Reklama

Tak wygląda najsłabszy skrzydłowy początku roku w Ekstraklasie?

redakcja

Autor:redakcja

03 marca 2017, 23:18 • 3 min czytania 90 komentarzy

Dzisiejszy mecz Zagłębia z Legią był na swój sposób nietypowy, bo dwunastu zawodników grało u siebie i tylko dziesięciu na wyjeździe. To oczywiście za sprawą Macieja Dąbrowskiego, który w Lubinie zna każdą kępę trawy, co było widać od pierwszego gwizdka. Biła od niego pewność siebie i spokój – raz po raz demolował Nespora, który błyskawicznie zrozumiał, że lepiej poszukać sobie miejsca jednak bliżej Pazdana. W defensywie był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na placu, a do tego dołożył kluczowe dla losów meczu trafienie. Dla Dąbrowskiego to zdecydowanie najlepsze zawody w barwach Legii i właściwie pozostało mu już tylko jedno – zacząć grać w innych meczach tak, jak gra w Lubinie. Wtedy jego pozycja w drużynie Jacka Magiery stanie się niepodważalna.

Tak wygląda najsłabszy skrzydłowy początku roku w Ekstraklasie?

Poza bardzo udanym powrotem Dąbrowskiego zapadły nam w pamięci dwa obrazki. Pierwszy – Guilherme wchodzi w pole karne i, zamiast podać do świetnie/idealnie/perfekcyjnie ustawionego Hamalainena, strzela obok bramki. Tak jak niektórym napastnikom zdarza się ukraść pomocnikowi asystę, tak Brazylijczyk bezczelnie orżnął kolegę z gola. No i drugi obrazek – w pole karne wjeżdża Odjidja-Ofoe, mija bramkarza i – zamiast walić na bramkę – oddaje piłkę jeszcze lepiej ustawionemu koledze. Piłkę do bramki kopnął Moulin. A Belg – zamiast myśleć o własnym bilansie strzeleckim – do samego końca stawiał na pierwszym miejscu dobro drużyny. I taka asysta musi smakować lepiej niż sam gol.

Właściwie można powiedzieć, że Vadis i Guilherme różnili się dziś nie tylko poziomem egoizmu, ale praktycznie każdym elementem piłkarskiego rzemiosła. Belg był motorem napędowym całej drużyny, a Brazylijczyk co i raz naciskał na hamulec. Tracił, podejmował złe lub beznadziejnie złe decyzje, koszmarnie psuł dobrze zapowiadające się ataki i był bezużyteczny w defensywie. Właściwie nie mógłby mieć nawet pretensji, gdyby zakończył ten mecz z drugą żółtą kartką za głupią symulkę. Początek rundy w wykonaniu Guilherme jest tak dramatycznie słaby, że aż chcieliśmy napisać, że zaraz usiądzie na ławce rezerwowych. Ale potem przypomnieliśmy sobie, że na drugim skrzydle biegał dziś apatyczny jak zwykle Hamalainen, co najlepiej obrazuje poziom boków pomocy dzisiejszej Legii. I chyba tylko nadzieja w młodziutkim Szymańskim, który dziś zmienił Guilherme i pięknie przywitał się z szerszą publicznością. Chociaż byłoby jeszcze piękniej, gdyby stał jednak pół kroku bliżej i nie był na spalonym.

3:1 na ciężkim terenie w Lubinie to dla warszawskich kibiców miła odmiana, ale to zwycięstwo wcale nie było takie oczywiste. W drugiej połowie za każdym razem, kiedy do stojącej piłki podchodził Filip Starzyński, w szeregach Legii obserwowaliśmy sraczkę. Pomocnik lubinian miał dziś perfekcyjnie ułożoną stopę i posyłał idealne piłki, co nie zmienia faktu, że obrońcy gości robili wiele, by w ich szesnastce robiło się jeszcze groźniej. Najlepiej było to widać przy bramce, kiedy zagubiony Hlousek (fatalne zawody dziś) nieudolnie pilnował dwóch piłkarzy Zagłębia. Gdyby na miejscu nie było Woźniaka, piłkę do siatki najprawdopodobniej zapakowałby Todorovski.

W całym meczu Zagłębie trzy razy umieściło piłkę w bramce, za każdym razem po stałym fragmencie Starzyńskiego, ale dwukrotnie goli słusznie nie uznał sędzia. Długo jednak pachniało, że pozimowy dołek Legii może przeciągnąć się o kolejne spotkanie. W drugiej połowie Zagłębie dominowało fizycznie i wydawało się, że jest bliżej zwycięskiego trafienia. Podopieczni Piotra Stokowca grali o pełną pulę, przez co od czasu do czasu nadziewali się na groźne kontry, ale to też pokazuje ich podejście do tego meczu. Paradoksalnie, mimo najwyższej wiosennej porażki, lubinianie zagrali swój najlepszy mecz w tym roku i mają pełne prawo z optymizmem spoglądać w przyszłość.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne

Przemysław Michalak
1
Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne
1 liga

Media: Spore zainteresowanie Carlitosem. Hiszpan może wrócić do Polski

Patryk Fabisiak
2
Media: Spore zainteresowanie Carlitosem. Hiszpan może wrócić do Polski
Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
4
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Komentarze

90 komentarzy

Loading...