzielnego starcia.

Trudny mecz o spokój. Wygrajmy w piekle!

FAKT

f1

Wygrajcie w piekle! – apeluje Fakt.

To może być najtrudniejszy mecz wyjazdowy reprezentacji Polski w tych eliminacjach. Polacy zagrają z rywalem, który powiedzenie o tym, by rzucić się komuś do gardła, traktuje dosłownie. Mladen Kascelan, który grał w polskich klubach i w reprezentacji Czarnogóry upiera się, że w piekle jest przyjemniej niż na ich stadionie. Ale Polacy są przygotowani. Hubert Małowiejski, który od kilku miesięcy zbierał informacje na temat przeciwników, pokazał reprezentantom na odprawie nawet nóż rzucany z trybun stadionu w Podgoricy.

Reklama

Łukasz Piszczek zapewnia: Ciągle mam paliwo w baku.

– Moja forma nie wzięła się z niczego. Po operacji nie pstryknąłem palcem i znów byłem tym samym Piszczkiem, co przed zabiegiem. Wiązało się to z naprawdę ciężką pracą. Gram na najwyższym poziomie dzięki poświęceniu i chęci ponownego wdrapania się na szczyt. Widzę efekty – opowiada Piszczek.

f2

Waldemar Fornalik wspomina mecz w Czarnogórze z 2012 roku. Mogliśmy dostać walkower – mówi.

Tamten mecz miał wybuchowy przebieg i zakończył się remisem. Był niedosyt.
– Zagraliśmy wtedy z marszu po mistrzostwach Europy, nie było czasu na ćwiczenia jakichś nowych elementów, zgrywanie drużyny, na żadne porządne przygotowywanie. Dlatego najważniejsza kwestia sprowadzała się do tego, żeby trafić ze składem i taktyką. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, uważam, że zagraliśmy wtedy przyzwoicie, momentami nawet bardzo dobrze.

(…)

Reklama

Nie brakowało opinii, że mecz powinien zakończyć się walkowerem dla Polski, ale sędzia naciskał, żeby ogłuszony Tytoń wrócił do bramki.
– Dla mnie sprawa była wtedy oczywista: gdyby ten mecz toczył się w Niemczech albo we Francji, byłby walkower. Natomiast działacze FIFA do wydarzeń z Podgoricy podeszli z przymrużeniem oka. Sędzia za wszelką cenę chciał dokończyć ten mecz i dopiął swego.

GAZETA WYBORCZA

Przed nami trudny mecz o spokój.

gw

Adam Nawałka meczów nie hierarchizuje. Każdy jest najważniejszy, każdy trzeba wygrać. Ale akurat ten może się okazać ciut ważniejszy. Wygrana w Czarnogórze i remis w rozgrywanym równocześnie spotkaniu Rumunia-Dania dadzą Polakom sześć punktów przewagi nad wiceliderem na półmetku eliminacji. Każdy inny wynik w Podgoricy może natomiast oznaczać, że o awans znów trzeba się będzie bić do ostatniego meczu. Jak w eliminacjach Euro 2016, gdy do ostatnich sekund spotkania z Irlandią groziła Polakom degradacja do baraży. O trzy punkty bylibyśmy zdecydowanie spokojniejsi, gdyby Nawałka mógł wystawić galową jedenastkę. Tę, która z trzech meczów z Niemcami o stawkę przegrała jeden i wytrzymała do 120. minuty ze zmierzającą po mistrzostwo Europy Portugalią. Niedziela nie będzie jednak kolejną okazją, by reprezentacja pokazała moc, ale testem tego, ile ubytków jest w stanie zamaskować selekcjoner.

SUPER EXPRESS

Kolejny tabloidowy apel: Wygrajcie z nimi po raz pierwszy.

se

To będzie kluczowy mecz Polaków w eliminacjach do MŚ 2018. Jeśli w niedzielę w Podgoricy pierwszy raz w historii pokonają Czarnogórę, drzwi do mundialu staną przed nimi otworem. Z Czarnogórą graliśmy do tej pory dwa razy i padły dwa remisy. Zwycięstwo powiększy przewagę nad rywalami w grupie E do sześciu punktów i da duży komfort przed kolejnymi meczami. – Nie lekceważymy Czarnogórców – zarzeka się napastnik Arkadiusz Milik (23 l.), który nie obawia się fanatycznych kibiców. – Czarnogórcy oczywiście są groźni szczególnie u siebie, wiele zespołów straciło tam punkty. Jedziemy tam jednak grać w piłkę i zdobyć trzy punkty, a nie patrzeć na trybuny czy fanów. Szansa na zwycięstwo jest duża. Tym bardziej że w ostatniej chwili z powodu kontuzji łydki ze składu wypadł gwiazdor – Stevan Jovetić. To najlepszy strzelec w historii reprezentacji Czarnogóry (19 goli). Wcześniej urazy wyeliminowały Bakicia, Basę i Tomasevicia.

