Reklama

Początek końca „Teo” w Kijowie. Polak tłem dla Manchesteru City

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2017, 10:02 • 2 min czytania 7 komentarzy

– Nie potrafię sobie wyobrazić, co zrobilibyśmy bez niego. Jako jedyny wie, jak strzelić bramkę, jest absolutnie kluczowy dla drużyny. Kibice go uwielbiają. Jego nastawienie na boisku, jego cieszynki, jego pasja. Zawsze można się po nim spodziewać czegoś szczególnego – takimi słowami w niedawnej rozmowie Philippe Vinck prowadzący konto Sporting Anderlecht (@Sporting_AND) na Twitterze, opisywał nam status Łukasza Teodorczyka w Anderlechcie. Patrząc na to, jak zabójczą bronią Polak stał się w Belgii, wprost trudno uwierzyć, jak potężnie w starciu z poważną piłką dostał po twarzy równo rok temu. W meczu z gatunku make-or-break przeciwko Manchesterowi City zagrał jedno z najgorszych spotkań w karierze.

Początek końca „Teo” w Kijowie. Polak tłem dla Manchesteru City

A przecież wydawało się, że dla „Teo” może wreszcie nadejść oczekiwany przełom. Junior Moraes, jego główny rywal do gry na szpicy, stracił końcówkę jesieni. W tym samym czasie Polak pożegnał się z kibicami w 2015 roku golem na boisku Metałurhu Zaporoże. Dał się zapamiętać, więc i trener Serhij Rebrow nie zapomniał o nim, gdy ustalał skład na pierwsze wiosenne spotkanie przeciwko Manchesterowi City. Moraes musiał obejść się smakiem i zająć nieszczególnie dotąd mu znaną pozycję. Pozycję siedzącą.

Można się więc było pokazać na tle bardzo wymagającego rywala. Zamiast jednak zaserwować swojemu trenerowi kilka soczystych wystrzałów armatnich, Teodorczyk szybko wywiesił białą flagę. Tak podsumowaliśmy tamto spotkanie, a raczej 45 minut, bo na drugą połowę Polak już nie wyszedł:

Ujmijmy to tak – gdyby jego starcia ze stoperami City były walką bokserską, czekalibyśmy na moment, w którym ktoś rzuci ręcznik. Przegrywał pojedynki, dawał się wyprzedzać, był dla nich tylko tłem. Czasami udawało mu się wyłuskać i przytrzymać piłkę w środkowej strefie, dwa razy miał ją nawet okolicach pola karnego – podejmował wtedy decyzje o strzale, ale te jedynie poprawiły statystyki Ukraińców. Na drugą połowę Teodorczyk już nie wyszedł. Co tu dużo mówić – nie ten poziom. Plus za samo uczestnictwo, ale nie o to przecież w tej zabawie chodzi.”

W parze z rozczarowaniem z Kijowa poszło co gorsza kolejne, trzy tygodnie później. W Manchesterze Teodorczyk ostatni raz, nie licząc pożegnalnego występu w lidze, pojawił się w pierwszym składzie Dynama. I znów został zdjęty w przerwie. Serhij Rebrow kompletnie stracił wiarę w to, że Polak może dać jego drużynie coś ekstra przeciwko ekipom silniejszym niż te ze Lwowa, Zaporoża czy Charkowa.

Reklama

A że Polakowi wcale to na złe nie wyszło, to już temat na zupełnie inną historię…

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...