Reklama

Jak tu nie kochać Sandecji? W ramach przygotowań do walki o awans – kary finansowe

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2017, 11:31 • 4 min czytania 16 komentarzy

Łukasz Mazur, były prezes Górnika Zabrze, stwierdził w rozmowie z Weszło, że pierwsza liga to stan umysłu. Jako przykład podał, że na zapleczu znów znajdą się kluby, które nie będą chciały wejść do Ekstraklasy albo będą udawały, że chcą. I tu palec w górę podnosi nasz ulubiony pierwszoligowiec, pełen folkloru, absurdów i układów. Sandecja Nowy Sącz.

Jak tu nie kochać Sandecji? W ramach przygotowań do walki o awans – kary finansowe

Miejsce w tabeli siódme, ze stratą ośmiu punktów do drugiego miejsca. Ale od mającego ten sam dorobek Górnika odróżniają Sandecję dwa zaległe mecze. Wystarczy, że wygrają z niżej notowanymi zespołami (Stal i GKS Tychy) i już zrównają się z trzecim Zagłębiem. Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza, ostatnio się rozkręcił, deklarując: „Sandecja będzie w Ekstraklasie”. I zapowiedział, że klub spełni wszelkie wymogi, zostanie powołana spółka akcyjna, a stadion przejdzie duże zmiany.

Miasto Nowy Sącz rzeczywiście przeszło do ofensywy. Z 4,4 mln zł na dofinansowanie klubów przeznaczyło 2,66 mln zł na Sandecję. Przed rokiem dotacja była niższa o 900 tysięcy zł.

Wysokie aspiracje potwierdzają również zimowe przygotowania. Sandecja prowadziła rozmowy z medialnymi zawodnikami (Freddy Adu, Solomon Okoronkwo), zakontraktowała czwórkę z ekstraklasową przeszłością (Basta, Wdowiak, Trafford i Zając), a także przygotowywała się za granicą. Nie były to może trzy tygodnie w Hiszpanii, tylko tydzień na Węgrzech, ale zawsze. Kibice mieli prawo – nawet, jeśli pisaliśmy, że kadra na obóz nie została opublikowana, bo w ramach oszczędności pojechało skromne grono – zachować optymizm.

Ale podczas pobytu na Węgrzech sytuacja zaczęła nieco wymykać się spod kontroli…

Reklama

No, wiadomo jak to na obozach bywa, kiedy kilkunastu chłopa zamkniętych w ośrodku ma spędzić ze sobą półtora tygodnia. Wtedy wieczorami światło świeci się dłużej, a w poranki głowa boli bardziej. W jeden z pierwszych dni kilku zawodników zeszło więc na śniadanie wyjątkowo zmęczonych, a na trening wyszli podejrzanie słabi, nie w formie. Trener sprawy się domyślił, ale nie zdążył zareagować.

Po dwóch dniach sytuacja się powtórzyła, z tą jednak różnicą, że trener wyczuł bezpośrednio od podopiecznego alkohol. I zainterweniował niespodziewanie – wyciągnął z hotelowej recepcji klucze, zajrzał do jego pokoju, w którym znalazł wielką stertę puszek po piwie. Sygnał był jasny, że ostatnie imprezy się udały. Reakcja była szybka: ostra zjebka przed całą szatnią i zażarta kłótnia, której finał miał mieć po powrocie do Polski.

Jako że mowa była o pięciu zawodnikach, również odgrywających w Sandecji kluczową rolę, zarząd klubu nie mógł sobie pozwolić nawet na odsunięcie ich od pierwszego zespołu. Niewiele zmieniał fakt, że w zimowej przerwie wyleciał za alkohol Dawid Janczyk. Wymierzono więc karę finansową – po 10 tysięcy złotych na głowę.

A że wśród nich byli również ci, których kontrakty są opłacane przez prywatnych sponsorów, prezes czym prędzej zamiótł sprawę pod dywan.

Cała ta historia idealnie wpisuje się w funkcjonujący w naszej świadomości obraz Sandecji. Piłkarz rzucający się z pięściami na trenera? Był. Zakład pomiędzy zawodnikami, że uda się wkurzyć własnych kibiców? Zrealizowany. Publiczna wojenka o wpływy? E, nuda. Medialne zarzuty trenera po odejściu z klubu względem prezesa, któremu bardziej zależy na promowaniu syna niż drużynie i jej dobru? No jasne. Do tego – tu ciekawostka – w Sandecji gra Maciej Korzym, zięć prezesa (dziwnym zbiegiem okoliczności prezes nie chciał w tym oknie transferowym dopiąć transferu napastnika), i Wojciech Trochim, który związany jest z jego inną córką. Właśnie w Nowym Sączu odnalazł się mający problemy z alkoholem Janczyk, właśnie w Nowym Sączu odstrzelili i sprowadzili w tym samym oknie transferowym Gliwę, a grający tutaj zawodnicy nabawili się niezwykłego nawyku skakania po samochodach – Szarek we Włoszech, Baran w Białej Podlaskiej. Zresztą, ostatnio pisaliśmy o tym, że trener grupy młodzieżowej miał żal do piłkarzy o brak zaproszenia na imprezę, a kibice w konkursie na klubową maskotkę zaproponowali… ogórka, na cześć rzecznika prasowego Dawida Ogórka właśnie.

No, sami powiedzcie: jak tu ich nie kochać? Jeśli zastanawiacie się, skąd się wzięło hasło #PierwszaLigaStylŻycia, to m.in. ze swojskiej Sandecji.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...