Boniek powinien postraszyć Czarnogórę – twierdzi Jerzy Dudek.

se2

Nasz bramkarz będzie przeżywał trudne chwile, bo tam na trybunach zawsze jest gorąco. Jak się przed tym bronić?
– Starać się nie myśleć, choć do końca tego wyłączyć się nie da. To nie jest przyjemna świadomość, że w każdej chwili możesz dostać czymś, co poparzy ci twarz czy ciało.

Czym najdziwniejszym dostałeś w trakcie kariery?
– Generalnie podział jest taki: w Ameryce Południowej dostawałem głównie owocami, najczęściej pomarańczami. A w Europie najpopularniejsze są zapalniczki. Bo od czasów, gdy na stadiony nie można wnosić nakrętek, butelki nie latają już tak daleko jak kiedyś (śmiech). Ale już na serio: może prezes Boniek powinien nastraszyć Czarnogórców, pisząc do UEFA z prośbą o dodatkowe środki bezpieczeństwa. Czarnogóra będzie „grała” trybunami, próbując osiągnąć przewagę. My więc też możemy zareagować.

Jeszcze jedną stronę poświęcono oczywiście Robertowi Lewandowskiemu. Tym razem polski napastnik spotkał się z Donatanem, twórcą „My Słowanie” – są fotki, krótki tekst. Nic interesującego.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Naprawdę niezła okładka.

ps

Zaczynamy od sobotnich felietonistów. Bez paniki, bez euforii – pisze o młodzieżówce Mateusz Borek.

Powodu do paniki nie ma. 16 czerwca w naszym pierwszym meczu w turnieju – w Lublinie przeciwko Słowacji – na pewno nie wyjdziemy na murawę w takim składzie. Z Włochami słabo zagrał bohater kilku wcześniejszych meczów Jakub Wrąbel, nie był to mecz Tomasza Kędziory, nie przekonali mnie środkowi pomocnicy. W tym miejscu musi powrócić dyskusja na temat piłkarzy z pierwszej reprezentacji, którzy rocznikowo mogą wystąpić w EURO U-21. Karol Linetty już zapowiedział, że chce w tych mistrzostwach Europy zagrać. Zapewne w finałach zagrają też Paweł Dawidowicz i Bartosz Kapustka, który ma przecież występy na EURO 2016 w zespole Nawałki. Zostaje pytanie o gwiazdy – Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. Najważniejsze jest to, czy „neapolitańczycy” sami chcą w tej imprezie grać. Ich wola. Jeśli Milik i Zieliński będą tego chcieli, to szefowie PZPN szybko dogadają się z prezydentem Napoli Aurelio De Laurentisem. Ja na ich miejscu myślałbym o tym, że to ostatni rozdział w historii tej młodzieżówki, bo ta reprezentacja po mistrzostwach po prostu przestanie istnieć. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że EURO U-21 to będzie wielkie święto futbolu. I pewnie szkoda by było za parę lat usiąść i pomyśleć: „Kurcze, przecież ja mogłem zagrać w tym turnieju”.

Tomasz Włodarczyk pisze zaś o samotnej ucieczce z peletonu.

Zbigniew Boniek mówi, że jeśli wygramy z Czarnogórą, bez względu na inne wyniki, odetniemy rywalom tlen. W pełni się zgadzam ze słowami prezesa PZPN. Na półmetku rozgrywek eliminacji mistrzostw świata wyślemy jasny komunikat: „Panowie, wychodzimy z kolacji i jedziemy na imprezę, a wy tu się jeszcze pokłóćcie o resztkę szampana na stole.” Trzy punkty w Podgoricy pozwolą pewnie chwycić za ster, wrzucić tryb autopilota i spokojnie szybować w stronę Rosji. Nie wierzę, że piłkarze tej jakości, tak poukładana reprezentacja roztrwoni wypracowaną solidną przewagę. Droga do mundialu może się okazać znacznie łatwiejsza niż el. EURO 2016. W walce o wyjazd do Francji na podobnym etapie był prawdziwy ścisk w grupie D. Analiza po piątej serii spotkań to idealny moment na sprawiedliwe porównanie, oznacza rozegranie po jednym meczu z każdym przeciwnikiem.

ps2

Biało-czerwoni w bałkańskim kotle.

