Reklama

Majster Bartosztek wykonał zadanie. Budowa „twierdzy Kielce” trwa!

redakcja

Autor:redakcja

19 marca 2017, 18:27 • 2 min czytania 8 komentarzy

Na miejscu władz Korony Kielce poważnie rozważylibyśmy pewne nowatorskie rozwiązanie – duet trenerski, w którym Maciej Bartoszek byłby odpowiedzialny za drużynę w meczach u siebie, a inny szkoleniowiec prowadziłby ją na wyjazdach. Absurd? Fakty są takie – nikt nie jest tak słaby poza własnym stadionem jak Kiełb i spółka, ale na swoim obiekcie obecny szkoleniowiec w dalszym ciągu ma 100-procentową skuteczność. Zagłębie, Pogoń, Lechia, Wisła Płock, Górnik i Cracovia. Już sześciu przeciwników wyłapało za jego kadencji w Kielcach w cymbał. 

Majster Bartosztek wykonał zadanie. Budowa „twierdzy Kielce” trwa!

Tylko 8 minut czekaliśmy na bardzo istotną, a w zasadzie kluczową sytuację dla losów meczu. Dani Abalo wygrał walkę o pozycję z Wójcickim w polu karnym, minął Grzegorza Sandomierskiego, po czym został powalony przez spóźnionego z interwencją obrońcę. Karny bez dwóch zdań, ale żeby częstować zawodnika od razu czerwoną kartką? Chyba trochę pospieszył się z tą decyzją sędzia Marciniak. Później wykazał się za to pobłażliwością – po równie ostrym co głupim wejściu w przeciwnika zaliczyli Cetnarski i Kwiecień, ale obaj wyszli z tych sytuacji tylko z żółtkiem.

Wracając jednak do karnego – Cracovia straciła piłkarza, ale nie gola. Tym razem Kiełb nie potrafił zamienić jedenastki na bramkę, strzelił w słupek. I przez jakiś czas obserwowaliśmy lekką konsternację w szeregach Korony – grający w „10” przeciwnik nie położył się na boisku, a gospodarze nie bardzo mieli pomysł co z tym fantem zrobić.

Na dobrą myśl wpadł dopiero Jakub Żubrowski (świetny mecz tego piłkarza) po 30 minutach gry. Powiedzmy, że mniej więcej tak to wyglądało – 24-latek dostał piłkę w odległości od bramki, z której można poszukać szczęścia, kątem oka zobaczył Marcina Budzińskiego, czyli jakkolwiek patrzeć specjalistę od takich sytuacji i postanowił zrobić to samo, co zazwyczaj piłkarz Pasów – fenomenalnie huknął pod samiutką ladę.

Cracovia w osłabieniu dość długo grała nie najgorzej, troszeczkę jak wczoraj Jagiellonia, ale Korona wykazała się większym zrozumieniem swojej roli w takiej sytuacji niż Pogoń. Łącznie 30 strzałów oddała na bramkę Sandomierskiego drużyna gospodarzy. Strzelała trochę jak Zagłębie z Ruchem, ale Bartoszek może mieć pretensje do swoich piłkarzy tylko z powodu tego, że zamknęli ten mecz tak późno – cztery minuty przed końcem trafił Górski, chwilę później za zmarnowanego karnego zrehabilitował się Kiełb.

Reklama

Tyle, od momentu czerwonej kartki był to mecz bez większej historii. Korona spędzi przerwę na kadrę w górnej ósmce i w dobrych nastrojach. Cracovia – w obliczu wygranych Piasta, Śląska i Ruchu – w strefie spadkowej. Ciągle nie możemy się do widoku Pasów w tym rejonie tabeli  przyzwyczaić.

M4ngNxq

 Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...