Reklama

Sukces rodził się w bólach. Trzy lata temu przegraliśmy w Warszawie ze Szkocją

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2017, 09:07 • 2 min czytania 5 komentarzy

Menedżerowie mają różne początki w nowym miejscu. Albo momentalnie zespół ogarnia efekt nowej miotły i ekipa gra jak z nut, albo na takie coś czeka się miesiącami, czasami nawet latami. Wspominamy dzisiaj nasze wnioski po przegranym towarzyskim meczu ze Szkocją. Już wtedy wszyscy wieszali psy na Nawałce, który próbował różnych, bardzo kontrowersyjnych wariantów.

Sukces rodził się w bólach. Trzy lata temu przegraliśmy w Warszawie ze Szkocją

Trzeba przyznać: gra naszego zespołu w tamtym spotkaniu to był prawdziwy kryminał. Oczy nas piekły, gdy patrzyliśmy na zachowanie naszych zawodników na placu gry, ale również, gdy czytaliśmy ich nazwiska. Brzyski, Obraniak, Klich – w eliminacjach jedynie Mateusz dostał szansę i to przecież tylko jednorazową, z Gibraltarem. Również pomysł z Sobotą i Peszką na skrzydłach nie wypalił.

Obserwowanie wczoraj tej drużyny z trybun stanowiło wyzwanie. Trudno było utrzymać wzrok na boisku, na skutek przeraźliwej nudy człowiek zaczynał się rozglądać po trybunach, po sąsiadach, spoglądał w telefon, na telebim, analizował papierki zgromadzone w kieszeni kurtki, układał plan na następny dzień, zastanawiał się, czy wyjął pranie. Wiele nudnych widowisk nam sprezentowano w ostatnich latach, ale zaserwowany tym razem kotlet nie nadawał się do przełknięcia w żaden sposób. Gdyby gra miała toczyć się wolniej, zawodnicy musieliby usiąść, chociaż i tak momentami miało się wrażenie, że kibice szybciej siedzą niż piłkarze biegają” – sami widzicie. Nie da się porównać tej ekipy z początku marca z tą z końca listopada. Nie dość, że zmieniły się nazwiska, to nasza reprezentacja osiągnęła jeszcze jedną, bardzo ważną cechę – charakter, którego przez poprzednie lata cholernie brakowało.

Co się stało w eliminacjach i na samym EURO to już chyba wspominać nie musimy. Nawałka z naszą kadrą zrobił to, czego się nie udało zrobić za kadencji Fornalika, czy Smudy. Efekt jest taki, że w Neapolu mówią, że są w połowie Polakami, a Mourinho, że Boruc w meczu z Manchesterem United był nieprawdopodobny. Lewandowskiemu ma już kto podawać, a zamiast drwin w internecie ludzie mogą poczytać o tym, że reprezentacja Polski będzie czarnym koniem na zbliżających się mistrzostwach świata.

Jeśli ktoś chce zobaczyć skrót meczu ze wspomnianego starcia, to wklejamy link na dole (ale ogólnie – odradzamy).

Reklama

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...