Bałkańska w żyłach płynie krew, kobiety, wino, taniec, śpiew… Do tekstu popularnej piosenki dorzucamy słówko „sport” i już mniej więcej wiemy, co w bałkańskiej duszy gra. A duch to niespokojny, bo kiedy sprawy nie idą po jego myśli, krew zaczyna się burzyć. Niemal w trakcie każdej wyprawy w tamte strony polski piłkarz mógł odnieść wrażenie, że trafił do piekła, no przynajmniej do jego przedsionka. „Polejcie wina również im, znów na parkiecie będzie dym. Bałkańskie rytmy, polska moc. Znów przetańczymy całą noc”. W trakcie ostatniego pobytu polskich piłkarzy w czarnogórskiej Podgoricy co prawda nie na parkiecie, lecz na boisku dymiło się okrutnie. Można więc założyć, że jutro w tym samym miejscu będzie podobnie. Oby w niedzielny wieczór kadra Adama Nawałki po raz kolejny pokazała moc, a wtedy: Będzie, będzie zabawa. Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało!”.

Co wiemy przed meczem? Oto pięć najważniejszych rzeczy:

1. Głowy już się nie zapalą
2. Fabiański pewny swego
3. Trzy zwycięstwa = mundial w Rosji
4. Największa presja na Mączyńskim
5. To Polaków boją się rywale

ps3

Do mundialu nie zabraknie mi paliwa w baku – nie ma wątpliwości Łukasz Piszczek.

Ma pan techniki, które pozwalają się uspokoić, rozluźnić?
– To sprawa bardzo indywidualna. Każdy człowiek jest inny, działa na różnym poziomie emocji. Wiele zależy od nastroju. Trzeba dobrze znać siebie. Wtedy z karty dań, którą zaserwował psycholog, można wybrać coś dla siebie.

Przykład?
– Wizualizacje. Oglądam konkretne zagrania, które koduję w głowie. Jest tego sporo. Praca nad kontrolą koncentracji, oddechu, emocji…

Czyli?
– Mam małe urządzenie, które podłączam do telefonu komórkowego, zakładam klips na ucho kontrolujący puls. Na podstawie regulowania oddechu wchodzę w stan rozluźnienia. Skupiam się, czyszczę głowę. Jeśli zaczynam myśleć o czymś innym, urządzenie natychmiast to zarejestruje: kolor czerwony oznacza spadek koncentracji poniżej swojego poziomu, niebieski jest okej, zielony to bardzo dobry wynik. Są cztery poziomy strefy komfortu. Zaczynałem od drugiego. Pierwszy jest bardzo łatwy. Długo byłem na trzecim, a teraz działam na czwartym.

ps4

Eksperci przepytywani przed meczem twierdzą, że można zaufać Kubie i Grosikowi.

Kamil Glik może być w jeszcze lepszej dyspozycji niż w ostatnich miesiącach?
Jacek Bąk: Kamil ma 29 lat, a z własnego doświadczenia wiem, że to idealny wiek do grania na najwyższym poziomie. Człowiek nie jest już piłkarskim małolatem ani jeszcze starym prykiem. Kamil występuje w czołowym francuskim klubie, tak jak ja w jego wieku grając w Lens. Lepszą szkołę do nauki gry w obronie od Francuzów mają może tylko Włosi. Obrońca Monako od dłuższego czasu spisuje się znakomicie. Pewnie, zdarzają się słabsze występy, lecz takich w wykonaniu środkowego obrońcy naszej kadry jest naprawdę mało.­

Czy brak Grzegorza Krychowiaka jest osłabieniem pomocy reprezentacji Polski?
Radosław Michalski: Obserwuję dyskusję, która od kilku tygodni toczy się wokół jego osoby. Jakie wnioski? Raczej… śmieszne. Przed zbiórką kadrowiczów obawiano się, w jakiej formie przyjedzie Krychowiak, czy stać go na dobry występ w reprezentacji, choć nie gra w klubie, czy powinien być wstawiony do podstawowego składu? Nagle, w trakcie zgrupowania doznał kontuzji i zaczął się płacz i lamentowanie: Czy poradzimy sobie bez niego?! Czyli jak to często u nas – od ściany do ściany.

ps5

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...