Reklama

Tu już nie ma się z czego śmiać: Piotr Żyła trzecim skoczkiem świata!

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

02 marca 2017, 20:16 • 2 min czytania 12 komentarzy

W Lahti nasi skoczkowie mieli walczyć o grube stawki i kiedy po słabym początku wydawało się, że być może będą musieli zadowolić się tymi z… pokera, w którego tak namiętnie grali między startami, odpalił on – Piotr Żyła. Tak, to Piotr Żyła dał pierwszy dla Polski medal mistrzostw świata w Finlandii. Drugie złoto znów padło łupem niesamowitego Stefana Krafta, który lata dziś niczym odrzutowiec wśród awionetek. Niestety, jednym z największych przegranych był dziś dopiero siódmy Kamil Stoch.   

Tu już nie ma się z czego śmiać: Piotr Żyła trzecim skoczkiem świata!

Wygląda na to, że narzekania Adama Małysza względem Żyły, żeby nie chwalił się w internecie zdjęciami z sedesem, tylko wziął się na poważnie do roboty, poskutkowały. Piotrek w końcu się obudził, bo w konkursie na normalnej skoczni – gdzie był dopiero 19. – skakał mniej więcej tak, jak wygląda jego polszczyzna na Facebooku: bez ładu i składu. Dzisiaj odpalił jednak już w pierwszej serii skacząc 127,5 m, co na półmetku dawało mu 6. miejsce. Ale swoją drugą próbę jeszcze bardziej… wyżyłował, lądując aż na 131 metrze. Chwilę później ciśnienia nie wytrzymali klasyfikowani wyżej po pierwszej serii Kubacki, Stoch i Stjernen, no i stało się – Żyła odniósł swój największy sukces w karierze. Brawo!

Polacy jako drużyna znów wypadli dobrze, bo wszyscy skończyli w pierwszej „dziesiątce”. O ile jednak szóste miejsce oddaje potencjał Macieja Kota, a ósme jest sukcesem Dawida Kubackiego, to dopiero siódma lokata Stocha jest rozczarowaniem. „Hakuna matata”, czyli „bez zmartwień” – mówił wprawdzie po niepowodzeniu na normalnej skoczni Kamil, ale chyba jednak jest czym się martwić. Mistrzostwa jeszcze się nie kończą, ale Rakieta z Zębu szczyt formy osiągnęła chyba podczas Turnieju Czterech Skoczni oraz serii konkursów w Polsce i wygląda na to, że w Finlandii paliwa nieco mu już zabrakło. Inna sprawa, że z formą kapitalnie trafili Stefan Kraft i Andreas Wellinger (dziś znów drugi).

Był to jeden z dziwniejszych konkursów o mistrzostwo świata, bo… nie było komu bronić w nim medali sprzed dwóch lat. Dziś w Lahti nie wystartował bowiem żaden z zawodników, którzy stanęli na pudle podczas mistrzostw w szwedzkim Falun. Pierwszego Severina Freunda położyła kontuzja, drugiego Gregora Schlierenzauera kompletny brak formy, a trzeci Rune Velta już w ubiegłym roku wyniósł narty na strych olewając skoki.

Kogo jednak obchodziła dziś lista obecności. Najważniejsze, że w Lahti w końcu mamy medal. Szansa na kolejny już w sobotę. Patrząc na to, jak mimo wszystko regularnie skaczą nasi, miejsce poza podium będzie rozczarowaniem.

Reklama

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]
Polecane

Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Szymon Szczepanik
0
Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...